Azjatyckie podboje szkockiej piłki
Szkockie kluby idą śladem największych potęg europejskiego futbolu i otwierają się na Azję. Był już Shunsuke Nakamura w Celticu, a kto będzie teraz?
Boom na szkocką piłkę w Indiach zaczął się po tym, jak mistrzowie Scottish Premier League – Glasgow Rangers – zaprosili na testy dwóch zawodników z tego kraju – Jeje Lalpekhluiego i Sunila Chhetriego. Temat automatycznie podchwycił Celtic Glasgow, który również przekierował wektory swoich skautów na ten rejon świata.
– Jeżeli Chhetri i Lalpeklua sprawiają, że popularność ligi wzrasta, to trzeba to wykorzystać – pisał wówczas Somesh Upadhyay, dziennikarz zajmujący się indyjską piłką nożną, który wyjaśnia dla SportMarketing.pl fenomen lokalnych kibiców.
– Zainteresowanie piłką nożną, szczególnie wśród młodzieży, jest ogromne. Po krykiecie to obecnie najpopularniejszy sport, ale trzeba przyznać, że futbol już nadrabia do niego zaległości. Podczas derbowego meczu w Bengal frekwencja na stadionie sięgnęła 100 tysięcy kibiców, podczas gdy w tym samym czasie spotkanie reprezentacji Indii w krykiecie oglądało na pobliskim stadionie ledwie 10 tysięcy osób – wyjaśnia Somesh Upadhyay.
– Spora część kibiców interesuje się ligami europejskimi, bo w Indiach nie ma piłkarzy godnych naśladowania. Ale jeśli tylko jeden rodak osiągnie sukces w jakiejś drużynie, cała uwaga mieszkańców Indii zwróci się właśnię na tą ligę i ten zespół. To ogromny potencjał – dodał pracujący dla Tata Institue of Fundamental Research dziennikarz.
– W Indiach wyselekcjonować można trzy typy kibiców: pierwszy to osoba poszukująca wrażeń na rynku lokalnym, której jedynym marzeniem jest zobaczyć mecz reprezentacji. Z drugiej strony mamy ludzi gardzących lokalną piłką, którzy marzą o meczach europejskich. Zostaje nam jeszcze grupa zafascynowana futbolem na każdym poziomie. Ale mimo wszystko sukces piłkarzy z Indii w jakiejkolwiek liczącej się drużynie porwie do kibicowania wszystkie trzy grupy, dlatego uważam, że drzemie w nas ogromny potencjał – dodał Upadhyay.
Nie ma się co łudzić, że tak jak Real Madryt, FC Barcelonę, czy Manchester United, ligę szkocką zaczną nagle oglądać miliony kibiców na całym świecie, ale w kraju wicelidera światowej populacji na pewno drzemie potencjał marketingowy.