Nowy limit płac w LaLiga. Real Madryt może wydać najwięcej
LaLiga opublikowała nowe limity wynagrodzeń klubów Primera i Segunda Division. Aktualizacja kwot nastąpiła po zamknięcia zimowego okna transferowego. Najlepszą sytuację ma Real Madryt, ale FC Barcelona też nie może narzekać.

Limit płacowy obowiązuje w hiszpańskiej piłce od 12 lat z inicjatywy ówczesnego, wciąż sprawującego władzę prezesa LaLiga Javiera Tebasa. Kluby przedkładają swoje bilanse finansowe odpowiedniemu organowi, który poddaje je analizie i akceptuje lub nie. Limit płacowy tworzy szereg czynników, przede wszystkim zarobki piłkarzy, uposażenie trenerów – całych sztabów szkoleniowych, wydatki na młodzieżowy futbol, kwestie podatkowe dotyczące zawodników, amortyzacja przy realizowaniu transferów, premie i bonusy.

Na czele jest, co nie stanowi zaskoczenia, Real Madryt (754,89 mln). Tuż za stołecznym zespołem uplasowała się Barcelona (463,64 mln), w jej przypadku nastąpił ogromny wzrost tej kwoty, wszak rok temu wynosiła 204 mln. Podium zamyka Atletico Madryt (314,281 mln).
W czym Barcelona jest najlepsza?
Fakt, że między Realem a resztą stawki jest tak olbrzymia różnica, dowodzi, że klub z Santiago Bernabeu jest zarządzany w sposób modelowy. Jednak Barcelona, który stopniowo wychodzi z finansowego kryzysu, którego apogeum obserwowaliśmy w czasie rządów Josepa Marii Bartomeu, może poszczycić się tym, że zanotowała najwyższy wzrost limitu ze wszystkich drużyn uwzględnionych w tej klasyfikacji. Niektórzy zwracają uwagę na wręcz niewiarygodny i kuriozalny limit wynagrodzeń Sevilli, bo to raptem… 684 tysiące euro.
Jeśli chodzi o Barcelonę, sprzedaż lóż VIP na nowym, nieoddanym jeszcze do użytku Camp Nou pozwoliła na rejestrację piłkarzy Barcy i wzrost limitu katalońskiego klubu.
