Nie ma pieniędzy w Unii Tarnów
Ciekawy sposób na wyjście z długu wybrali działacze żużlowej Unii Tarnów. Klubowi księgowi nie dość, że nie płacą sportowcom, to jeszcze żądają zapłaty.
Kością niezgody są tegoroczne występy Sebastiana Ułamka i Krzysztofa Kasprzaka w barwach drużyny z Tarnowa. Według Ułamka Unia jest mu winna 900 tysięcy złotych zaległych pensji. Kasprzakowi niewiele mniej.
Paradoksalnie, zamiast zaległych wypłat sportowcy otrzymali wezwania do zapłaty. Kwota do małych nie należy, bo klub wyliczył, że zawodnicy są mu winni ponad 3,5 miliona złotych każdy.
Na tyle Unia Tarnów wyliczyła straty, jakie żużlowa ekipa poniosła w związku ze słabą formą zawodników. W oficjalnym piśmie, jakie dostarczono Ułamkowi i Kasprzakowi przeczytać można, że widoczne było ich nieprzygotowanie do sezonu oraz brak zaangażowania.
– Kiedy dostaliśmy pismo, zamurowało nas. Jak można mówić, że Sebastian był nieprzygotowany. Jest czwartym zawodnikiem w Polsce według średniej na własnym torze – komentuje menadżer Robert Jabłoński.
Problem pojawił się w trakcie rozliczania faktur. – Zawodnik nie dostawał pieniędzy, ale wystawiał faktury i płacił podatki, bo liczył na uczciwe rozliczenie. Sebastian zachował się lojalnie. Nikomu nie powiedział, że Unia nie płaci – dodaje Jabłoński.
Sprawą zainteresował się Radosław Rubaszewski z jednej z poznańskich kancelarii prawniczej. Mecenas jest pełen podziwu dla pomysłowości klubowych działaczy. – W polskim prawie istnieje pojęcie potrącenia. Jeśli uznam, że jest mi pan winien 100 tysięcy złotych, to nic nie zabroni mi od wezwania pana do zapłaty – mówi Rubaszewski.
Najpierw sprawą zajmie się komisja licencyjna Speedway Ekstraligi, a później rozpatrzona zostanie przez sąd.