20.01.2025 06:53

Przemysław Kral: rozmawialiśmy z PZPN, ale szkoda mi na to życia [WYWIAD]

Zondacrypto ogłosiła właśnie kolejną współpracę, zostając partnerem klubu hokejowego HC Davos oraz sponsorem tytularnym tamtejszej hali. Przy okazji konferencji w Szwajcarii mieliśmy okazję zapytać Przemysława Krala, CEO zondacrypto, o aktualne umowy z Juventusem Turyn, Wojciechem Szczęsnym czy Katarzyną Niewiadomą, o plany na 2025 rok, a także o, jak się okazało, niedoszłe współprace sponsorskie. – Nie ukrywam, że byliśmy w rozmowach z PZPN, ale po pierwsze stawki a po drugie poziom buty z tamtej strony był taki, że chyba sobie to na razie odpuścimy. Z PKOl-em też rozmawialiśmy, ale tam mamy do czynienia z aferą za aferą. Nie mówię, że nigdy nie uda nam się współpracować, ale na razie trochę nie mam na ten temat siły – przyznał Kral.

Udostępnij
Przemysław Kral, CEO zondacrypto

Piotr Biedrzycki, SportMarketing.pl: Spotykamy się w Davos przy okazji ogłoszenia przez zondacrypto nowego partnerstwa z hokejowym klubem HC Davos. Dla kibica sportowego z Polski to drużyna dosyć egzotyczna, czy po prostu mało znana. Skąd pomysł na wejście w sponsoring tego klubu i jego hali, która będzie teraz nosić nazwę zondacrypto Arena?

Przemysław Kral, CEO zondacrypto: – Davos to miejsce Światowego Forum Ekonomicznego, które to Forum jest bardzo tradycyjne i skostniałe. Nasze partnerstwo z tutejszym klubem hokejowym jest pierwszy krokiem do tego, żeby ten świat tradycyjnych finansów i „starej” polityki przekonać do technologii blockchain i oswoić z krypto. To jest taki trochę makiaweliczny plan. Oprócz tego HC Davos to dla Szwajcarów jeden z najbardziej prestiżowych klubów, historycznie postrzeganych jako perfekcyjnie zarządzany, który ma rzeszę fanów, też w dużej mierze z Zurychu. To jeden z najlepiej grających klubów w szwajcarskiej lidze hokejowej. Poza tym nazwa areny, którą będziemy tutaj mieli, zrobi robotę, tak to określmy, i będzie widoczna podczas Światowego Forum, ale też będzie aktywizować kibiców. To jest pierwsza arena którą mamy jako partner jeśli chodzi o nazwę. Neon się już produkuje i pojawi się na Arenie około końca stycznia.

Mógłby pan zdradzić szczegóły tej współpracy, które są o tyle ciekawe, że 50% ekwiwalentu sponsorskiego zostanie rozliczona w Waszej kryptowalucie, czyli ZND Tokenie?
– Szwajcaria jest krajem bardzo otwartym na krypto i takie rzeczy są możliwe, a przede wszystkim dopuszczalne prawnie. Tutaj nawet za wino można zapłacić bitcoinem i o ile oczywiście raczej nikt tego nie robi, to już takim stablecoinem typu USDC ludzie płacą, są do tego przyzwyczajeni. Dla takich klubów i dyrektora finansowego jak w HC Davos to nie była nowość, że chcemy w części zapłacić tokenem. On sobie z tym radzi w sprawozdaniu finansowym i postrzega to jako aktywo, a nie coś przerażającego. Lepiej zaczynać od krajów, w których jest otwartość na takie rozwiązania i stąd pokazywać, że można to zrobić. Prawda jest też taka, że już w Polsce dzieją się takie rzeczy. Rozmawiamy teraz z Rakowem Częstochowa, żeby wspomóc transfer piłkarza z Senegalu, płacąc w krypto. To pokazuje, że tego typu transakcje będą się działy. Trudno chować głowę w piasek, to jest technologia przyszłości. Krypto rozwiązuje wiele problemów, dlatego też tradycyjne finanse są tak przed tym oporne, bo to jest jednak dla nich konkurencja. To jest taki trochę lepiej rozwinięty cyfrowo kuzyn i lepiej nie pozwolić mu wchodzić na salony, no bo za chwilę będzie on budził większe zainteresowanie. Regulacja nie nadąża nigdy za rozwojem, który pcha do przodu, ale dobrze, że takie rozwiązania coraz częściej są możliwe.

Czy tego typu ruchy z Waszej strony oznaczają, że element płatności w tokenie, czy też szeroko rozumianej kryptowalucie, będzie teraz elementem strategii przy poszukiwaniu kolejnych partnerstw sportowych?
– Dokładnie tak. Współpraca z HC Davos jest takim przypadkiem, który możemy pokazywać innym partnerom, że to zadziałało. Nasz zespół kolarski CANYON//SRAM zondacrypto jako kolejny podmiot też już zgodził się na częściową płatność w tokenie i to mimo, że jest to grupa czy też drużyna, która jest zarejestrowana w Niemczech, gdzie jest bardzo restrykcyjna regulacja prawna. Wszystko jest do zrobienia i to jest zgodne z prawem, uregulowane i transparentne.

A czy wspomniany wcześniej Raków Częstochowa, jako przykład z polskiego podwórka, trzeba było mocno namawiać na włączenie elementu płatności kryptowalutą?
– Nie, Raków ma takiego prezesa, który zawsze i od początku był chętny do tego typu rozwiązań i wręcz sam ich szukał. Raków jest perełką na mapie klubów w Polsce i to jest naprawdę fajne. Tam jest też x-kom, którego właścicielem jest właściciel Rakowa, i to fajnie współgra. Dobrze się rozumiemy. Raków też wyprzedza swoją epokę.

Skoro przeszliśmy na polski rynek, to jest pan w stanie zdradzić plany związane z polskim sportem na rok 2025?
– Na pewno przedłużymy kontrakt z Rakowem i to będzie też coś fajnego, oczywiście zawierającego element płatności w krypto, co hucznie zakomunikujemy. To będzie coś naprawdę bardzo innowacyjnego, ale na szczegóły przyjdzie jeszcze czas.

To może jest pan w stanie podać szczegóły dotyczące pozostałych planów zondacrypto na ten rok związanych ze sponsoringiem sportowym?
– Rozmawiamy w sporcie motorowym z jednym ambasadorem, którego chcemy mieć u siebie i pewnie się dogadamy. To będzie wielkie nazwisko.

Czyli dywersyfikacja jeśli chodzi o dyscypliny sportowe, w które inwestujecie, będzie utrzymana?
– Tak, bo wierzymy, że to ma sens. Każdy kraj jest trochę inny. W Szwajcarii kochają hokeja, a w Polsce jednak hokej jest lubiany i to nawet fanatycznie lubiany, ale tylko przez pewną grupę kibiców. Wiemy to, bo próbowaliśmy rozmawiać z kilkoma klubami hokejowymi, ale za każdym razem włączały się do rozmów władze miasta, które mówiły, że absolutnie nie wchodzi w grę taka współpraca, bo boją się krypto i to nie ma sensu. Ale to też na szczęście się zmieni. A w Szwajcarii hokej to jest niemal religia, to jest druga najbardziej popularna dyscyplina w kraju, więc trzeba dostosować partnerstwo do upodobań rynku. Cele są takie, żeby przekonać do nas ludzi, a do tego najważniejsza jest edukacja. Kibice, którzy zobaczą takiego sponsora jak my, są ciekawi i chcą się uczyć kryptowalut, My umożliwiamy nauczenie się bardzo wiele o krypto. Zawsze mówimy, żeby nie inwestować, póki człowiek nie podszkoli się w tym temacie. Cel jest taki, żeby wyprowadzać krypto pod strzechy, żeby obalać mity. Nasza kampania „Opowieści z krypto” temu właśnie służyła i odbiła się w Polsce bardzo pozytywnym echem. Była pozytywna, pokazywała ludziom, że to co się mówi o krypto, te wszystkie mity, one po prostu są nieprawdziwe. Tutaj chcemy działać podobnie. Oswajamy, mówimy: „spróbujcie, przejdźcie przez to, zapoznajcie się z tym, to nie gryzie i przed tym naprawdę nie uciekniecie!”.

Jeśli to co pan mówi połączymy z kampanią „Akademia zondacrypto” której twarzą jest Katarzyna Niewiadoma, to rozumiem, że wyłania się drugi filar Waszej strategii na nadchodzący rok, czy też na przyszłość?
– Dokładnie tak. Kampania z Kasią to jest rzecz, z której bardzo się cieszę. Zondacrypto, tak jak Kasia Niewiadoma, jest kobietą. Kasia odnosi niebywałe sukcesy. Byliśmy w tym roku sponsorem Gali Przeglądu Sportowego i dla mnie fakt, że ktoś, kto wygrywa Tour de France i nie wchodzi do pierwszej „dziesiątki” w Plebiscycie na Sportowca Roku, to jest to trochę smutne, a wręcz przerażające. Jak z Kasią idzie się po ulicach Girony, Andory albo Monako, to ludzie wiedzą kim ona jest, bo tam ludzie interesują się sportem i bardzo doceniają kobiecy sport. Nigdy w polskiej historii coś takiego, co zrobiła Kasia, się nie zdarzyło. W Słowenii Tadej Pogačar, zwycięzca Tour de France, jest wręcz Bogiem, ludzie go uwielbiają. Czym Kasia różni się od Pogačara? De facto niczym, a nie ma w ogóle uznania w kraju, z którego pochodzi. To jest taki trochę casus Justyny Kowalczyk, która musiała zrobić trzy razy więcej niż mężczyzna, by ktoś o niej mówił. To jest kompletnie nie tak, jak być powinno. Dlatego ja się bardzo cieszę, że Kasia jest naszym ambasadorem. Jest bardzo pozytywna, super otwarta, cały czas uśmiechnięta, jest pracowita i skoncentrowana. Dlatego z tego się bardzo cieszę, że tak jak zondacrypto, tak i Kasi Niewiadomej, ludzie po prostu ufają.

Czy takie słowa znaczą, że możemy spodziewać się więcej Kasi Niewiadomej w kampaniach zondacrypto?
– Tak. Kasi w naszej komunikacji w 2025 roku będzie bardzo dużo. Dogadaliśmy się tak, że wzajemnie się wspieramy, czyli, że my jesteśmy jej ambasadorem, ale też ona jest naszym. Nawet mimo, że nie planowała, to przyjedzie i wystartuje w Tour de Pologne Kobiet, z czego bardzo się cieszę. Kasia to jest nasze dobro narodowe i powinniśmy być z niej bardzo dumni.

Zapytam też o drugiego waszego indywidualnego ambasadora, czyli Wojciecha Szczęsnego, bo w ostatnich dniach było głośno o naszym bramkarzu. Jakie są Wasze możliwości na wykorzystywanie jego wizerunku i jego osoby?
– Wojtek jest bardzo pozytywny, bardzo otwarty na krypto, zainwestował w nasz token. Bawi go to i cieszy się z tego. Wojtek jest teraz w Barcelonie, co nam trochę utrudnia możliwość wykorzystywania samej Barcelony, bo tam sponsorem jest nasz konkurent. Nie zmienia to faktu, że ciągle jesteśmy w partnerstwie z Wojtkiem, możemy używać jego wizerunku, mamy stały kontakt i ciągle coś wspólnie robimy. To prywatnie bardzo fajny człowiek i na pewno będziemy z nim dalej współpracować.

Wróćmy trochę do planów kolejnych potencjalnych partnerstw sponsorskich zondacrypto. Czy jest albo był u Was w ogóle temat współpracy z Polskim Związkiem Piłki Nożnej i reprezentacją Polski?
– Ja bym bardzo chciał, ale trochę szkoda mi życia na… jak to powiedzieć, żeby to źle nie zabrzmiało… Powiem tak: Stadion Narodowy w Warszawie mamy wspaniały. Byłem na meczu Atalanty z Realem Madryt i poziom przygotowania i gościnności to jest top of the top, to jest naprawdę najwyższy poziom w Europie. Mamy piękny obiekt, mamy wspaniałych ludzi, ale jesteśmy trochę jak Tutsi i Hutu. Z pewnymi ludźmi nie da się osiągnąć kompromisu, trudno jest się dogadać. Nie ukrywam, że byliśmy w rozmowach z PZPN, ale po pierwsze stawki, a po drugie poziom buty z tamtej strony był taki, że chyba sobie to na razie odpuścimy. Łatwiej jest mi się dogadać z piłkarską reprezentacją Włoch, z którą też rozmawiamy i tam to idzie zdecydowanie płynniej i z pewną perspektywą na pozytywne zakończenie.

W kontekście PZPN ma pan na myśli zamknięcie się na nowe rozwiązania czy mówimy o czymś innym?
– Nie, to jest kwestia trudności w zrozumieniu potrzeb partnera, tak bym to w skrócie określił.

A w takim razie Polski Komitet Olimpijski? Czy ten temat był przez Was rozważany?
– Z PKOl-em też rozmawialiśmy, ale tam mamy do czynienia z aferą za aferą. Ja już nawet straciłem rachubę, która afera jest tą bieżącą. Bardzo chętnie wsparlibyśmy polskich olimpijczyków, chcieliśmy nawet wspierać, rozmawialiśmy też o sporcie paralimpijskim i może przyjdzie taki czas, że to się uda, ale nie teraz. Nie mówię, że nie, że nigdy, ale na razie trochę nie mam na ten temat siły.

To tak podsumowując trochę dotychczasowe współprace: która z nich jest dla pana najlepsza z punktu widzenia wizerunkowego, a która najbardziej efektywna z poziomu biznesowego?
– Na pewno Juventus był wizerunkowo strzałem w „dziesiątkę”. Mamy stamtąd sporo klientów i dobrze się rozumiemy z Juventusem. Uwielbiam współpracę z Atalantą. To jest super klub i też przynosi bardzo wiele korzyści biznesowych. Bardzo dobrze odbieram współpracę z koszykarskim AS Monaco. To zespół, który sportowo spisuje się bardzo dobrze, w Eurolidze jest na trzecim miejscu w tabeli, a był nawet na pierwszym, i gra naprawdę świetnie. Na mecze przychodzi pełna hala, ludzie uwielbiają tę drużynę. Współpracę z nimi traktujemy jako globalną inwestycję w sport, który jest bardziej popularny w Europie, niż w Polsce. Choć są też Dziki Warszawa, gdzie są fajni ludzie i gdzie współpraca przebiega dobrze. Dużo jest tych pozytywnych partnerstw. Nie ma takiego klubu, z którym byśmy się nie dogadali, czy z którym coś by poszło nie tak. Cenię sobie wszystkie partnerstwa i naprawdę ciężko by mi było wybrać to jedno najlepsze.

Czy to znaczy, że poszukując kolejnych partnerstw będziecie poszerzali dotychczasowe portfolio klubów niż zastępowali dotychczasowe nowszymi?
– Tak, ale jednocześnie będziemy też wyciskać z tych współprac, które mamy, jak najwięcej. Wszystkie te współprace się rozwijają, cały czas jednak docieramy się. Już wiemy, czego my potrzebujemy i czego potrzebuje każdy z naszych partnerów, a to w dłuższej perspektywie przyniesie jeszcze bardziej wymierne efekty.

Udostępnij
Piotr Biedrzycki

Piotr Biedrzycki