27.05.2022 13:32

Uboga transmisja czwartego meczu finałowego Energa Basket Ligi. Dlaczego Polsat okroił transmisję?

Powoli dobiega końca sezon 2021/22 w koszykarskiej Energa Basket Lidze. W finałowej serii toczonej do czterech zwycięstw mierzą się Śląsk Wrocław oraz Legia Warszawa, a wszystkim spotkaniom towarzyszyła odpowiednia oprawa telewizyjnego partnera ligi, Polsatu Sport. Jak się okazało do czasu, bo przy okazji wtorkowego meczu numer cztery, transmisja została mocno okrojona. Dlaczego?

fot. Marko Bukorovic / Pixabay

Finały Energa Basket Ligi w ogólnodostępnej telewizji

Wyniki oglądalności polskiej koszykówki podczas ligowego sezonu nie zachwycały. Widowni meczów basketu z naszych parkietów w żaden sposób nie można porównać do wyników, które gwarantuje chociażby siatkówka. W lutym wręcz ośmieszony został finał Pucharu Polski, który według informacji portalu Polskikosz.pl, na żywo oglądało średnio zalediwe 16,7 tysiąca kibiców.

Liczby nieco poprawiły się przy okazji fazy play-off, która w tym sezonie obfituje w niespodzianki. Dość powiedzieć, że w finale rozgrywek znalazły się Śląsk Wrocław oraz Legia Warszawa, które po fazie zasadniczej zajęły miejsca poza czołową czwórką – odpowiednio piąte oraz szóste. Polska Liga Koszykówki oraz Polsat postanowiły pójść za ciosem i udostępnić finałowe potyczki szerszej publiczności.

– Mamy niespodziankę dla wszystkich kibiców. Kolejne trzy finałowe mecze Energa Basket Ligi, od drugiego spotkania, będzie można obejrzeć w stacji Super Polsat. Wielkie podziękowania kieruję w stronę szefa sportu w telewizji Polsat, Mariana Kmity. Mam nadzieję, że sporo kibiców zasiądzie przed telewizorami – komentował Radosław Piesiewicz, prezes zarządu Energa Basket Ligi.

CZYTAJ TAKŻE: “Koszykówka musi być dobrze opakowanym show”

I trzeba przyznać, że telewizja Polsat bardzo godnie opakowała finałową rywalizację. Studio? Obecne przed każdym meczem, tak samo, jak i po nim. Wywiady w trakcie spotkania? Oczywiście, udzielali ich nawet trenerzy w przerwach między kwartami. Realizacja spotkań z wielu kamer? Jak najbardziej. Komentarz z hali? Tak, głównie za sprawą duetu Adam Romański – Tomasz Jankowski, którzy potem przemyśleniami dzielili się na swoim kanale na YouTube. W sumie, można powiedzieć, że nie brakowało prawie niczego.

Czwarty finał niespodziewanie okrojony

Kiedy we wtorkowy wieczór kibic koszykówki włączył o godzinie 20:00 kanał Polsat Sport Extra, mógł mocno się zdziwić. Zamiast zapowiedzianego studia można było zobaczyć reklamy, a następnie program o innej tematyce sportowej. Można było pomyśleć: w porządku, może to tylko przypadek i transmisję przeniesiono na inną antenę, a zabrakło tylko odpowiedniego komunikatu? Jak się okazało, nie. Zatem już wtedy widzowi mogła zapalić się lampka ostrzegawcza, że coś jest nie tak.

Transmisja z hali w Warszawie wystartowała na kilka minut przed rozpoczęciem meczu. Niby wszystko w porządku, ale potrzeba było tylko kilku chwil, by zorientować się, że duet komentatorski tym razem nie zasiada na hali, a komentuje ów mecz z tzw. „dziupli” w studiu Polsatu przy Ostrobramskiej. Na dodatek zabrakło przedmeczowych wywiadów z trenerami, a kolejne fragmenty meczu pokazywały, że spotkanie realizowane jest tylko z trzech kamer.

Sprawa szybko przeniosła się na Twittera, gdzie jako pierwsza odpowiedzi kibicom na ich pytania i wątpliwości udzieliła Agnieszka Łapacz, dziennikarka Polsatu Sport i prowadząca przedmeczowe studia finałów Energa Basket Ligi.

Tuż po spotkaniu głos zabrał także duet komentatorów Adam Romański i Tomasz Jankowski, którzy tradycyjnie wystartowali live na swoim kanale YouTube.

– Zanim o meczu, to kilka słów wyjaśnień dla wszystkich widzów. Dzisiaj nie komentowaliśmy meczu z hali. Podczas meczu numer trzy w niedzielę doszło do incydentu. Poszarpany został nasz operator i nasza stacja w związku z brakiem możliwości zapewnienia bezpieczeństwa zminimalizowano ekipę pracującą na hali na Bemowie – powiedział Romański.

Co dokładnie wydarzyło się na Bemowie?

Podczas niedzielnego spotkania numer trzy rzeczywiście doszło do starcia – bo chyba tak możemy nazwać tę sytuację – pomiędzy operatorem kamery a najbardziej zagorzałymi kibicami Legii Warszawa. W wyniku konfliktu obu stron pracownikowi Polsatu rozdarto zarówno spodnie, jak i koszulkę. O wydarzeniach z hali na Bemowie jako pierwszy napisał Łukasz Cegliński ze Sport.pl.

Nie ma co ukrywać, że hala na Bemowie nie należy do największych, a sporo kibiców znajduje się w zasadzie tuż przy boisku. Fani Legii podczas niedzielnego meczu mieli znacząco przeszkadzać w pracy wspominanemu wcześniej operatorowi, który nie dawał za wygraną i pewnym momencie miał celowo złamać i poniszczyć jedną z flag warszawskiej drużyny. Finał całej historii był taki, jak piszemy wyżej – najbardziej ucierpiał właśnie pracownik Polsatu. Sprawy nie zgłoszono jednak na policję.

Słoneczna stacja domagała się, aby klub podczas spotkania numer cztery zapewnił jej pracownikom bardziej komfortowe i po prostu bezpieczniejsze warunki do pracy. Jedyne co udało się jednak zrobić to oddzielić kibiców Legii od boiska i kosza specjalnymi barierkami. Przypomnijmy, że podczas niedzielnego spotkania doszło także do szarpania koszem przez fanów miejscowej drużyny.

Można zadawać sobie zatem pytania dlaczego zwyczajnie nie zapewniono odpowiedniego bezpieczeństwa podczas meczu? Próbowaliśmy w tej sprawie kontaktować się ze wszystkimi stronami. Do rzecznika prasowego telewizji Polsat wysłaliśmy następujące pytania:

– 1. Czy potwierdza Pan, że brak przedmeczowego studia oraz brak obecności redakcji Polsatu Sport na czwartym meczu finałowym Energa Basket Ligi pomiędzy Legią Warszawa a Śląskiem Wrocław wynikał z troski o bezpieczeństwo pracy w związku z zaatakowaniem jednego z operatorów przez jednego z kibiców podczas poprzedniego meczu?

– 2. W jaki sposób na zaistniałą sytuację i zaatakowanie operatora zareagowały władze ligi oraz gospodarz trzeciego meczu, Legia Warszawa? Czy podjęto dodatkowe kroki w celu bezpieczeństwa podczas kolejnego meczu?

– 3. Czy władze Energa Basket Ligi zostały poinformowane o tym zdarzeniu oraz o decyzji Państwa dotyczącej braku obecności redakcji na hali podczas czwartego meczu pomiędzy Legią Warszawa a Śląskiem Wrocław?

– 4. Czy możemy spodziewać się podobnych kroków przy okazji ewentualnego szóstego meczu w finałach Energa Basket Ligi pomiędzy Legią Warszawa a Śląskiem Wrocław, który miałby zostać ponownie rozegrany na hali Legii?

Niestety nie uzyskaliśmy na nie odpowiedzi. Milczeć postanowiły także władze Polskiej Ligi Koszykówki.

A dlaczego Legia w ogóle występuje na hali na Bemowie, która – jak już wspomnieliśmy – nie należy do największych? Zainteresowanie finałowymi meczami byłoby na tyle duże, że spokojnie rywalizację można przenieść na Torwar. W Warszawie uznali jednak, że gra na mniejszym obiekcie będzie ich atutem i dzięki temu będą mogli sportowo ugrać znacznie więcej. Ten plan jednak zupełnie się nie powiódł, bo oba mecze w stolicy wygrał Śląsk i to on w serii toczonej do trzech zwycięstw prowadzi 3-1.

Co dalej?

Finałowa rywalizacja pomiędzy Śląskiem Wrocław a Legią Warszawa może zakończyć się już dzisiaj. Rywalizacja przenosi się bowiem do Hali Stulecia we Wrocławiu, gdzie w przypadku zwycięstwa gospodarzy WKS sięgnie po swoje osiemnaste mistrzostwo kraju. Jak poinformowali dziennikarze telewizji Polsat, dzisiaj możemy spodziewać się już pełnej, dużej oprawy telewizyjnej przy okazji tego spotkania.

Nie można jednak wykluczyć, że Legia w piątkowy wieczór pokona Śląsk, a wtedy rywalizacja ponownie wróci do Warszawy. Jak na takie rozwiązanie zareagowałby Polsat? Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z dziennikarzami stacji pracującymi przy meczach. Według nich, Polsat na razie nie przekazał redakcji żadnych informacji na temat tego jak wyglądałaby transmisja i realizacja z ewentualnego meczu numer sześć, który miałby odbyć się w niedzielę.

***

Play-offy w obecnym sezonie Energa Basket Ligi przynoszą kibicom dużo niespodzianek oraz emocji i niewątpliwe szkoda, że do takiego incydentu doszło właśnie teraz. Nam trudno jednoznacznie ocenić całą sprawę, głównie dlatego, że żadna ze stron nie chce bezpośrednio odnieść się do zajść, które miały miejsce w ubiegłą niedzielę na Bemowie. Wiemy tylko tyle, że na tym wszystkim traci polska koszykówka – wprawdzie „dzięki” temu zdarzeniu zrobiło się o niej dość szumnie, ale przecież nie o taki rozgłos powinno chodzić.

Udostępnij
Bartłomiej Płonka

Bartłomiej Płonka