Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Piasta
Odbyło się Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Piasta S.A. Podczas spotkania głosowano nad udzieleniem absolutorium dla zarządu.
Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Piasta S.A jest już przeszłością. Na spotkaniu podsumowano miniony rok finansowy. Głosowano również za udzieleniem absolutorium byłym już jak i obecnym prezesom klubu. Jedyną osobą, która nie otrzymała absolutorium jest Zbigniew Koźmiński, były wiceprezes Piasta. Pełne poparcie natomiast uzyskał obecny zarząd w osobach Józefa Drabickiego i Jarosława Kołodziejczyka.
– W przedsiębiorstwie działającym na zasadach rynkowych zarządy rozlicza się z pozyskanych środków i utrzymania dyscypliny budżetowej. Poprzedni zarząd w którym zasiadał Zbigniew Koźmiński środki na utrzymanie klubu miał najpierw z wpływów za tzw. prawa medialne, a w sezonie 2009/10 Piast żył głównie z 5 mln zł pozyskanych za transfery Kamila Glika i Kamila Wilczka. Obecny zarząd nie przyniósl do klubu praktycznie żadnych pieniędzy. W pierwszym półroczu Piast S.A. otrzymał od miasta Gliwice 900 tys. zł. W drugim kwota dofinansowania ze środków miejskich wyniosła 3,7 mln zł. Zarząd chwali się, że zmniejszył koszty, ale zrobił to w sposób, który potrafi każdy księgowy. Zwolnił zawodników z najwyższymi kontraktami i zmniejszył płace pozostałym piłkarzom, trenerom i pracownikom klubu.
Pomysł utrzymania płynności finansowej na najbliższe półrocze zarząd ma prosty. Powstał wniosek o kolejną dotację na sport kwalifikowany. Dokładną kwotę poznamy, gdy zostanie opublikowana w Biuletynie informacji Publicznej. Można się jednak domyśleć, że nie będzie to mniej niż 4 mln zł na pierwsze półrocze. Jak widać w Gliwicach nie ceni się tych, co są w stanie przynieść do klubu konkretne pieniądze, ale tych, co dobrze potrafią wypełniać i uzasadniać wnioski o dotacje. Niemile też są widziani prywatni inwestorzy. Pan Rutiger Bernatek został wyśmiany za to, że chciał zaoszczędzić gliwiczanom zrzutki na coraz bardziej deficytowe przedsiębiorstwo.
Piast S.A. jako spółka miejska pewnie bez problemu dostanie tyle, ile będzie potrzebował. Upadek komunalnego przedsiębiorstwa byłby pośmiewiskiem na całą Polskę i przyznaniem się do błędów. Za te decyzje nie zapłacą jednak ani członkowie Rady Nadzorczej, ani Zarząd klubu, tylko my podatnicy. Budżet miasta nie powinien jednak na tym ucierpieć. Zamknie się jakąś szkołę, uzasadniając to niżem demograficznym. Bilans wyjdzie więc na zero. Może jednak moje spojrzenie na ekonomię jest nie przystające do funkcjonującej rzeczywistości? – brzmi komentarz na temat działań zarządu.