Radkiewicz ma dość. Co dalej ze Stomilem?
Po kolejnym spotkaniu potencjalnego inwestora w olsztyńskim ratuszu prezes Stomilu nie wytrzymał i złożył rezygnację ze stanowiska.
Maciej Radkiewicz funkcję sprawował od 27 lipca zeszłego roku. Zainteresował klubem kilka osób, jednak miasto będące właścicielem Stomilu nie doszło z nikim do porozumienia. Istnienie duże prawdopodobieństwo, że klub nie przystąpi do rozgrywek.
Oświadczenie Macieja Radkiewicza:
Kiedy w ubiegłym roku otrzymałem propozycję objęcia funkcji prezesa naszego Klubu, czułem się dumny i wyróżniony. Natychmiast zabrałem się do pracy, choć bardzo szybko okazało się, że Klub jest w zupełnie innej sytuacji, niż poinformowano mnie, gdy zdecydowałem się na powrót do Olsztyna. Stomil okazał się zadłużony na kilka milionów złotych.
W tej bardzo trudnej sytuacji przystąpiłem do poszukiwań sponsorów, jednak we wszystkich rozmowach napotkałem na ten am problem – sponsorzy warunkowali wejście w Klub spłatą zadłużeń! Sytuacji nie ułatwiał przestarzały stadion z 1978 r.. Wiem, że zbudowałbym stabilny budżet, gdyby tylko udało się ten problem właścicielowi rozwiązać. Wielokrotnie rozmawiałem w tej sprawie z władzami miasta, jednak zawsze słyszałem, że pieniędzy na spłatę powstałych przed moim przyjściem zobowiązań w miejskiej kasie nie ma.
Skupiłem się zatem na poszukiwaniu inwestora strategicznego. W ciągu kilkunastu tygodni doprowadziłem do spotkań z trzema inwestorami. Ostatnie z tych spotkań z jednym z najbardziej znanych biznesmenów w Polsce także nie przyniosło efektów. Przedstawiciele Klubu nie uczestniczyli w tych rozmowach, jednak miasto zostało dokładnie poinformowane o dramatycznej sytuacji Klubu i przekazaliśmy dokumenty.
Wielokrotnie prosiłem właściciela spółki o wsparcie, ale mimo tych próśb Stomil nie otrzymał go, gdy PZPN nakładał karę ujemnych punktów. PZPN zażądał planu naprawczego, lecz Klub nie może go wypracować w oderwaniu od właściciela. Dotychczas przelewane środki były kroplą w morzu, ponieważ nie rozwiązywały podstawowego problemu, jakim były stare długi w wysokości około czterech milionów złotych. Choć tak naprawdę Stomil byłby uratowany kwotą o połowę mniejszą.
W efekcie fiaska kolejnych rozmów z inwestorami nie mam już możliwości, by pracownikom Klubu i zawodnikom oraz sztabowi trenerskiemu robić nadzieję zmiany na lepsze. Miałem przygotowanych sześć transferów, które pomogłyby nam utrzymać pierwszą ligę. Dodam tylko, że trzech z tych zawodników jesienią grało w meczach Ekstraklasy.
Przez te miesiące zrobiłem w moim odczuciu wszystko, aby Stomil znalazł sie w nowych rękach i był stabilny finansowo. Rozumiem trenerów, piłkarzy i pracowników. Mogę im tylko podziękować za wytrwałość. Nie rozumiem, dlaczego Stomil jest w moim odczuciu traktowany jak element Olsztynowi niepotrzebny!
Z naszej historii i tradycji jesteśmy i będziemy zawsze dumni. Nasz Klub ma wielki potencjał i oddanych kibiców. Domyślam się, że znajdą się tacy, którym wygodnie będzie zrzucać teraz winę na mnie i jestem gotów skonfrontować się z każdą merytoryczną opinią, bo wiem jaka jest prawda.
Gdy przychodziłem do Klubu umówiłem się w Ratuszu na otrzymywanie pensji. Nic takiego nie miało miejsca, za to zdarzyło się, że na konto Klubu przelałem swoje pieniądze. Nie mogę dłużej tak funkcjonować jako odpowiedzialny mąż i głowa rodziny. Składam rezygnację ze skutkiem natychmiastowym. Życzę Stomilowi, by wydarzył się cud, a panu Prezydentowi, by znalazł lepszego inwestora niż ci, których zainteresowałem kupnem Klubu i przyprowadziłem na spotkania do ratusza.