17.01.2013 10:51

Lennay Kekua nie istnieje

Poruszająca historia młodego sportowca, który traci bliskich i nadal świetnie sobie radzi na boisku wzruszyła niedawno Amerykanów. Teraz okazuje się, że zostali oszukani.

Lennay Kekua nie istnieje

Zacznijmy od początku. W połowie 2012 roku Manti Te’o – zawodnik futbolu amerykańskiego broniący barw University of Notre Dame przyznał publicznie, że związał się z 22-letnią dziewczyną z Kalifornii o nazwisku Lennay Kekua.

W tym samym czasie sportowiec zaczął świetnie spisywać się na boiskach co zyskało mu sympatię kibiców i mediów. Później natomiast stało się coś strasznego co mogło zniweczyć jego karierę.

Te’o stracił bowiem swoją partnerkę, która zmarła na białaczkę. Po kilku dniach zmarła także jego babcia. Media takie jak Sports Illustrated, ESPN i CBS zainteresowały się tą sprawą. Sam sportowiec umieszczał na Twitterze wpisy, w których przekonywał, że tęskni za wybranką swojego serca.

USA patrzyło z podziwem na zawodnika, który pomimo takich przeciwności losu dzielnie radził sobie ze swoimi boiskowymi obowiązkami. Teraz okazuje się jednak, że wszystko było podłym żartem.

Lennay Kekua nigdy nie istniała. Jej zdjęcia na portalach społecznościowych były fikcyjne – skradzione od innej użytkowniczki Internetu. Wybranka sportowca nigdy nie żyła więc i nie zmarła. Amerykanie nie byli zadowoleni z takiego obrotu spraw – nikt nie lubi jak się go oszukuje grając na jego uczuciach.

Na głowę zawodnika posypały się gromy. Ten jednak tłumaczy (zresztą na początku robili to przedstawiciele jego drużyny), że ze sprawą nie miał nic wspólnego i został oszukany tak jak cała reszta społeczeństwa. Zawodnik podobno nie wiedział, że jego luba nie istnieje.

Takie zapewnienia mogą dziwić w obliczu informacji, że Te’o spotykał swoją wybrankę w cztery oczy. Jak mógł się nie zorientować, że coś jest nie tak?

Do dziś nie wiadomo jaki był cel tej manipulacji i kto tak naprawdę jest ofiarą tego bezdusznego podstępu. Jedno jest jednak pewne – Te’o długo będzie musiał walczyć o odbudowę swojego wizerunku.  

Udostępnij
Redakcja Sport Marketing

Redakcja Sport Marketing