Real Madryt zmienia nazwę stadionu – kwestia marketingu
Dziennik "Marca" dostrzegł, że na oficjalnej stronie Realu Madryt w nazewnictwie wycieczki po stadionie Los Blancos czy w social mediach klubu nie ma już "Santiago Bernabeu". Jest tylko "Bernabeu", czyli nazwisko legendarnego prezesa Królewskich.
Ów już wręcz mityczny stadion został oddany do użytku 1947 roku. Od 1955 nazywany był Estadio Santiago Bernabeu. To stanowiło wyraz uznania i podziwu dla niegdysiejszego sternika klubu, który zajmował to nobilitujące niewątpliwie stanowisko niemalże 35 lat. Przestał pełnił tę funkcję, gdy zmarł w 1978 roku.
Co na to fani?
„Bernabeu. Bez Santiago. Czas pokaże, czy nowa nazwa zyska aprobatę kibiców” – czytamy w „Marce”. Warto dodać, że nowa, krótsza nazwa pojawia się w przestrzeni medialnej „ze względów komercyjnych”, w ten sposób Real chce wyjść naprzeciw potrzebom rynku.
Magia stadionu
Powiedzenie „90 minut na Bernabéu trwa bardzo długo” robi furorę do dziś, podobnie jak narracja o „scenicznym strachu”, który niekiedy pęta nogi i deprymuje w maksymalnym stopniu rywali gospodarzy. Istotnie, jest to kultowy, ikoniczny stadion, który należy do absolutnie najsłynniejszych w historii futbolu.
Co robi Barca?
Real Madryt chce być jednym z liderów jeśli chodzi o modernizację piłki nożnej. Można tu wspomnieć o idei Superligi i nieugiętej woli władz Królewskich w tej sprawie, teraz kwestia nazwy stadionu dobitnie nam to unaocznia.
Niemniej miejmy na uwadze, że o ile tradycjonaliści mogą się zżymać, to również Barcelona podejmuje w tym sensie ciekawe, w pewnych środowiskach niepopularne działania. Chodzi o zmianę nazwy stadionu, na który wkrótce wrócą gracze Blaugrany na Spotify Camp Nou. To także jest oczywiste pójście z duchem czasu, dostosowanie się do obecnych realiów etc.