Ile kosztuje „zabawa” w F1?
Czołowi kierowcy świata znikną w przyszłym sezonie z Formuły 1, bo nie przynoszą swoim teamom oczekiwanych „zysków”, czyli odpowiedniego wkładu do budżetów.
Michael Schumacher to chyba jedyny kierowca z tych, których nie zobaczymy w Formule 1, a który bez trudu znalazłby miejsce w każdym zespole w stawce. Niestety takich „zysków”, jak Niemiec nie przynosi Heikki Kovalainen czy Kamui Kobayashi, którzy pozostają bez kontraktu na przyszły sezon.
W F1 obejrzymy za to wielu debiutantów. Bogatych debiutantów, którzy mają za sobą firmy, które „kupią” im miejsca w bolidach. Do tego grona kierowców należy chociażby Max Chilton, którego ojciec jest multimilionerem i wiceprezesem AON Group.
Wcześniej w podobny sposób w F1 pojawił się Pastor Maldonado, który w kieszeni przyniósł 30 milionów funtów, dzięki którym budżet Williamsa poszedł znacznie w górę. Podać można także bliższy nam przykład, jeszcze z czasów Roberta Kubicy. Jego ostatni wyścigowy partner, Witalij Pietrow, także miał duże zaplecze finansowe za sobą, które wciąż pozwala mu na starty.
Śmiało można powiedzieć, że jeśli nie jest się jednym z czołowych kierowców świata, to 25 milionów euro powinno wystarczyć, aby znaleźć dla siebie miejsce w bolidzie F1…