02.01.2012 22:04

Strzelanie sobie w stopę po góralsku

Czy klub powinien bawić się w cenzora? Czy obowiązkowa autoryzacja wszystkich, dosłownie wszystkich wywiadów jest normalna?


Podobne działania są już prowadzone w kilku klubach polskiej ekstraklasy, a najbardziej restrykcyjny jest łódzki Widzew. Teraz do tego grona dołączyło Podbeskidzie Bielsko-Biała. Od 1 stycznia wprowadzona została autoryzacja wywiadów przeprowadzanych przez prasę i portale internetowe.

Decyzja władz beniaminka napotkała na opór dziennikarzy największych śląskich redakcji. Szybko stworzono list do prezesa klubu, Marka Glogazy. Napisano w nim między innymi: „Jesteśmy dziennikarzami, którzy obsługują mecze Podbeskidzia. Chcemy zaprotestować przeciw decyzji o wprowadzeniu autoryzacji rozmów z piłkarzami, trenerami czy przedstawicielami władz bielskiego klubu. Pomysł jest niezrozumiały i uderza w nas dziennikarzy. Autoryzowanie to niewątpliwie kolejne utrudnienie pracy, które napotykamy w Podbeskidziu. Liczymy, że wycofa się Pan z tej niefortunnej decyzji.

W przeciwnym razie będziemy musieli zrezygnować z pisania większych form o Waszym klubie (tych objętych autoryzacjami), co niewątpliwie byłoby uszczerbkiem na medialnym wizerunku Waszego klubu.
Liczymy na dobrą wolę i powrót do sytuacji, która miała miejsce w Podbeskidziu w poprzednich latach i jest normą w większości klubów Ekstraklasy.”

Niestety, w klubach uważa się, że rzecznik prasowy to główny cenzor i ma wyznaczać granice moralności. Takie działania godzą w wizerunek klubu i nie sprzyjają jego rozwojowi. Niektórzy tak bardzo chcą dążyć do zachodnich wzorców, że cofają się aż za daleko na wschód. Ale może po prostu stamtąd jest lepszy widok?

Udostępnij
Bartosz Burzyński

Bartosz Burzyński