26.03.2012 09:19

Francuski futbol czeka krach?

Najbliższe wybory prezydenckie we Francji mogą mieć duże znaczenie dla przyszłości tamtejszego futbolu.

Francuski futbol czeka krach?
\"\"
Pieniądze, jakie przelewają się się w światowej piłce nożnej ciężko zliczyć nawet wytrawnym księgowym. Czy ich francuscy odpowiednicy pójdą z torbami?

Jeżeli w wyborach prezydenckich we Francji wygra lewicowy kandydat – Francois Hollande – forsowany będzie w lokalnym parlamencie pomysł podatku dla najbogatszych mieszkańców tego kraju. Zaproponowana kwota jest horrendalna, wręcz bandycka – 75%. Przy 45% poprzedniego podatku, problem będą mieli nie tylko prezesi dużych przedsiębiorstw, ale sportowcy, głównie piłkarze.

W przypadku akceptacji takich zapisów prawa, Francja i jej Ligue 1 zdegradowana zostanie do europejskiej drugiej ligi piłkarskiej. Kluby chcąc utrzymywać najlepszych zawodników, będą musiały płacić jeszcze więcej lub rozpocząć wyprzedaż. W dobie Finansowego Fair Play odpowiedź jest oczywista.

Realizacja założeń dotknie wszystkich zawodników zarabiających ponad milion euro rocznie, czyli blisko 26% z nich. Jak wyliczył dziennik "Le Parisien" największy problem będzie miało Paris Saint-Germain.

Mający właścicieli z Kataru klub musiałby zrewidować listę płać prawie każdego zatrudnionego pracownika, a najwięcej stracą gwiazdy PSG – Javier Pastore i Nene.

Choć w innych krajach na chwilę obecną płaci się większe podatki, szybko może się to zmienić. Brytyjczycy oddają fiskusowi 50%, a najbogatsi Hiszpanie płacą do końca obecnego roku specjalną daninę w średniej wysokości 6,5 tysiąca euro. Atrakcyjna finansowo liga francuska może wkrótce zatrzymać się więc w rozwoju.

Prawa telewizyjne do rozgrywek zostały cztery lata temu sprzedane za 670 milionów euro, teraz wykupuje je nawet arabska al-Jazeera. W międzyczasie drużyny były w stanie utrzymywać takie gwiazdy, jak Lucho Gonzalez, Lisandro Lopez, Michael Essien, czy Didier Drogba, a Eden Hazard wciąż wzbrania się przed wyjazdem z Lille. W zimie właściciele PSG błagali Davida Beckhama o podpisanie kontraktu z ich zespołem. Cena? 800 tysięcy euro miesięcznie.

Choć umowy piłkarzom negocjują agenci, to sami zainteresowani mniej więcej zwykle rozumieją, ile z podanych kwot będą musieli oddać. Czy potwierdzi się w tym przypadku koncepcja amerykańskiego ekonomisty Arthura Laffera? Jego koncepcja teoretyczna za pomocą krzywej ilustruje zależność między stawką opodatkowania a dochodami budżetowymi państwa z tytułu podatków.
 

\"\"
Na powyższym wykresie duża litera "T" jest dochodem państwa, a mała – stawką opodatkowania. "t*" to stawka opodatkowania maksymalizująca wpływy do budżetu państwa.

Krzywa Laffera doskonale obrazuje fakt, że nieprzemyślane podwyższenie podatków oznaczać będzie zmniejszenie, a nie zwiększenie wpływów. Ucierpi nie tylko budżet państwa, ale cała piłkarska Francja.

Potwierdzeniem tych słów są wyliczenia francuskich księgowych. Zawodnik, który zarabia "na rękę" 2 miliony euro (w obecnym sezonie jest ich w Ligue 1 około dwudziestu), kosztował będzie swoją drużynę 4,1 miliona euro. W przypadku wprowadzenia stawki podatku, jaką forsuje Hollande, kwota ta wzrosłaby do 10 milionów. Bogate kluby, aby utrzymać w ryzach swój budżet, płaciłyby swoim piłkarzom tyle samo, co Evian TG, czy inny beniaminek.

Zwiększenie wydatków wiąże się z problemem dla całego budżetu państwa. Import piłkarzy to nie tylko wpływy z ich podatków, ale sprzedaż pamiątek, wzrost popularności sportu, ale również tworzenie miejsc pracy. Co się stanie, gdy we Francji tego zabraknie?

A zabraknąć może, bo według najnowszych statystyk, Francois Hollande ma poparcie 65% obywateli. Obecny prezydent Francji – Nicolas Sarkozy – wygrywa z nim tylko w pierwszej turze wyborów.

Udostępnij
Redakcja Sport Marketing

Redakcja Sport Marketing