Pokerowe zagrywki
\"Nie ważne, czy mówią dobrze. Ważne, żeby w ogóle mówili\" - to powiedzenie najwyraźniej poznał Maor Melikson po przybyciu do kraju swoich przodków.
Czy deklaracja gry w reprezentacji Polski była tylko przemyślaną akcją marketingową ze strony rozgrywającego Wisły Kraków? Na to wygląda, bo zawodnik "Białej Gwiazdy" twierdzi, że nie chce więcej grać na polskich boiskach.
– Po tym, jak zdecydowałem się grać dla Polski, nie byłem w zgodzie ze sobą. Teraz jestem na etapie, że nie chcę grać także dla Wisły. Ludzie przekroczyli pewne granice – mówi dla izraelskiego serwisu "Ynet" pomocnik mistrza Polski.
– Serce nie pozwoliłoby mi zagrać dla Polski. Ostatnie dni były najgorsze, jakie przeżyłem w życiu. Nic takiego jeszcze mnie nie dotknęło. Każdemu łatwo mówić, bo nie był w takiej sytuacji jak ja – dodaje sam zainteresowany. Pytanie brzmi: po co więc deklaracje o chęciach gry w reprezentacji prowadzonej przez Franciszka Smudę?
Możliwość gry na Euro 2012 to promocja dla każdego piłkarza, który zjawi się na tym turnieju ze swoją reprezentacją. Z Izraelem Meliksonowi raczej by się to nie udało. Czy mógł to być powód do rychłego szukania sobie nowego pracodawcy? Możliwe, bo piłkarz chce odejść z Wisły jak najszybciej.
– Na 60 procent opuści Polskę. Ma bardzo atrakcyjne oferty – mówi mediom ojciec zawodnika. Jak podkreśla, wszystkiemu winne są wypowiedzi, jakie publikowane były w ostatnich dniach na łamach mediów. Wypowiedzi, które sprowokował sam zawodnik. Jak widać nie każdy dorasta do ponoszenia odpowiedzialności za swoje czyny…