24.08.2011 11:46

Sklep internetowy każdy klub w Polsce robić może, ale…

Postanowiliśmy porównać sklep internetowy polskiego klubu ekstraklasowego ze sklepem klubu z czołówki europejskiej. Zapraszamy do lektury.

Sklep internetowy każdy klub w Polsce robić może, ale…


Parafrazując słowa piosenki Jerzego Stuhra można w skrócie przedstawić obraz tego jak wygląda prowadzenie sklepu internetowego przez piłkarskie kluby sportowe w Polsce. Jeżeli porównać najlepszy sklep, który został wyłoniony w naszym raporcie do pierwszego lepszego klubu z topu międzynarodowego, niech tu za przykład posłuży nam Manchester City, to widzimy z miejsca jak wielka różnica w prowadzeniu internetowych działań marketingowych dzieli nas od tego, co na zachodzie Europy jest już standardem.

Prezentacja produktu

Pierwsza ogromna różnica, która rzuca się w oczy. Gdy tylko wejdziemy na stronę oficjalnego sklepu Jagiellonii (to właśnie sklep tego klubu został przez nas uznany za najlepszy w Polsce) naszym oczom ukaże się banner reklamowy. Banner, który na pierwszym planie przedstawia piłkarza, w tle widzimy zdjęcie kibiców, a całość przyozdobiona jest kiepskiej jakości typografią. Czy widząc postać zminiaturyzowanego zawodnika nabieramy ochotę by kupić koszulkę, którą odziewa na zdjęciu? Zdecydowanie nie.


Jak to wygląda na stronie Manchesteru City? Wita nas slider, który prezentuje kilka zdjęć. Każde mające na celu prezentację określonej linii ubrań firmowanej herbem angielskiego klubu. To co wyróżnia te bannery to zdecydowanie estetyka. Nie mamy tu do czynienia z kiepskim wytworem grafika amatora. Naszym oczom ukazują się zdjęcia profesjonalnie wkomponowane w layout serwisu. Ich duży format daje wrażenie prostoty, brakuje tu niepotrzebnych elementów odwracających uwagę użytkownika, nie potrzebnych tekstów, mniejszych czy większych banerów, czy niepotrzebnie wkomponowanych w tło zdjęć. Każdy kto wchodzi na stronę sklepu nie odczuwa dyskomfortu wynikające z przeładowania zbyt dużą ilością treści i ofert.

Interakcja z użytkownikiem




Wracając do strony Jagi. Poniżej feralnego bannera znajdują się elementy informacyjne i te, które mają wciągnąć użytkownika w zabawę z oferowanymi produktami. Jak to wygląda w rzeczywistości? Mamy kolejną serię bannerów, które, owszem prowadzą nas do podstron z niezbędnymi do zakupów informacjami, ale w żaden, nawet najmniejszy sposób nie wywołują zainteresowania wśród osób, które nie są przekonane do zakupów w sklepie klubu z Białegostoku. Kto ma kupić karnet lub koszulkę to na pewno to zrobi, ale co z kibicami, którzy na fali sukcesów Frankowskiego i reszty chcieliby zaopatrzyć się w gadżety polecane przez innych kibiców? Niestety, o tym twórcy strony nie pomyśleli.



Gdy spojrzymy jak sytuacja wygląda na stronie Manchesteru to z pewnością zwrócimy uwagę na trzy elementy. Pierwszy to możliwość wygenerowania swojej spersonalizowanej koszulki i dodanie jej do koszyka jeszcze z poziomu strony głównej. Drugie to możliwość przejrzenia ofert, które dopiero pojawiły się w sklepie, albo są rekomendowane przez innych kibiców, tudzież stanowią część tych, które są najczęściej kupowane wśród wszystkich kibiców z całego świata. Wszystko to w jednym boksie, opartym na silniku rekomendacji, stanowiącym proste zakupowe narzędzie dla kibiców nie związanych na co dzień z klubem.



To czego na pewno brakuję na stronie Jagiellonii to promocja własnych kanałów komunikacji z fanami jakie stanowią media społecznościowe. Manchester w stopce serwisu oprócz tego, że prezentuje najważniejsze informacje związane z regulaminem sklepu, opcjami dostaw, płatności to dodatkowo podaję użytkownikom linki do profili klubu w najpopularniejszych mediach społecznościowych świata. Jagiellonia mimo, że takie profilowe posiada to na stronie sklepu się nimi nie chwali. Szkoda.

Różnorodność asortymentu



I tutaj mamy największą różnicę pomiędzy obydwoma klubami. Na stronie Manchesteru możemy kupić między innymi wycieraczki do samochodu, gry planszowe, breloczki, plecaki, artykuły szkolne, t-shirty, flagi, książki i dziesiątki innych mniejszych lub większych gadżetów. Dodatkowo mamy kolekcję ubrań w stylu casual (ubiór codzienny), stroje firmowe marki Umbro, ubrania dla dzieci, dla kobiet, outlet, biżuterię, czapki, krawaty, nawet kapelusze. Mimo całego tego bogactwa najbardziej cieszy fakt zakupu strojów meczowych tylko jednego zawodnika, którego np. nasze dziecko jest największym fanem. Co więcej, nie mamy tu możliwości zakupu jednej, czy dwóch rodzajów koszulek. Do wyboru mamy aż 12 różnego rodzaju kompletów!



Jak to wygląda w przypadku naszych rodzimych sklepów? Cóż, mimo że na stronie Ruchu Chorzów możemy kupić nawet stolik w kształcie charakterystycznej „eRki”, to i tak asortyment wszystkich polskich klubów łącznie wypada średnio przy hipermarkecie Manchesteru City.

Dostępność, intuicyjność zakupów, podsumowanie

W tym elemencie na szczęście, nie odstępujemy wiele od naszych anglojęzycznych kolegów. Mimo, że w myśleniu i prowadzeniu działań internetowych brakuje niestandardowego podejścia do sprzedaży online, prezentacji produktów, czy promocji oferty, to przynajmniej aspekt dostępności towaru i intuicyjności sprzedaży realizowany jest wedle utartych standardów i sprawia, że przynajmniej cześć finalizacji zakupów online stanowi czystą przyjemność.

Podsumowując. Jeszcze wiele wody w Wiśle musi upłynąć, by sklepy klubów sportowych w Polsce prezentowały poziom chociażby zbliżony do tego co prezentują klubu z Anglii, Hiszpanii, Niemiec czy Francji. Może najwyższa pora zaufać młodym specjalistom, których głowy pełne są innowacyjnych pomysłów? A może polskie realia nie pozwalają na ich realizacje? 

Udostępnij
Bartosz Burzyński

Bartosz Burzyński