Kolejne problemy Formuły 1
Potwierdziły się informacje, że w sezonie 2020 nie będzie wyścigów Formuły 1 w Azerbejdżanie, Japonii oraz Singapurze.
W kolejce są ponoć kolejne państwa spoza Starego Kontynentu, które też nie zorganizują wydarzeń, a to oznacza dwie sprawy. Po pierwsze – większość sezonu odbędzie się w Europie, po drugie – będą duże straty finansowe.
Co ciekawe, doszło wręcz do tego, że FIA musiało potwierdzić, że jeżeli wydarzenia będą realizowane tylko w Europie to będzie to równoznaczne ze skutecznym wyłonieniem mistrza świata. Regulamin do tej pory zakładał, że by do tego doszło wyścigi muszą się odbyć na trzech kontynentach.
Azerowie, Japończycy, jak i Singapurczycy uznali, że jeżeli imprezy mają się odbyć bez udziału fanów to wygenerują tylko straty. Lepiej je odwołać. Podobnie będzie prawdopodobnie w przypadku Wietnamu, który wykłada na kontrakt 60 mln dolarów rocznie. Tak Azerbejdżan, jak i Wietnam liczyły, że dzięki F1 zwiększą ruch turystyczny. Teraz taki model biznesowy po prostu nie istnieje.
Pozostanie w Europie ma jednak plusy. Ekipy mogą oszczędzić sporo pieniędzy na logistyce i całym transporcie. Trzeba też pamiętać, że F1 chce zrealizować około 15 wyścigów, a czasu jest coraz mniej… Zarazem brak niektórych wydarzeń w kalendarzu oznacza dla Liberty Media, właściciela Formuły 1, straty finansowe. Raczej nie uda się powtórzyć zysku 1,5 mld dolarów z sezonu 2019, choć mimo wszystko rok 2020 powinien zakończyć się na małym plusie.