Włoski wicepremier liczy na udział… Rosjan w igrzyskach
Włoski wicepremier oraz minister infrastruktury i transportu, Matteo Salvini, wyraził we wtorek nadzieję, że sportowcy z Rosji będą mogli rywalizować podczas przyszłorocznych zimowych igrzysk olimpijskich, które odbędą się na północy Włoch. Podkreślił również, że chciałby zobaczyć na zawodach zarówno flagi Ukrainy, jak i Rosji.

Podczas ceremonii otwarcia toru bobslejowego, przygotowanego z myślą o igrzyskach Mediolan-Cortina d’Ampezzo, Salvini stwierdził: – Wielkanoc się zbliża, a wraz z nią nadzieja na pokój.
Włoski polityk dodał, że jego zdaniem sportowcy powinni mieć możliwość startowania pod własnymi flagami, gdyż występy bez narodowych barw nie są odpowiednim rozwiązaniem.
Salvini zwrócił również uwagę na jakość nowo powstałego toru bobslejowego, nazywając go dowodem wyjątkowego kunsztu włoskiej inżynierii. – Nasi inżynierowie i architekci są jednymi z najlepszych na świecie – zaznaczył.
Budowa toru była przedmiotem długotrwałych dyskusji, a znalezienie dla niego odpowiedniej lokalizacji powodowało opóźnienia. Rozważano nawet możliwość korzystania z obiektu w Austrii. Ostatecznie jednak projekt został ukończony, a Salvini zapewnił, że wszelkie zaległości zostały nadrobione.
Rosja po raz ostatni w pełni uczestniczyła w igrzyskach olimpijskich w 2016 roku w Rio de Janeiro, choć już wtedy część jej sportowców została wykluczona, w tym niemal cała kadra lekkoatletów, niektórzy wioślarze, kajakarze i pływacy. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) rekomendowała całkowite wykluczenie Rosjan po ujawnieniu skandalu dopingowego związanego z zimowymi igrzyskami w Soczi w 2014 roku. Według raportu kanadyjskiego prawnika Richarda McLarena rosyjskie laboratoria antydopingowe oraz tamtejsze służby specjalne miały tuszować pozytywne wyniki testów miejscowych zawodników.
Problem systemowego dopingu w Rosji wyszedł na jaw w 2014 roku za sprawą niemieckiej telewizji ARD. Konsekwencją były ograniczenia na kolejnych igrzyskach – w 2018 roku w Pjongczangu rosyjscy sportowcy startowali jako „Olimpijscy sportowcy z Rosji”, a w Tokio (2021) i Pekinie (2022) – pod flagą Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, bez prawa do używania narodowych symboli i hymnu.
Po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku zarówno rosyjscy, jak i białoruscy sportowcy zostali odsunięci od większości międzynarodowych zawodów. W niektórych dyscyplinach dopuszczono ich do rywalizacji, lecz wyłącznie pod neutralną flagą, a reprezentacje narodowe i kluby zostały zawieszone w rozgrywkach.
Na ubiegłorocznych igrzyskach w Paryżu wystąpiło jedynie 17 sportowców z Białorusi i 15 z Rosji. Startowali oni jako „indywidualni sportowcy neutralni”, przechodząc surową weryfikację zarówno przez federacje sportowe, jak i Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl), który sprawdzał ich potencjalne powiązania z wojskiem oraz stosunek do wojny na Ukrainie.
Nie wszyscy jednak otrzymali zgodę na udział – światowe federacje lekkoatletyczna i pływacka zdecydowały o wykluczeniu sportowców z tych krajów.
Podczas igrzysk w Paryżu białoruscy sportowcy zdobyli cztery medale, w tym złoty dla gimnastyka Iwana Litwinowicza w skokach na trampolinie. Rosjanki Mirra Andriejewa i Diana Sznajder zdobyły srebro w grze deblowej w tenisie, co było ich jedynym miejscem na podium.
