18.09.2024 10:15

Marcin Rosengarten: Memoriał Kamili Skolimowskiej jest maszyną, którą trzeba zarządzać cały rok [WYWIAD]

Diamentowa Liga w Polsce zyskała miano najlepszego mityngu na świecie w 2024 roku w rankingu World Athletics. Silesia Memoriał Kamili Skolimowskiej okazał się lepszy nawet od dwudniowych finałów cyklu, które odbyły się w Brukseli. Diamenty zdobyli w nich ci, którzy w sierpniu zachwycali widzów na Stadionie Śląskim – Armaud Duplantis, Jakob Ingebrigtsen, Marileidy Paulino, Femke […]

O sukcesie 15. Memoriału Kamili Skolimowskiej porozmawialiśmy z Marcinem Rosengartenem, szefem imprezy.

Diamentowa Liga w Polsce zyskała miano najlepszego mityngu na świecie w 2024 roku w rankingu World Athletics. Silesia Memoriał Kamili Skolimowskiej okazał się lepszy nawet od dwudniowych finałów cyklu, które odbyły się w Brukseli. Diamenty zdobyli w nich ci, którzy w sierpniu zachwycali widzów na Stadionie Śląskim – Armaud Duplantis, Jakob Ingebrigtsen, Marileidy Paulino, Femke Bol czy Gianmarco Tamberi. O sukcesie tego wydarzenia porozmawialiśmy z Marcinem Rosengartenem, szefem imprezy.

Bartłomiej Najtkowski, SportMarketing.pl: Z doniesień medialnych wynika, że ci, którzy stali za organizacją Memoriału Kamili Skolimowskiej w Chorzowie, mogą pękać z dumy. Dlaczego?

Marcin Rosengarten, szef 15. Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej: – Dane podane przez World Athletics na zakończenie sezonu dowodzą, że piętnasta, jubileuszowa  edycja memoriału była najlepsza, wyjątkowa i rekordowa. Pierwszy raz w historii nasz memoriał wygrał klasyfikację jeśli chodzi o wszystkie mityngi na świecie w rankingu World Athletics. Wyprzedziliśmy nawet finały Diamentowej Ligi, które zawsze miały zagwarantowane pierwsze miejsce, więc jesteśmy z tego bardzo dumni. Tegoroczna punktacja okazała się najlepsza w historii, wykluczając finały DL, jeśli chodzi o mityngi jednodniowe.

Byliśmy świadkami kilku niesamowitych osiągnięć?

– Owszem, trzeba mieć na uwadze, że rekordy zawsze idą w świat. W 2016 roku w naszym memoriale rekord świata pobiła Anita Włodarczyk. Czekaliśmy, aby padł kolejny. Zajęło to osiem lat, ale wydarzyło się podczas jubileuszowej edycji. No i są to dwa rekordy świata: Armanda Duplantisa w skoku o tyczce (6,25) i Jakoba Ingebrigtsena w biegu na 3000 metrów (7:17,55).

Dopisała także frekwencja?

– Rekordowe ponad 42 tysiące widzów, czyli najwyższa w historii frekwencja, jeśli chodzi o mityngi lekkoatletyczne w Polsce – to robi ogromne wrażenie. Poprawiliśmy wynik z pierwszej edycji Memoriału Kamili Skolimowskiej w 2018 roku, gdy wstęp był darmowy i przyszło 41 tysięcy osób. Teraz sprzedaliśmy 42 357 biletów.

Na czym polega fenomen tej imprezy?

– Fenomenem i tym, co nas odróżnia od innych, jest to, o czym mówią zawodnicy, menedżerowie, trenerzy czy dyrektorzy innych mityngów. U nas po prostu jest inna energia, robimy to z serca. Pokazujemy zawodnikom, że są najważniejsi w tym wydarzeniu. A oni się odwdzięczają. Podchodzimy do tego z pasją, energią, zaangażowaniem, serduchem. Naprawdę widać, że nam zależy. Cieszymy się, że docenia się nasze starania na arenie międzynarodowej.

Ranga tych zmagań jest najwyższa, globalna. A zatem pewnie trzeba z dużym wyprzedzeniem podejść do organizacji kolejnej edycji?

– Praca nad nową edycją rozpoczyna się następnego dnia po zakończeniu rywalizacji. Już ruszyła sprzedaż biletów na nowy rok. Ogłosiliśmy też część konkurencji.  Pracujemy w zasadzie cały rok nad promocją, budowaniem marki, bieżącą komunikacją z kibicami jeśli chodzi o social media, które działają dzień w dzień. Teraz przygotowania trwają 365 dni w roku. Wcześniej bywało inaczej. Mieliśmy przerwy i wracaliśmy po kilku miesiącach, a teraz memoriał jest maszyną, którą trzeba zarządzać cały rok.

Jak wygląda kwestia partnerów mityngu?

– Mamy to szczęście, że od kilku lat współpracujemy ze stałymi partnerami. Województwo śląskie na czele z panem marszałkiem Wojciechem Saługą, który w trakcie pierwszej kadencji na tym stanowisku dołożył wszelkich starań, by przenieść Memoriał Kamili Skolimowskiej z Warszawy do Chorzowa, spisują się na medal. Debiut nastąpił w 2018 roku. Ostatnio śmialiśmy się, że pierwszy rekord wtedy pobity i te z ostatniej edycji „padły” za kadencji pana marszałka Saługi.

Ministerstwo sportu i turystyki to kolejny partner, na którego możemy liczyć od wielu lat. Pan minister Sławomir Nitras jest mocno zaangażowany, wspiera nas i mocno nam kibicuje, za co jesteśmy ogromnie wdzięczni. Stadion Śląski, czyli dom polskiej lekkoatletyki, narodowy stadion lekkoatletyczny, staje zawsze na wysokości zadania w kwestii przygotowania obiektu. To jest nasza baza, dzięki której możemy funkcjonować i się rozwijać. A także myśleć o przyszłości.

Zwraca uwagę globalny charakter imprezy. To jest rywalizacja absolutnych tuzów?

– Myślę, że to był bardzo dobry sezon jeśli chodzi o Diamentową Ligę. 8 rekordów świata ma swoją wymowę. Widać, że to właśnie na tych zawodach te rekordy są ustanawiane. Przypomnę, że podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu padły trzy rekordy świata, dwa w konkurencjach indywidualnych, jeden w sztafecie, ale tego nie liczymy, bo w DL nie ma tego typu rywalizacji. Porównując igrzyska do naszego mityngu, to u nas padło tyle samo rekordów świata, ile w igrzyskach przez 9 dni…

W całym cyklu, we wszystkich piętnastu mityngach, jak już powiedziałem, odnotowaliśmy 8 rekordów świata. Niezliczona ilość najlepszych wyników na świecie, do tego dochodzą rekordy kraju, rekordy życiowe itd.

Do jakich rozgrywek z innych dyscyplin można porównać Diamentową Ligę?

– Patrząc na to, że wszyscy najlepsi lekkoatleci startowali w tym roku w Diamentowej Lidze, od Armanda Duplantisa poprzez Sydney McLaughlin, można dojść do wniosku, że to jest cykl, który w lekkoatletyce jest odpowiednikiem piłkarskiej Ligi Mistrzów, tenisowego Wielkiego Szlema czy Formuły 1. Od piętnastu lat to nie ulega zmianie. Diamentowa Liga to jest crème de la crème.  Przez wiele lat Ostrawa, Berlin, Tokio starały się, aby być częścią tej imprezy. Nie udało im się to, co nam się powiodło. Oczywiście, 2023 rok był w ogóle historyczny jeśli chodzi o DL. Nie było mityngu bez rekordu świata. Ten był bardzo dobry, ale należy pamiętać, że to był rok olimpijski. Wszystkie siły były zwrócone na igrzyska w Paryżu. Każdy się przygotowywał i nie startował tak często, jak byśmy sobie tego życzyli.

Uwypuklił pan znakomite osiągnięcia zagranicznych gwiazd, natomiast w polskiej ekipie może być chyba poczucie goryczy?

– Jeśli chodzi o wyniki, nie ma cudów… Aktualna forma i poziom oddają to, co się dzieje. Skoro Polacy nie zachwycili podczas IO, to trudno było oczekiwać, by brylowali w konfrontacji z innymi lekkoatletami klasy światowej w Diamentowej Lidze. Rok temu w Chorzowie, podczas DL, Natalia Kaczmarek triumfowała, Ewa Swoboda zajęła trzecie miejsce. Ale poziom idzie do góry z każdym rokiem… Rezultaty z tego roku dobitnie to pokazały. U nas znakomite wyniki uzyskali lekkoatleci z zagranicy. To sprawiło, że jubileuszowa, piętnasta edycja miała wymiar historyczny. Polacy nie błyszczeli, ale taki jest sport: raz jesteśmy na topie, jak podczas igrzysk w Tokio, gdy zdobyliśmy dziewięć medali, a teraz mamy jeden… Ale gdybyśmy to sobie zsumowali i podzielili przez dwa, to każdy wziąłby w ciemno średnio pięć medali lekkoatletów w igrzyskach olimpijskich. Myślę, że mimo wszystko nasza lekkoatletyka się broni. Sinusoidy nie da się uniknąć jeśli chodzi o dyspozycję zawodników, ale trzeba zachować spokój. Królowa sportu wróci do mocnej pozycji. Wskazana jest cierpliwość.

Promocja Memoriału Kamili Skolimowskiej w social mediach jest jednym z punktów, do którego przykładacie dużą wagę? Przed tegoroczną edycją stosowaliście kreatywne rozwiązania, jak chociażby filmik z Krystyną Czubówną.

– Pracujemy nad treściami publikowanymi w social mediach w zasadzie cały rok. Nie ma tygodnia, abyśmy o tym nie rozmawiali i nie zastanawiali się nad nowymi pomysłami. Bardzo kreatywnie podchodzimy do tej kwestii. Staramy się dbać o jakość, wychodzić poza trend i robić coś innego niż wszyscy. Akcja z Krystyną Czubówną czy Ewa Swoboda zapraszająca kibiców na memoriał… po śląsku to przykłady tego typu pomysłowych inicjatyw.

Mamy bogaty, kreatywny zespół, który w zakresie mediów i social mediów na bieżąco czyni starania, abyśmy byli ciekawi dla naszego odbiorcy. Koniec końców celem zawsze jest zachęcenie kibica do przyjścia na stadion 16 sierpnia 2025 roku.

Czy są podejmowane działania, dzięki którym te treści trafiają także do kibiców spoza Polski? W końcu impreza, jak już podkreśliliśmy, ma charakter międzynarodowy i wydaje się to naturalne.

– Oczywiście, we współpracy z Diamentową Ligą dbamy o to, aby informacja docierała do kibica z zagranicy, gdyż zależy nam na osiągnięciu jak największego zasięgu. Mieliśmy w tym roku sporo kibiców-obcokrajowców: Czechów, Niemców, Szwedów czy Brytyjczyków. Europa do nas przyjeżdża i się interesuje. Widać, że inne nacje doceniają to, co robimy.

Skoro przyjeżdżają, to znaczy, że mają świadomość, iż u nas jest fantastyczna atmosfera, dobre wyniki, ogromne emocje. Popyt rośnie w sposób zauważalny. Oczywiście zawsze Polacy będą dominować na trybunach, ale jednak z roku na rok ta obecność zagranicznych fanów rośnie, co jest dobrą informacją.

fot. Marcin Rosengarten – Linkedln i Memoriał Kamili Skolimowskiej

Udostępnij
Bartłomiej Najtkowski

Bartłomiej Najtkowski