Kolejny lokaut w NHL
Kluby występujące w NHL wciąż nie mogą porozumieć się ze Związkiem Zawodowym Graczy, co spowodowało odwołanie przez władze ligi pierwszych dwóch tygodni rozgrywek. Staramy się wyjaśnić o co toczy się spór.
Po ponad trzymiesięcznej przerwie nowy sezon najlepszej ligi hokejowej na świecie miał rozpocząć się 11 października. Jednak w dniu 16 września wygasła umowa pomiędzy właścicielami klubów występujących w NHL, a Związkiem Zawodowym Graczy. Obie strony zasiadły do rozmów, ale po kilku nieudanych próbach negocjacji wciąż nie podpisano nowego porozumienia. W związku z tym najpierw odwołano wszystkie mecze przedsezonowe, a w czwartek anulowano pierwsze 82 spotkania, które miały zostać rozegrane od 11 do 24 października.
Obecny lokaut nie jest pierwszym w historii NHL. W 1992 roku trwał 11 dni i odwołano 30 meczów. W sezonie 1994/95 przerwa trwała 103 dni i anulowano 468 spotkań. Ostatni lokaut był najdłuższy, gdyż spowodował odwołanie całego sezonu 2004/05. Tym samym po raz pierwszy od 1919 roku żaden z klubów nie zdobył Pucharu Stanley’a, najcenniejszego trofeum w hokeju.
Ostatni spór trwał w sumie 301 dni. W tym czasie większość zawodników zdecydowała się na grę w Europie, tym samym promując dyscyplinę na Starym Kontynencie. Jednym z głównych założeń nowego porozumienia podpisanego w lipcu 2005 roku było wprowadzenie zasady salary cap, czyli maksymalnego poziomu płac w klubie, co miało wyrównać poziom rozgrywek.
Tak też się stało. Rozgrywki stały się ciekawsze, a w każdym z sezonów inny klub zdobywał trofeum. To miało wpływ na wzrost poziomu zainteresowania hokejem wśród kibiców w Ameryce Północnej, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdyż w Kanadzie to od zawsze był „sport narodowy”. Świadczą o tym najważniejsze statystyki. Średnia widzów na trybunach wzrosła z 16 534 (2003-04) do 17 454 w ubiegłym sezonie. Wzrosła również liczba telewidzów. Finał w roku 2004 oglądało 3,3 miliona osób (stacje ABC i ESPN), zaś w 2010 roku było to już 5,2 miliona osób (stacje NBC i Versus).
Wielką popularnością cieszyły się również mecze gwiazd (All Star game) oraz wprowadzone w ostatnich latach Winter Classic, czyli spotkania dwóch zespołów rozgrywane pierwszego dnia stycznia na otwartym stadionie, między innymi na Wrigley Field w Chicago czy też Heinz Field w Pittsburghu.
Działania marketingowe władz ligi sprawiły, że rozgrywki NHL w szybkim tempie zyskały zaufanie coraz szerszej rzeszy kibiców i sponsorów. Tylko w ostatnich siedmiu latach władze NHL podpisały umowy w sumie z 22 nowymi sponsorami. To wszystko przyczyniło się do rekordowych zysków, które w ciągu ostatnich siedmiu lat wzrosły o 50%. Natomiast wartość klubów wzrosła o 47% w tym samym okresie. W ubiegłym sezonie zyski ligi osiągnęły poziom 3,3 miliarda dolarów. To są niebotyczne pieniądze, jak na czwarte pod względem popularności rozgrywki w Stanach Zjednoczonych, gdyż wciąż wśród kibiców wyżej stoją notowania lig NFL, NBA i MLB.
Obie strony dostrzegają ten wysoki poziom dochodów, jaki generuje liga NHL i pragną zapewnić sobie jak najwyższą część. Poprzednia umowa gwarantowała zawodnikom w ostatnich siedmiu latach otrzymywanie 57% dochodów generowanych przez ligę. Jednak w związku z trudnymi czasami pod względem ekonomicznym oraz rosnącymi kosztami utrzymania zespołów władze klubów pragną zmniejszyć ten poziom, proponując początkowo 43%.
Na taką propozycję nie mogli przystać zawodnicy, którzy ustawili poprzeczkę na poziomie 53,4%. W trakcie kolejnych negocjacji propozycja władz klubów wzrosła do poziomu 47-49%. Natomiast zawodnicy dodatkowo żądają zachowania kontraktów podpisanych jeszcze przed wygaśnięciem poprzedniej umowy, najczęściej bardzo wysokich i długoterminowych. Jednym z warunków władz klubów jest też obniżenie minimalnego poziomu płac (obecnie wynosił 54,2 miliona dolarów), z którego wypełnieniem mają problem zespoły z miast, gdzie hokej jest mniej popularny. Dotyczy to między innymi takich klubów jak Florida Panthers, Nashville Predators, czy też Phoenix Coyotes.
Obie strony tego sporu starają się być nieugięte. Choć jednym i drugim powinno zależeć na jak najszybszym podpisaniu nowego porozumienia i wznowieniu rozgrywek, to końca sporu nie widać. Podczas ostatnich spotkań negocjacje dotyczyły kwestii poza finansowych. Coraz dłuższe przeciąganie liny spowoduje odwołanie kolejnej porcji meczów, a tym samym skrócenie rozgrywek, bądź w najbardziej drastycznym przypadku ponowne odwołanie nawet całego sezonu.
Tracą na tym wszyscy. Według szacunków ekspertów odwołanie pierwszych dwóch tygodni rozgrywek spowoduje, że liga straci około 100 milionów dolarów, a być może nawet część swoich fanów, co byłoby bolesnym ciosem. Tracą też kluby, które nie mogą zarabiać na organizacji kolejnych spotkań, a ponadto muszą zwracać kibicom pieniądze za wykupione już bilety i karnety na mecze, które się nie odbędą. Coraz dłuższa przerwa w rozgrywkach może spowodować odwrócenie się sponsorów, którzy zdecydują się na inny sposób lokowania swoich pieniędzy.
Tracą również sami hokeiści, którzy nie mogą trenować w klubach i przygotowywać się w normalnych warunkach do nowego sezonu. Jednak taki rozwój wypadków sprawił, że korzysta na tym hokej w Europie. Najlepsi zawodnicy mogą liczyć na angaż w klubach z Rosji, Czech, Słowacji, Szwajcarii, Niemiec, czy też Skandynawii. Blisko gry w polskiej lidze jest nawet urodzony w Zabrzu Wojtek Wolski, o którego stara się Ciarko PBS Bank Sanok.
Zawodnicy starają się wzmocnić swoją pozycję w tym sporze. Widząc brak postępu w negocjacjach hokeiści, szczególnie ci pochodzący z Rosji, zaczęli grozić pozostaniem w Europie nawet po zakończeniu lokautu, choć mimo wszystko wydaje się to mało prawdopodobne.
Moim zdaniem przeciągający się spór nie jest korzystny dla obu stron, dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie jak najszybsze osiągnięcie zadowalającego porozumienia. Należy zachować nadzieję, że na wznowienie rozgrywek nie trzeba będzie czekać do kolejnego sezonu tak jak to było siedem lat temu. Tym razem taki cios mógłby okazać się zbyt bolesny i spowodowałby, że rozgrywki NHL byłyby zmuszone do ponownego odbudowywania swojej pozycji na rynku sportowym, poprawy nadszarpniętego wizerunku, a także odzyskania zaufania wśród kibiców.