Bankructwo klubu? Co z piłkarzem?
Finansowe Fair Play ma zapobiegać sytuacjom, w których klub nie płaci pracownikom. Jednakże takie sytuacje ciągle się zdarzają.
A co się stanie z piłkarzem w razie bankructwa? To nie jest takie oczywiste.
– Finansowe Fair Play jest kluczowym elementem promowania długoterminowej równowagi w europejskim futbolu i jest całkowicie zgodne ze sportowymi wartościami wyznawanymi w Europie – mówił Michel Platini. Jasne, długoterminowo może się uda, ale na chwilę obecną raz po raz słyszymy o kolejnych upadkach.
Tylko w ostatnich tygodniach „padły” Neuchatel Xamax FC, poważne problemy ma Servette Genewa, ponownie na krawędzi znalazło się Portsmouth FC, a Rangers FC marzy o zakończeniu sezonu i szybkiej wyprzedaży. Może uda się wyżyć.
W Polsce też mamy sytuacje, w których klub idzie na dno. Ostatnio bliski tego był Łódzki Klub Sportowy, ale z ostatnich lat przypomnijmy choćby GKP Gorzów Wielkopolski, GKS Jastrzębie, Odrę Wodzisław Śląski czy jej imienniczkę z Opola.
Zatem owszem, stymulowanie inwestycji długoterminowych w futbolu jak najbardziej, ale… co z piłkarzem, gdy jego pracodawca „umiera”? No właśnie, w teorii nie powinien zostać ofiarą bankructwa swojego pracodawcy. Ale dlaczego?
Wiadomo – piłkarz to trochę inny rodzaj pracownika. Dość specyficzny. Jednak ma on takie same prawa jak Ty czy ja w chwili, gdy pracodawca nie jest w stanie dalej funkcjonować.
– Niestety, bankructwo jest coraz bardzie powszechne w zawodowym futbolu – przyznaje bez pardonu Theo van Seggelen, sekretarz generalny FIFPro (Międzynarodowa Federacja Związków Zawodowych Piłkarzy).
Właśnie, zatem? Oczywistym jest, iż pozycja gracza upadłego klubu jest niepewna. Nie dość, że nie są regulowane wynagrodzenia, często zaległości sięgają wielu miesięcy, to jeszcze często utrudnia się zmianę pracodawcy. Bo może coś uda się uszczknąć na takim delikwencie.
Ale to nie jedyne problemy. Według przepisów FIFA piłkarz w sezonie może zostać zarejestrowany przez maksymalnie trzy kluby na poziomie międzynarodowym. Na poziomie krajowym ta liczba maleje o jeden.
W praktyce często dochodzi do sytuacji, w której zawodnik klubu, który ogłosił upadłość skazany jest z góry na bezrobocie. Nie jest w stanie zarabiać i musi czekać do nowego sezonu. Ktoś powie, że przecież go stać. Cóż, zapominamy, iż jego pracodawca ostatni nie płacił mu, a jeżeli dołożymy do tego fakt, że klub grał w niższej lidze i wcale kokosów się tam nie zarabiało? I już nie jest tak wesoło.
Gdy klub jest w stanie upadłości, jego wyniki są anulowane, a zespół zostaje wycofany z rozgrywek piłkarze tracą pracodawcę i wynagrodzenie. Czy zatem piłkarze nie tylko powinni mieć status wolnych, ale i możliwość rejestracji u innego pracodawcy? Tak nakazuje zdrowy rozsądek, ale tak nie jest.
FIFPro apelowało już, aby restrykcje o nadmiernej ilość rejestracji zawodników nakładano jedynie w końcówce sezonu, gdy decydują się losy rozgrywek. Ot, taki ogranicznik na wypadek zagrożenia uczciwej konkurencji.
– Zdaniem FIFPro piłkarz zawodowy nigdy nie powinien być ofiarą bankructwa klubów i tym samym nie można odmawiać mu prawa do gry w piłkę nożną oraz – co najważniejsze – możliwości zarabiania – mówi Seggelen.
Dokładnie. Zatem Finansowe Fair Play swoją drogą, ale najpierw racjonalizacja przepisów. Bo piłkarz to też pracownik. Też musi zarabiać i też musi z czegoś żyć.