22.02.2019 13:25

Radkiewicz ma dość. Co dalej ze Stomilem?

Po kolejnym spotkaniu potencjalnego inwestora w olsztyńskim ratuszu prezes Stomilu nie wytrzymał i złożył rezygnację ze stanowiska.

Radkiewicz ma dość. Co dalej ze Stomilem?

Maciej Radkiewicz funkcję sprawował od 27 lipca zeszłego roku. Zainteresował klubem kilka osób, jednak miasto będące właścicielem Stomilu nie doszło z nikim do porozumienia. Istnienie duże prawdopodobieństwo, że klub nie przystąpi do rozgrywek.

Oświadczenie Macieja Radkiewicza:

Kiedy w ubiegłym roku otrzymałem propozycję objęcia funkcji prezesa naszego Klubu, czułem się dumny i wyróżniony. Natychmiast zabrałem się do pracy, choć bardzo szybko okazało się, że Klub jest w zupełnie innej sytuacji, niż poinformowano mnie, gdy zdecydowałem się na powrót do Olsztyna. Stomil okazał się zadłużony na kilka milionów złotych.

W tej bardzo trudnej sytuacji przystąpiłem do poszukiwań sponsorów, jednak we wszystkich rozmowach napotkałem na ten am problem – sponsorzy warunkowali wejście w Klub spłatą zadłużeń! Sytuacji nie ułatwiał przestarzały stadion z 1978 r.. Wiem, że zbudowałbym stabilny budżet, gdyby tylko udało się ten problem właścicielowi rozwiązać. Wielokrotnie rozmawiałem w tej sprawie z władzami miasta, jednak zawsze słyszałem, że pieniędzy na spłatę powstałych przed moim przyjściem zobowiązań w miejskiej kasie nie ma.

Skupiłem się zatem na poszukiwaniu inwestora strategicznego. W ciągu kilkunastu tygodni doprowadziłem do spotkań z trzema inwestorami. Ostatnie z tych spotkań z jednym z najbardziej znanych biznesmenów w Polsce także nie przyniosło efektów. Przedstawiciele Klubu nie uczestniczyli w tych rozmowach, jednak miasto zostało dokładnie poinformowane o dramatycznej sytuacji Klubu i przekazaliśmy dokumenty.

Wielokrotnie prosiłem właściciela spółki o wsparcie, ale mimo tych próśb Stomil nie otrzymał go, gdy PZPN nakładał karę ujemnych punktów. PZPN zażądał planu naprawczego, lecz Klub nie może go wypracować w oderwaniu od właściciela. Dotychczas przelewane środki były kroplą w morzu, ponieważ nie rozwiązywały podstawowego problemu, jakim były stare długi w wysokości około czterech milionów złotych. Choć tak naprawdę Stomil byłby uratowany kwotą o połowę mniejszą.

W efekcie fiaska kolejnych rozmów z inwestorami nie mam już możliwości, by pracownikom Klubu i zawodnikom oraz sztabowi trenerskiemu robić nadzieję zmiany na lepsze. Miałem przygotowanych sześć transferów, które pomogłyby nam utrzymać pierwszą ligę. Dodam tylko, że trzech z tych zawodników jesienią grało w meczach Ekstraklasy.

Przez te miesiące zrobiłem w moim odczuciu wszystko, aby Stomil znalazł sie w nowych rękach i był stabilny finansowo. Rozumiem trenerów, piłkarzy i pracowników. Mogę im tylko podziękować za wytrwałość. Nie rozumiem, dlaczego Stomil jest w moim odczuciu traktowany jak element Olsztynowi niepotrzebny!

Z naszej historii i tradycji jesteśmy i będziemy zawsze dumni. Nasz Klub ma wielki potencjał i oddanych kibiców. Domyślam się, że znajdą się tacy, którym wygodnie będzie zrzucać teraz winę na mnie i jestem gotów skonfrontować się z każdą merytoryczną opinią, bo wiem jaka jest prawda.

Gdy przychodziłem do Klubu umówiłem się w Ratuszu na otrzymywanie pensji. Nic takiego nie miało miejsca, za to zdarzyło się, że na konto Klubu przelałem swoje pieniądze. Nie mogę dłużej tak funkcjonować jako odpowiedzialny mąż i głowa rodziny. Składam rezygnację ze skutkiem natychmiastowym. Życzę Stomilowi, by wydarzył się cud, a panu Prezydentowi, by znalazł lepszego inwestora niż ci, których zainteresowałem kupnem Klubu i przyprowadziłem na spotkania do ratusza. 

Udostępnij
Bartosz Burzyński

Bartosz Burzyński