Czy znajdzie się inwestor dla Wisły?
W ramach zimowego planu ratunkowego dla Wisły Kraków było nie tylko utrzymanie klubu przy życiu, ale i znalezienie inwestora.
O ile to pierwsze udało się bardzo dobrze, o tyle z drugim jest problem. Jak informują „WP SportoweFakty”, klub ma pozostać w rękach Jakuba Błaszczykowskiego, Tomasza Jażdżyńskiego i Jarosława Królewskiego.
Co prawda, formalnie właścicielem jest Towarzystwo Sportowe „Wisła”, ale zimą podpisano dokumenty zapewniające decyzyjność wspomnianej wcześniej trójce.
Co z inwestorem? Póki co nic. Powiedział o tym Jażdżyński w trakcie wystąpienia na posiedzeniu wspólnym komisji budżetowej i sportu Rady Miasta Krakowa.
– Przeprowadziliśmy wiele rozmów i nie byłbym optymistą w tej sprawie. Potencjalni inwestorzy, którzy zastanawiają się nad taką inwestycją jak Wisła, to są poważni ludzie i z nimi rozmowa kończy się w momencie, kiedy dowiadują się, ile Wisła jest dłużna różnym podmiotom. Ktoś zainteresowany biznesem ewentualnie kupiłby akcję, a następnie rozpocząłby postępowanie układowe, a tego nie chcemy. Nie po to my nie robimy postępowania układowego, żeby oddać klub komuś, ktoś miałby je zrobić – wyjaśnił Jażdżyński.
To ile wynosi ten realny dług? Jażdżyński mówi o 35 mln zł. Zarazem zaznacza, że jest też grupa chętnych gruntami TS, a nie ligowcem, a z takimi włodarze Wisły póki co nie chcą negocjować.
Ciekawostką jest, że udało się unieważnić akcje, które wywiózł Vanna Ly. Tym samym TS „Wisła” jest pełnoprawnym właścicielem klubu. Po drugie, ligowiec odzyskał płynność finansową i zaczął generować zysk, a klub jest samowystarczalny.