21.02.2012 12:53

Stadiony wciągną nas w długi?

Portugalia po organizacji Euro 2004 zmagała się z brakiem rentowności swoich stadionów. Jak sytuacja ukształtuje się po Euro w Polsce i na Ukrainie?

\"\"Wszystkie stadiony, które będą gospodarzami spotkań na Euro 2012 były wybudowane na nowo lub wyremontowane. Całkowity koszt inwestycji – 3 miliardy dolarów. Wszystkie obiekty – za wyjątkiem tych w Doniecku i Charkowie – są własnością publiczną.

Według ukraińskich mediów, całkowity koszt organizacji turnieju wyniesie 14 miliardów dolarów. Duże inwestycje infrastrukturalne w portach lotniczych, drogach i obiektach sportowych były konieczne. Mimo faktu, że Donbas Arena oraz kompleks treningowy w Charkowie były sfinansowane ze środków prywatnych, rząd wydał ponad miliard dolarów na Stadion Olimpijski w Kijowie i Arenę Lwowską.

Podobne wydatki czekały Polskę. 26 miliardów dolarów zainwestowano w drogi, lotniska, hotele i stadiony. W przeciwieństwie do Ukrainy, cała infrastruktura sportowa na Euro 2012 leży w rękach władz na którą wydano 1,5 miliarda dolarów.

Masowe inwestycje rodzą pytania – co po Euro? Nie chodzi o zarabianie, ale czy poniesione koszty kiedykolwiek się zwrócą? Portugalia zmagała się z podobnym problemem kilka lat temu.

Podobnie jak w Polsce i na Ukrainie, większość stadionów z Euro 2004 jest własnością publiczną. Sześć z dzesięciu było finansowych z pieniędzy lokalnych, dlatego należą one do konkretnych "gmin".

Prawie każdy z nich ma teraz problem z frekwencją pozwalającą na odpowiednie wpływy z biletów. Ujemną "odwiedzalność" podciągają jedynie SL Benfica, Sporting CP i FC Porto.

Brak chętnych od oglądania spotkań na żywo i znikoma ilość ciekawych imprez sportowych spowodowała problemy ekonomiczne kilku portugalskich miast. Jeden stadion nie znalazł najemcy do początku zeszłego sezonu, trzy były wystawione na sprzedaż, a reszta gmin walczy z zadłużeniem.

Podobnie będzie z obiektami w Polsce i na Ukrainie. Zarabiać na siebie będą tylko prywatne inwestycje z Charkowa i Doniecka, bo i tak byłyby zrealizowane bez Mistrzostw Europy. Popyt na ich powstanie był ogromny.

Polska zainwestowała trzykrotnie większe pieniądze niż Portugalia i oczywiste jest, że obciąży to budżet miast, które przyjęły te projekty. Z drugiej strony kraj skorzysta na politycznych i kulturalnych projektach, jakie zrealizowane zostaną w związku z Euro. Czy kalkulacja będzie po obu stronach równa?

UEFA wybierając kolejnych gospodarzy dla swoich imprez musi brać pod uwagę panujące tendencje na rynku ekonomicznym, bo niektóre kraje mogą nie wytrzymać takiego natłoku zobowiązań. Włosi niech się cieszą, że tego Euro jednak nie dostali.

Poniżej tabelka pokazująca porównanie stadionów Euro 2004 i Euro 2012.

\"\"

Udostępnij
Redakcja Sport Marketing

Redakcja Sport Marketing