15.08.2014 11:38

Wandzel: Mamy naród zakochany w piłce

Maciej Wandzel, przewodniczący Rady Nadzorczej Ekstraklasy S.A. opowiedział w rozmowie z oficjalnym portalem rozgrywek dlaczego kluby w Polsce nie zarabiają.

Wandzel: Mamy naród zakochany w piłce

– Generalnie w Polsce nikt jeszcze na piłce nie zarobił, za to mniej lub więcej dołożył. Na tym etapie celem jest zrównanie kosztów z przychodami. Ale to się zmienia. Jedna uwaga: w futbolu nie mówmy raczej o wypłacaniu dywidend przez właścicieli. Nie znam takich przypadków. Celem jest wzrost wartości udziałów, które kiedyś potencjalnie można komuś zaoferować. Generalnie wszystkie zyski są reinwestowane. Każdy stawia sobie coraz wyższe cele – stwierdził Wandzel.
 
– Aby wyjść na swoje, trzeba spełnić kilka warunków. Tym pierwszym, jest nowoczesny stadion na rozsądnych zasadach użytkowany przez klub. Kiedyś nie było można zarabiać na stadionie w takim stopniu jak dziś. Druga sprawa to duża grupa kibicowska. Dlatego najlepiej byłoby, gdyby klub był z w miarę dużego miasta, bo wtedy jest duża szansa na wysoką frekwencję i oferowanie swoich produktów dużej liczbie osób. A trzeci temat to umiejętne zarządzanie działalnością sportową. I tu mamy do pokonania największy dystans. Chodzi o jakość i pozycję na przykład dyrektorów sportowych, zresztą dokładnie to samo akcentuje Zbyszek Boniek. Na przykład Legia ma świetnie rozwinięty marketing, chwali się i słusznie przychodami sponsorskimi, jest też przykładem świetnej integracji klubu z jego fanami, ale wciąż brakuje jej sukcesu sportowego w postaci awansu do Ligi Mistrzów – dodał.
 
Ekstraklasa to taka mała Bundesliga – tak mówił pan kilka miesięcy temu. A ile potrzeba czasu, by zbliżyła się do poziomu dużej Bundesligi? – To rzecz jasna długi proces. Bogusław Biszof i Marcin Animucki, czyli Zarząd Ekstraklasy S.A., przy różnych okazjach spotykają się przedstawicielami innych lig i sam szef Bundesligi powiedział im: – Widzę w was siebie sprzed lat… Chodziło o ponad dziesięcioletni okres różnych reform, które krok po kroku doprowadziły Bundesligę na szczyt. My mamy zakochany w piłce naród, nowoczesne stadiony prawie w każdym mieście Ekstraklasy, co też podnosi prestiż produktu. Ważną rzeczą są także działania Komisji do spraw Licencji Klubowych PZPN – zdradził.
 
– Wracając trochę do dyskusji na temat zarabiania na piłce – w Niemczech bardzo wiele klubów zarabia i to całkiem niezłe pieniądze. Tam kiedyś umówiono się, że są pewne standardy działania klubów, na przykład niezadłużanie się i realne pilnowanie utrzymywania pewnego poziomu rentowności. Kluby niemieckie same na siebie narzuciły standard biznesowego funkcjonowania, który potem przyniósł owoce. Tyle że w tym wszystkim wciąż potrzebny będzie sukces sportowy, czyli dobra gra jakiegoś zespołu, a najlepiej 2-3 zespołów w europejskich pucharach. Taki sukces nakręciłby frekwencję na stadionach Ekstraklasy, a co za tym idzie kluby dysponowałby większymi budżetami. To jest po prostu system naczyń połączonych. Dobra gra reprezentacji ma na to także decydujący wpływ. W Bundeslidze tak zwany efekt Euro był lewarem w górę dla ligi. W Polsce jak wiadomo nie. Może uda się w eliminacjach do Euro 2016 – zakończył.
Udostępnij
Bartosz Burzyński

Bartosz Burzyński