24.09.2011 07:00

Babiloński będzie się sądził z Tysonem

Mike Tyson miał być gościem gali bokserskiej w Warszawie, ale do stolicy nie przyjechał. Choć zastąpił go Lenox Lewis, to \"Bestia\" pieniędzy nie zwróciła.

31-letni biznesmen Tomasz Babiloński organizował przyjazd boksera od wielu miesięcy. Sławny niegdyś sportowiec miał pojawić się 16. września bieżącego roku na warszawskim Torwarze, ale dwa tygodnie przed organizacją gali poinformował, że w Polsce się nie zjawi.

– W dwóch transzach, zgodnie z kontraktem, wpłaciłem 50 tysięcy dolarów. Pieniądze przelałem na konto menedżera Tysona Carla Holnessa, z którym podpisałem umowę. Do tego zapłaciłem 28 tys. złotych za dwa bilety lotnicze z Las Vegas i kolejne dwa z Londynu. Niestety, mimo wielokrotnych prób nie udało mi się nawiązania kontaktu telefonicznego bądź mailowego z Holnessem. Jakby zapadł się pod ziemię, rozpłynął w powietrzu… We wtorek składam pozew do sądu o zwrot 60 tysięcy dolarów : honorarium i bilety – mówi szef Babilon Promotion.

Rezygnacja Tysona z przyjazdu do Polski to nie tylko straty związane z opłaceniem jego osoby, ale także utrata kilku cennych sponsorów. – Kiedy okazało się, że Tyson się wycofuje, ze sponsorowania zrezygnowało kilka firm. Zawiedzeni byli też kibice, jeden z nich specjalnie dla Amerykanina wykonał identyczne tatuaże na twarzy – dodaje Babiloński.

Udostępnij
Redakcja Sport Marketing

Redakcja Sport Marketing