24.10.2024 09:05

Puchar Ameryki – elegancja, tradycja i nowoczesność

Natura żeglarstwa od zarania dziejów przyciągała ludzi. I nawet gdy realia medialne nie powinny sprzyjać jego popularności, rywalizacja licząca ponad 170 lat swoją prezentacją i dramaturgią zawstydza wiele bardziej dynamicznych sportów. Choć towarzyszy jej wszechobecny elitaryzm, jest egalitarna jak nigdy wcześniej.

Puchar Ameryki - elegancja, tradycja i nowoczesność
Autor zdjęcia: americascup

Fikcyjny miliard

Paradoksem jest to, że Puchar Ameryki może się poszczycić dostępnością na poziomie niespotykanym wśród tak dużych imprez sportowych. Oglądanie zawodów z lądu, wody i powietrza jest możliwe bez dodatkowych opłat. Co prawda natura regat sprawia, że skuteczne śledzenie ich przebiegu jest możliwe niemal wyłącznie na ekranach telewizyjnych, a rejs jachtem lub lot helikopterem nie jest tanią rzeczą, ale jeśli ktoś postawi na najbardziej ekonomiczną opcję, to bez problemu wejdzie do darmowych stref kibica na plaży.

Z transmisjami telewizyjnymi jest podobnie. Jedynie widzowie ze Stanów Zjednoczonych muszą wykupić abonament ESPN+, by obejrzeć na żywo wszystkie rundy. Bardziej cierpliwi Amerykanie ujrzą je za darmo 24 godziny po ich rozegraniu na stronie zawodów. Reszta świata z kolei ma dostęp do transmisji na stronie i na specjalnym kanale na YouTube. Nie mówiąc już o mnogości stacji telewizyjnych pokazujących Puchar Ameryki w otwartych kanałach. Współpracy Pucharu Ameryki z Europejską Unią Nadawców zawdzięczamy chociażby relacje wszystkich zmagań w Telewizji Polskiej.

Mimo tak wielu możliwości wspierania najlepszych załóg żeglarskich na świecie trudno uwierzyć w dane podawane przez Nielsena na temat poprzedniej, trzydziestej szóstej edycji Pucharu Ameryki. Zawody w telewizji i internecie miało śledzić prawie… miliard osób. Przyjęło się, że wiele organizacji sportowych, w tym te największe jak FIFA i MKOl lubią pompować te wartości ponad skalę, chełpiąc się zasięgami transmisji niż rzeczywistymi liczbami, ale trudno uwierzyć w to, że co ósmy człowiek na świecie interesuje się żeglarstwem, nie mówiąc już o śledzeniu regat. Zagłębienie się w metodologię pozwoli zobaczyć, że do tego grona wliczono wszystkie wyświetlenia treści udostępnianych przez Puchar Ameryki w mediach, do tego łącznie. Oglądalność telewizyjną (transmisji i powtórek) oraz streamów na YouTube, Facebooku i stronie internetowej zawodów oszacowano na ponad 68 milionów widzów. Decydujące momenty ostatniej rundy śledziło 60% populacji Nowej Zelandii, czyli 2,7 miliona osób.

Hiszpański miliard

W tym roku organizatorzy celują w 1,2 miliarda widzów. Jak już wcześniej wskazano – są to wartości mające niewiele wspólnego z prawdą. Jak najbardziej rzeczywiste są jednak miliardy dolarów, jakie nieodzownie towarzyszą Pucharowi Ameryki. Samo zerknięcie okiem na listę sponsorów regat mówi o prestiżowej otoczce wydarzenia. Prym wiedzie Louis Vuitton. Paryski dom mody powrócił na mariny po siedmioletniej przerwie. Od 1983 roku był tytularnym sponsorem zawodów pretendentów, by w 2021 roku chwilowo ustąpić miejsca konkurencyjnej Pradzie. W tym roku całe konsorcjum LVHM jest partnerem całej serii zmagań, poczynając od kwalifikacji. Do tego dochodzi wsparcie w postaci kontraktu z Netflixem, który nagrywa serial dokumentalny z trwających obecnie zmagań.

Oczywiście i w tej sportowej rywalizacji nie mogło zabraknąć bliskowschodniego pierwiastka. Pochodzące ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich linie lotnicze Emirates są obecne w Pucharze Ameryki od 20 lat, wspierając najlepszą obecnie załogę z Nowej Zelandii. Od 2021 roku logo Emirates jest obecne w oficjalnych materiałach regat, zarówno w strefie kibica, jak i na marinie oraz łodziach transmisyjnych. Czasu startu i dopłynięcia pilnuje Omega, a lokalizacja zawodów, czyli Barcelona, skłoniła do zaangażowania się pobliski dom mody Puig oraz Coca Colę, która może się poszczycić fabryką w okolicach miasta.

Pieniądze grają też ogromną rolę przy doborze organizatora zmagań. Puchar Ameryki cały czas trwa przy regułach, które towarzyszyły pierwszym zawodom sportowym. Miejsce, porę i zasady rywalizacji (typ łodzi) wybierają aktualni mistrzowie. Wydawało się, że Nowozelandczycy po raz kolejny będą chcieli rywalizować na rodzimych wodach. Koszt regat w Auckland w 2021 roku wyniósł 744 miliony dolarów. Przychody oszacowano na 588 milionów. Tak poważną stratę finansową można zrzucić na karb pandemii. Pocieszano się faktem, że wynoszące 113 milionów dolarów inwestycje w infrastrukturę posłużą w następnych latach. Szefostwo zwycięskiej załogi odrzuciło jednak ofertę w wysokości 99 milionów dolarów, domagając się dwukrotnie wyższej kwoty za ponowne wybranie stolicy na arenę zmagań.

Tym większy był zawód premier Jacindy Ardern, gdy usłyszała, że Emirates Team New Zealand zdecydował się na Barcelonę, która przekazała na ten cel 112 milionów dolarów, z czego 40 dołożyły prywatne spółki. Szef ekipy wskazał na fakt, że Barcelona jest atrakcyjniejsza pod względem marketingowym ze względu na dogodniejsze położenie i strefę czasową. Hiszpanie liczą na przychody przekraczające 1,2 miliarda euro. Przy okazji trzymiesięcznych regat ma powstać prawie 20 tysięcy miejsc pracy koniecznych do obsługi 2,5 miliona przybyłych gości.

Nie wywołało to optymizmu ze strony mieszkańców miasta, od lat sprzeciwiającym się zbyt rozwiniętej branży turystycznej. W zeszłym roku powstała zrzeszająca 150 lokalnych organizacji Platforma Przeciw Pucharowi. Jej przedstawiciele twierdzą, że zyskają na tym tylko najbogatsi, a większość osób zatrudnionych do obsługi imprezy pochodzi spoza Hiszpanii.

Konieczne też były wydatki zapewniające bezpieczeństwo gościom. Niestety nie udało się uniknąć niebezpiecznych incydentów. Kapitanowie załóg American Magic i Ineos Britannia, Terry Hutchinson oraz Ben Aislie padli niezależnie od siebie ofiarą gangu złodziei luksusowych zegarków.

Żeglarski miliard

Zwycięzcy nie dostaną od organizatorów ani grosza. Jedyną nagrodą jest przyznawany od 1851 roku (żadne międzynarodowe zawody sportowe nie mogą się poszczycić tak długą tradycją) czternastokilogramowy dzbanek, nazwany Pucharem Ameryki od nazwy łodzi, która wygrała pierwszą edycję regat. Przez następne 132 lata był on we władaniu New York Yacht Club, a potem przejęła go australijska załoga. Determinacja ku zwycięstwu jest spora. Trzeci najbogatszy człowiek na świecie i właściciel firmy informatycznej Oracle, Larry Ellison, zainwestował 300 milionów dolarów w załogę Oracle Team USA. W 2013 roku dokonała ona niezwykłego wyczynu, wygrywając osiem wyścigów z rzędu oraz zdobywając Puchar Ameryki mimo wcześniejszych kar i przegrywania 1-8 w najgorszym momencie rywalizacji do dziewięciu zwycięstw.

Za załogami startującymi w tym roku również stoją wielkie pieniądze. Co ciekawe, zwycięska załoga Emirates Team New Zealand chwali się, że udaje jej się osiągać sukcesy przy niższym budżecie niż reszty ekip, ale przez lata dostawała ona również wsparcie z nowozelandzkiego skarbu państwa. Od prawie ćwierćwiecza finansowania ekipy podejmuje się szwajcarsko-włoski biznesman Matteo de Nora. Oprócz sponsora tytularnego Nowozelandczycy mają kontrakty między innymi z Omegą oraz Toyotą.

Ich finałowy rywal, INEOS Britannia, może liczyć nie tylko na przewagę finansową (prezes firmy, sir Jim Ratcliffe według mediów miał przekazać ekipie 110 milionów funtów), ale też na niezwykłe zaplecze technologiczne. Do firmy INEOS należy też jedna trzecia zespołu wyścigowego Mercedesa, którego inżynierowie uczestniczą aktywnie w przygotowaniach łodzi. Bo to właśnie wykorzystywane w Pucharze Ameryki od czterech lat katamarany AC75 są obok bolidów Formuły 1 najbardziej zaawansowanymi technologicznie konstrukcjami w profesjonalnym sporcie. Waga katamarana bez załogi to sześć i pół tony. Trudno w to uwierzyć, patrząc na to, jak mknie on nad powierzchnią wody.

Do celów szkoleniowych używane są nieco mniejsze, ale i tak wymagające jednostki AC40. Oczywiście trzeba też opłacać najlepszych żeglarzy. Kapitan brytyjskiej załogi, Ben Ainslie, jest czterokrotnym mistrzem olimpijskim, choć i tak czasami ponoszą go emocje dalekie od żeglarskiej etykiety, jak niedawne wyzwiska w kierunku nowozelandzkiego komentatora telewizyjnego.

INEOS okazał się jednak lepszy od włoskiego Luna Rossa Prada Pirelli Team w walce o awans do finałowych regat, będąc pierwszą brytyjską załogą od 60 lat, której się to udało. Żeglarze z Półwyspu Apenińskiego są oczkiem w głowie prezesa Prady, Patrizio Bertelliego. W stawce obecny jest też Red Bull finansujący Szwajcarów, występujący od samego początku amerykański New York Yacht Club czy francuski Orient Express Racing Team.

Pierwsze dwie rundy kwalifikacji, w tym jedną w arabskiej Dżuddzie, przeprowadzono w ramach regat wszystkich sześciu jachtów, w trzeciej, podobnie jak w decydującym o ostatecznej kwalifikacji Louis Vuitton Cup miały miejsce już bezpośrednie starcia. Sam puchar rozstrzyga się w formie rywalizacji dwóch ekip do siedmiu wygranych biegów.

Przyszłościowy miliard

Specyfika regat sprawia, że trudno przedstawić ich przebieg w telewizji. Puchar Ameryki takich problemów nie ma. Technologiczna firma doradcza Capgemini stworzyła system WindsightIQ, który pomaga widzom lepiej zorientować się w sytuacji na akwenie. Grafiki pokazują nie tylko prędkość i kierunek wiatru, ale też optymalne trasy dla każdej z załóg, co pozwala na ocenę ich poczynań. Dane są pobierane dzięki trzem skanerom wykorzystującym pomiary odległości przy użyciu technologii LIDAR. Nie mówiąc już o innych metodach nakładania grafik, które służą między innymi do wyświetlania reklam sponsorów.

Takie działania to klucz do przyciągnięcia nowych grup społecznych do zainteresowania się żeglarstwem. Od 11 lat rozgrywany jest Młodzieżowy Puchar Ameryki dla żeglarzy do 25. roku życia, który swoją nazwą firmuje włoski UniCredit. Z kolei do mody Puig jest tytularnym sponsorem inauguracyjnej edycji kobiecych regat. Zarówno w juniorskiej kategorii, jak i żeglarek najlepsi okazali się ci płynący pod szyldem Luna Rossa Prada Pirelli Team. W regatach wykorzystuje się jachty klasy A40.

Puchar Ameryki w tym roku nie toczy się wyłącznie na wodzie, ale też na serwerach. Od kwietnia można zagrać w oficjalną grę zawodów. I to za darmo. AC Sailing pobrano ponad 100 tysięcy razy, zorganizowano też wirtualną ligę, której zwycięzca wygrał 25 tysięcy euro. Najlepsza ósemka miała okazję spróbować swych sił na prawdziwym katamaranie AC40. Niewielu szczęśliwcom uda się wejść na pokład tego dzieła inżynierii, jeszcze mniej zazna takie przyjemności na AC75. Ale sęk w tym, by jak najwięcej osób miało takie pragnienia.

Udostępnij
Sebastian Muraszewski

Sebastian Muraszewski