Brazylia na podbój Chin
Walka o chińskiego kibica to obecnie temat numer jeden w piłce nożnej. Kolejną ligą, która walczy o azjatyckie względy są rozgrywki z Brazylii.
O kibiców azjatyckich przedstawiciele ligi brazylijskiej walczą od kilku miesięcy. Od dłuższego czasu kilka meczów w rundzie zaczyna się o takiej porze, by chińczycy mogli obejrzeć je na żywo.
Cały układ sił wywróciło do góry nogami Corinthians Sao Paulo sprowadzając pierwszego chińskiego piłkarza w historii ligi. 23-letni skrzydłowy Chen Zhizhao ma być marketingowym strzałem w dziesiątkę. Piłkarskim, niekoniecznie…
– Sprowadzimy dzieciaka z Chin. To, że nie potrafi grać w piłkę, nie ma znaczenia. Chińczycy będą chcieli oglądać nasze mecze i kupować koszulki – mówi bez ogródek dyrektor marketingu brazylijskiej drużyny.
Władze klubu postanowiły mieć w swoim zespole chińczyka i swój plan zrealizowali. Zhizhao w akcji nigdy nie widzieli, a decyzję o zakupie podjęli po kilku nagraniach wideo. – Nie chodzi o to, by od razu wskoczył do pierwszej jedenastki, czy walczył o miejsce z gwiazdami Corinthians. Potrzebuje czasu, by przystosować się do brazylijskiego futbolu. Musimy być cierpliwi. Jeśli się uda, rozpropaguje nazwę klubu w kraju zamieszkałym przez miliard ludzi – mówi agent pilotujący transfer.
Kolejnym celem zespołu jest budowa szkółki piłkarskiej na terenie Chin. Choć wszystkie kluby w "Kraju Kawy" bogącą się szybko przez boom gospodarczy to Corinthians jest zdecydowanie najbogatsze przynosząc 92 miliony euro rocznie.