21.10.2011 07:29

Obiecanki cacanki w Lechii

Lechia Gdańsk znacząco poszerzała w ostatnich dwóch latach współpracę z wieloma partnerami. Niestety dla klubu z tych kooperacji nic nie wychodzi. Co się stało?

\"\"
Gdańszczanie rozpoczęli współpracę z marketingowym gigantem firmą Sportfive, agencją menedżerską GOL International oraz klubami Skonto Ryga, Żalgirisem Wilno i ostatnio MKS Żiliną.
 
Ten pierwszy kontrakt został zawarty rok temu na dziesięć lat. Sportfive od lat świadczy usługi dla gigantów piłkarskich takich jak Real Madryt, czy Lazio Rzym. Przedstawiciele firmy zapewnili, iż rocznie na konto klubu będzie wpływało około 8 milionów złotych. W ramach kooperacji mieli stworzyć kompleksową strategię marketingową dla klubu, a także pozyskać partnera biznesowego klasy światowej i sponsorów na rynkach lokalnym, krajowym i międzynarodowym.
 
– Jak w przypadku każdej umowy, tak i w przypadku Sportfive, stan realizacji porozumień i sposób ich wykonywania jest na bieżąco monitorowany. Prowadzimy analizę zapisów umowy i efektów jej obowiązywania – mówi prezes klubu Maciej Turnowiecki.
 
Jednakże niedosyt jest odczuwalny. Bo choć, dzięki pomocy Sportfive, Lechia stała się operatorem nowo powstałego stadionu w Gdańsku (jako Lechia-Operator – przyp.) to jednak spodziewano się więcej. Należy jednak pamiętać, że także dzięki współpracy ekstraklasowca z tą firmą doszło do lipcowego sparingu z Villarreal w lipcu ubiegłego roku.
 
Zdecydowanie gorzej wygląda współpraca z firmą menadżerską GOL International. – Efekty współpracy faktycznie nie spełniły naszych oczekiwań. Liczyliśmy na więcej, być może na wyrost. Być może ci wielcy, którzy w swoich stajniach mają takich piłkarzy jak Ferdinand, traktują wschód i naszą ligę wedle jej poziomu, braku reprezentantów w Lidze Mistrzów czy odległego miejsca w rankingu FIFA. Ani wtedy, ani teraz nikt nie mówił jednak, że ograniczymy się tylko do współpracy z tą agencją. Bliżej lub dalej współpracujemy ze Stars&Friends, STC-World czy Sportagenta – wyjaśnia prezes Turnowiecki.
 
– GOL zadeklarował rehabilitację, proponowali nam zawodników, ale albo nie był to ten profil albo na dany moment było dla nas zbyt drogo. Choć trzeba zaznaczyć, że niczego w kwestii tej współpracy jeszcze nie wykluczamy, nie przesądzamy i nie przekreślamy. W piłce nigdy nie mówi się nigdy – dodał.
 
Zdecydowanie najlepiej układa się Lechii we współpracy z klubami. I ten aspekt, według słów prezesa, będzie dalej rozwijany.
Udostępnij
Bartosz Burzyński

Bartosz Burzyński