23.10.2011 16:02
Widzewska cenzura?
Mecze między Legią Warszawa i Widzewem Łódź to istotne wydarzenie w polskim futbolu. Dlatego kluby powinny zadbać o oprawę takiej potyczki.
Przed rywalizacją portal Legia.net chciał zrobić wywiady z zawodnikami łódzkiego klubu. Warto dodać, iż ta nieoficjalna strona klubowa funkcjonuje od bardzo dawna i jest uważana przez środowisko, tak dziennikarskie, jak i kibicowskie za solidne źródło informacji. Redakcja pod przewodnictwem Marcina Szymczyka postanowiła porozmawiać z Krzysztofem Ostrowskim, który nim trafił do łódzkiej drużyny był zawodnikiem Legii.
– W czwartek zadzwoniliśmy do Krzysztofa Ostrowskiego, chciał pogadać, ale jak sam powiedział, nie może, gdyż takie mają zasady w klubie. Poprosił o przesłanie pytań do biura prasowego i tak też zrobiliśmy. Wyszedł z tego najnudniejszy wywiad świata. Według biura prasowego tak to właśnie chyba ma wyglądać – nudne wypowiedzi i piłkarze pozbawieni jakiegokolwiek kolorytu – przyznaje rozgoryczony Marcin Szymczyk.
Niestety to był dopiero początek problemów. Redakcja postanowiła przeprowadzić rozmowę z Jakubem Rozwandowiczem, który latem trafił z drużyny Legii grającej w Młodej Ekstraklasie do Widzewa. – Odpowiedział nam na pytania, ale prosił o przesłanie ich do biura prasowego. Tak też zrobiliśmy. Niestety otrzymaliśmy zupełnie inny wywiad niż wysyłaliśmy, był zmieniony sens i istota wypowiedzi. Zirytowałem się i dodałem materiał na stronę w pierwotnej postaci. Sprawa zapewne będzie miała swój ciąg dalszy, najprawdopodobniej nie otrzymamy akredytacji na mecz Widzewa z Legią w Łodzi – kontynuuje redaktor naczelny Legia.net. W wywiadzie młody napastnik stwierdził, iż w pojedynku ekstraklasowych drużyn to Legia jest faworytem…
– O ile mogę z trudem zrozumieć ocenzurowanie wypowiedzi młodego Kuby, mające na celu ochronę przed ewentualną złością kibiców Widzewa, to nie mogę pojąć cenzury wypowiedzi Krzysztofa Ostrowskiego – zauważa Szymczyk.
– Gdzie miejsce na wolność słowa w tym wszystkim? Pozostaje mieć nadzieję, że sam piłkarz nie będzie miał nieprzyjemności w klubie… W każdym razie, w takiej postaci, w polskim klubie z cenzurą na taką skalę się jeszcze nie spotkałem – zakończył nasz rozmówca.
Niestety w Widzewie zapomniano w narzucaniu kolejnych ograniczeń w wypowiedziach o odpowiednim nadzorze biura prasowego. Klub powinien uszanować słowa zawodników, a nie zmieniać ich sens, aby te nie godziły w wizerunek. Można przygotować piłkarzy do kontaktu z mediami, ale we wszystkim musi być zachowany umiar. Jak widać, w tym przypadku tego zabrakło.
Bartosz Burzyński