Strzelanie sobie w stopę po góralsku
Czy klub powinien bawić się w cenzora? Czy obowiązkowa autoryzacja wszystkich, dosłownie wszystkich wywiadów jest normalna?
Podobne działania są już prowadzone w kilku klubach polskiej ekstraklasy, a najbardziej restrykcyjny jest łódzki Widzew. Teraz do tego grona dołączyło Podbeskidzie Bielsko-Biała. Od 1 stycznia wprowadzona została autoryzacja wywiadów przeprowadzanych przez prasę i portale internetowe.
Decyzja władz beniaminka napotkała na opór dziennikarzy największych śląskich redakcji. Szybko stworzono list do prezesa klubu, Marka Glogazy. Napisano w nim między innymi: „Jesteśmy dziennikarzami, którzy obsługują mecze Podbeskidzia. Chcemy zaprotestować przeciw decyzji o wprowadzeniu autoryzacji rozmów z piłkarzami, trenerami czy przedstawicielami władz bielskiego klubu. Pomysł jest niezrozumiały i uderza w nas dziennikarzy. Autoryzowanie to niewątpliwie kolejne utrudnienie pracy, które napotykamy w Podbeskidziu. Liczymy, że wycofa się Pan z tej niefortunnej decyzji.
W przeciwnym razie będziemy musieli zrezygnować z pisania większych form o Waszym klubie (tych objętych autoryzacjami), co niewątpliwie byłoby uszczerbkiem na medialnym wizerunku Waszego klubu.
Liczymy na dobrą wolę i powrót do sytuacji, która miała miejsce w Podbeskidziu w poprzednich latach i jest normą w większości klubów Ekstraklasy.”
Niestety, w klubach uważa się, że rzecznik prasowy to główny cenzor i ma wyznaczać granice moralności. Takie działania godzą w wizerunek klubu i nie sprzyjają jego rozwojowi. Niektórzy tak bardzo chcą dążyć do zachodnich wzorców, że cofają się aż za daleko na wschód. Ale może po prostu stamtąd jest lepszy widok?