Mioduski chce bliżej współpracować z miastem
Prezes i właściciel Legii Warszawa nie ukrywa w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że musiał głęboko sięgnąć do portfela.
Mówiło się, że Dariusz Mioduski miał wyłożyć 20 mln zł. – Bardzo bym się cieszył, gdyby te 20 mln zł wystarczyło. Będzie to co najmniej dwa razy więcej. Na pewno pomogą nam większe wpływy z tytułu sprzedaży praw telewizyjnych, ale problemem były konstrukcje kontraktów i poziom kosztów, które ponosiliśmy. To była nasza „kula u nogi”, która powodowała, że nie byliśmy w stanie zejść z tego z dnia na dzień. Teraz głównie koncentrujemy się na zwiększeniu przychodów. Nie chcę zmniejszać kosztów, bo tylko – jak to powinno być w idealnym świecie – więcej inwestować w klub i piłkarzy. Jeżeli jednak nie ma szans osiągnąć przychodów na takim poziomie lub są one obarczone ryzykiem jak w tym roku, to nie możemy sobie pozwolić na duże wydatki – wyjaśnił.
Przyznaje, że trwają rozmowy z miastem w sprawie komercjalizacji nazwy stadionu. – Jest kilka tematów, o których dyskutujemy i jednym z nich jest nazwa stadionu, jak np. Arena Warszawa. To doskonały sposób na promocję miasta. Coraz większą uwagę będziemy przykładać do powiązania klubu z Warszawą. Wydaje mi się, że ta współpraca będzie korzystna dla obu stron – dodał.
Szef Legii wierzy w większe kwoty wpływające na konto klubu z tytułu nowych praw medialnych, choć jak przyznaje, jeszcze nie podjęto ostatecznych decyzji dotyczących sposobu podziału środków. – Oczekuję, że Legia jako największa piłkarska marka w Polsce będzie miała z tego tytuły największy pożytek. Natomiast to od nas zależy, jak to wykorzystamy – zakończył.