Marta Walczykiewicz w nowej roli w kajakarstwie. „Moje nazwisko dalej dużo znaczy”
Marta Walczykiewicz, brązowa medalistka igrzysk olimpijskich z Rio de Janeiro, zaczyna nowy etap przygody z kajakarstwem. Była reprezentantka kraju w sprincie kajakowym weszła do zarządu Polskiego Związku Kajakowego i jak przyznaje, ma mnóstwo pomysłów na rozwój ukochanej dyscypliny.
Medalową kolekcją Walczykiewicz można by spokojnie obdzielić kilka zawodniczek. Pochodząca z Kalisza kajakarka przez długie lata była liderką polskiej reprezentacji, kojarzoną przede wszystkim ze startami na najkrótszym dystansie 200 metrów.
Pasmo sukcesów
I to właśnie w tej konkurencji osiągnęła swój życiowy, sportowy sukces, zdobywając w 2016 roku srebrny medal igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Na IO pojawiła się jeszcze dwukrotnie (w 2012 roku w Londynie i 2021 roku w Tokio), a ponadto, wiele razy stawała na podium mistrzostw świata czy Europy, co czyni ją jedną z najbardziej utytułowanych zawodniczek w historii polskiego kajakarstwa.
– Brakuje mi olimpijskiego złota, ale wtedy ze srebra cieszyłam się jak ze złota. Zawsze będzie jakiś niedosyt, że można było osiągnąć więcej. Chciałam chociaż raz wygrać z Lisą Carrington i to jest jeden z punktów niespełnienia. Przez trzynaście lat byłam jednak na topie świata i Europy, więc jak tu nie być usatysfakcjonowaną – pyta retorycznie Walczykiewicz.
Choć przez dwa ostatnie sezony trenowała poza kadrą narodową, to cały czas pojawiała się w różnych regatach
W czerwcowych MP w sprincie w Bydgoszczy zdołała nawet sięgnąć po brąz w ukochanej konkurencji K1 200 metrów.
– Na pewno nie zamierzam kończyć ze sportem. Za bardzo kocham kajakarstwo, żeby zaprzestać pływania. Połączenie wszystkich moich aktywności będzie dużym wyzwaniem, ale póki zdrowie i czas pozwalają, to będę trenować. Na pewno jeszcze zobaczycie mnie na torze. Lubię być pierwsza w czymś, więc może będę pierwszą członkinią zarządu i jednocześnie medalistką MP w przyszłym roku – dodaje z uśmiechem polska multimedalistka.
Kolejne wyzwanie
Wiadomo już, że przez najbliższe cztery lata zobaczymy Walczykiewicz w nowej roli. W ostatnią niedzielę października w Wałczu, podczas walnego zgromadzenia sprawozdawczo- wyborczego została wybrana do zarządu Polskiego Związku Kajakowego.
– Pomysły na pracę w roli działacza pojawiały się u mnie już trzy lub dwa lata temu. Śmiałam się z dziewczynami z kadry, że w tej roli będę jeździła z nimi na obozy. Wspominałam im, że chciałabym być w kimś w rodzaju pośrednika między zarządem a zawodnikami. Od środku widziałam problem w komunikacji. Zrodził się w głowie pomysł, aby to usprawnić – opowiada Walczykiewicz.
– Odkąd zostałam jednak wydalona z kadry przed niespełna dwoma laty, to moje plany ucichły i w żaden sposób nie wiązałam z nimi przyszłości. Nie obraziłam się na władze PZKaj, ale na pewno nasze drogi na jakiś czas się rozeszły. Dostałam jednak telefon od Grzegorza Kotowicza z propozycją, czy w przypadku wyboru jego osoby ponownie na stanowiska prezesa zechcę się zaangażować na rzecz kajakarstwa właśnie w roli takiego pośrednika. Od razu żarówka zapaliła się w głowie i wróciły chęci do zaangażowania się w dawny pomysł. Nie zamierzam tylko widnieć jako członek zarządu, ale realnie pracować dla dobra całego środowiska – podkreśla.
37-latka przygotowuje się do nowej roli i w swojej głowie ma już konkretne rozwiązania, jakie mogłyby pomóc w obszarze komunikacji między władzami związku a zawodnikami.
– Własne pomysły to jedno, ale drugie to rozmowa z prezesem, który także ma koncepcję takiej współpracy. Wspólnie musimy poszukać najlepszego rozwiązania. Kiedyś wyobrażałem sobie rolę pośrednika przez odbywanie spotkań i wspólne treningi z zawodnikami. Chciałabym być dostępna dla zawodników i pomóc w rozwiązaniu problemów. Samo trenowanie dałoby też zawodnikom świadomość, że ktoś nimi się interesuje, a dodatkowo byłoby formą kontroli ze strony zarządu, czy przygotowania idą zgodnie z planem – przedstawia Walczykiewicz.
Wyraz zaufania
Spośród wszystkich kandydatów do zarządu to właśnie Walczykiewicz zebrała najwięcej głosów (233), co najlepiej obrazuje zaufanie i poważanie, jakim cieszy się w środowisku. Sama zainteresowana była w ciężkim szoku, poznając wyniki głosowania. Sponsorem głównym polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.
– Siedziałam przy stoliku ze znajomymi, którzy mówili, że zbiorę najwięcej głosów. Wierzyłam, że znajdę się w dziesiątce i w zarządzie, ale osiągnięty wynik przerósł moje najśmielsze oczekiwania. To pokazuje, że trochę zrobiłam dla kajakarstwo i że moje nazwisko dalej dużo znaczy – uważa.
Walczykiewicz nie była jedyną kobietą, która weszła w skład zarządu PZKaj. Oprócz niej zasiądą w nim Barbara Hajcel i Ewa Pospychała. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest Lotto.
– To kobiety od kilkunastu lat zdobywają więcej medali na IO dla naszego kajakarstwa. Jesteśmy silne, a dotychczas byłyśmy pomijane w rządzeniu. Fajnie, że to się zmienia. Na pewno nie będziemy ustępować mężczyznom w działaniach, a wręcz przeciwnie, jesteśmy wytrwalsze w dążeniu do celu i tą wytrwałością postaramy się zarazić innych – zaznacza Walczykiewicz.
Od kwietnia tego roku Walczykiewicz jest także radną rodzinnego Kalisza. W ramach prac na rzecz rodzinnego miasta zasiada w kilku komisjach, a w jednej z nich – komisji edukacji i sportu – pełni rolę wiceprzewodniczącej.
– Nie ukrywam, że z racji bycia „świeżakiem” dałam sobie czas na obserwację i naukę, a dopiero później, w odpowiednim momencie chcę podjąć próbę wdrożenia swoich pomysłów.
– Zależy mi, żeby w Kaliszu funkcjonowały stypendia dla najlepszych sportowców z jasnymi i przejrzystymi kryteriami, jak obowiązuje to w ministerstwie czy w innych miastach, żeby kluby nie musiały się prosić o dofinansowanie, czy zastanawiać, czy ono zostanie przyznane. Wsparcia wymaga również sport seniorski – wymienia Walczykiewicz.
Dodajmy, że Walczykiewicz aktywnie włączyła się w organizację przyszłorocznych mistrzostw Europy w kajak polo właśnie w Kaliszu.
– Na pewno moja osoba w jakimś stopniu mogła się przyczynić do udzielenia zgody przez władze miasta na organizację tego wydarzenia. Mistrzostwa z pewnością będą dużym wyzwaniem logistyczno organizacyjnym, ale mamy nadzieję, że Kaliszowi uda się jemu sprostać.