09.04.2024 11:46

„Zaskoczyło mnie, że ludzie ze świata sportu znaleźli się na listach Lewicy” [WYWIAD]

Bartłomiej Banasiewicz, autor podcastu "Wielka Szachownica" i badacz związków sportu z polityką przeanalizował dla nas wybory samorządowe w kontekście udziału w nich sportowców.

Za nami kolejne wybory samorządowe

Bartłomiej Najtkowski, SportMarketing.pl: Zaczniemy od wyborów prezydenckich?

Bartłomiej Banasiewicz, autor podcastu „Wielka Szachownica” i badacz związków sportu z polityką: – Proszę bardzo. Przeprowadziłem analizę programu dwóch kandydatów, którzy startowali na stanowisko prezydenta miasta. Mowa o Robercie Pryglu i Marcinie Możdżonku.  Możdżonek planował zostać prezydentem Olsztyna, przy czym zwróćmy uwagę na to, że startował jako kandydat niezależny z hasłem: „Zostawmy Olsztyn zielony”. Kładł nacisk na ekologię, ochronę zielonych obszarów przed deweloperami. Były siatkarz zajął ostatecznie dopiero 4 miejsce, mimo że wydawało się, że może przejdzie do drugiej tury.

Może nie pomogła mu niezależność z uwagi na silne przywiązanie wyborców do największych sił politycznych: KO i PiS?

– Spójrzmy na to pod takim właśnie względem. Pierwsze miejsce zajął kandydat PO, a trzecie – PiS-u. Pomiędzy nimi był kandydat niezależny, pan Pawłowski, który przez 7 lat sprawował urząd prezydenta i był przed laty związany z PZPR-em, polityk z szeroko pojętej lewicy. Wydaje mi się, że Możdżonek, mimo że miał duże sukcesy w trakcie sportowej kariery, nie ma dobrego PR-u. Jest prezesem Naczelnej Rady Łowieckiej i mówił o zielonej polityce. Widać tu pewien rozdźwięk i sprzeczność.

Wydaje się, że więcej sportowców startowało w wyborach samorządowych niż w parlamentarnych. Dlaczego?

– Tak, jest to zrozumiałe, a wynika z mocnej pozycji ludzi sportu w poszczególnych regionach. Tadeusz Michalik, medalista igrzysk olimpijskich, startował z powodzeniem  do rady gminy Czerwonak w Wielkopolsce. Wcześniej nie słyszałem o takiej miejscowości. Zauważmy też, że aby uzyskać mandat, nie trzeba zebrać w tych wyborach dużej liczby głosów. Czasami może wystarczyć około 200.

Sam badałeś nastroje w terenie?

– Rozmawiałem z mieszkańcami Radomia o Robercie Pryglu. Radomianie oceniali go pozytywnie jako siatkarza, który jest związany z miastem. Jednak znamienne jest to, że nie uwypuklali w trakcie tych rozmów jego postulatów. Ludzie kojarzą go bardzo lokalnie, ponieważ działa w tym mieście od wielu lat. Przegranie tylko z obecnie urzędującym prezydentem i kandydatem PiS-u, który dostał około 30 procent, to jest też dobry wynik. Uzyskał 17 procent.

Znany z pogodnego usposobienia wciąż aktywny piłkarz Radosław Majewski sprawił chyba niespodziankę?

– I tak, i nie. Majewski wszak nie musiał mieć imponującego wyniku. W Pruszkowie zdobył 256 głosów i to wystarczyło, by został radnym. Nie przedstawił konkretnego programu. Liczyło się nazwisko. Dla odmiany Łomiankach startowała Oktawia Nowacka, która była czwarta na igrzyskach olimpijskich, a po dyskwalifikacji dopingowiczów  sięgnęła po brąz, zdobyła bardzo mało głosów.

Czy wśród sportowców, którzy tym razem startowali w wyborach, byli tylko nowicjusze? A może uda się wymienić kogoś, kto prężnie działa w polityce od dłuższego czasu.

– We Wrocławiu do rady miejskiej startował były koszykarz Śląska Maciej Zieliński. On był nawet posłem jednej kadencji, 2011-2015. W radzie miasta działał od 2018 roku, teraz uzyskał reelekcję. Miał bardzo dobry wynik. Były piłkarz reprezentacji Polski Marek Citko natomiast startował na Podlasiu do sejmiku województwa. Był to kolejny start, jednak tym razem zakończony fiaskiem. Dodajmy, że Citko zdobył mandat w 2014 roku, w 2018 nie uzyskał reelekcji.

Małgorzata Hołub-Kowalik, która była poprzednio w radzie miejskiej Koszalina, obecnie startuje do sejmiku województwa zachodniopomorskiego. Jest dwukrotną medalistką z igrzysk w Tokio: złoty i srebrny medal, zdobyła mandat. Justyna Święty-Ersetic, także dwukrotna medalistka z tych igrzysk, biegaczka, kandydowała i dostała się. Startowała z pierwszego miejsca na liście Koalicji Obywatelskiej, co sprawia, że miała w zasadzie pewny mandat.

Jakie miejsca zajmowali sportowcy na listach? Byli spychani na sam koniec?

– Większość kandydatów była w środku listy. Hołub-Kowalik czy Święty-Ersetic to rzadkie przypadki osób, które były „jedynkami”. Do rady miasta Włocławek z list Lewicy startował były koszykarz Szymon Szewczyk, który odniósł sukces w tych wyborach. Generalnie jednak sportowcy zajmują dalsze miejsca, piąte, szóste, siódme – to są najczęstsze pozycje.

Wspomnijmy też o piłkarzach.

– Jeśli chodzi o wysokie lokaty, to drugie miejsce w wyborach do rady miasta Szczecin miał były bramkarz Pogoni Radosław Janukiewicz, pierwsze miał były gracz Korony Kielce Jacek Kiełb, który w trakcie kampanii zaliczył poważną wpadkę. Pierwsze miejsce do rady miasta miał Majewski, który dzięki temu i głośnemu nazwisko mógł się dostać.

Byli piłkarze Arki Gdynia lgną do władzy?

– Z całą pewnością ciekawe jest to, że radnym w Gdyni został kandydat KO Brazylijczyk Marcus da Silva. Przez wiele lat grał w Arce, ma status legendy klubu z Trójmiasta. Otrzymał polskie obywatelstwo w 2017 roku, teraz jest piłkarzem czwartoligowej Wierzycy Pelplin. Co ciekawe, w Sejmie zasiada inny niegdysiejszy arkowiec, mianowicie pogromca Lecha Poznań w finale Pucharu Polski – Rafał Siemaszko. A zatem gracze z ataku Arki sprzed lat będą teraz pełnić funkcje publiczne…

To o tyle ciekawe, że piłkarze raczej rzadko są wybierani?

– Owszem, o ile w obecnym parlamencie zasiadają Jagna Marczułajtis czy Apoloniusz Tajner, to nie ma nikogo ze świata piłki. Przed laty na w ławach poselskich na Wiejskiej zasiadali Jan Tomaszewski czy Roman Kosecki, teraz piłkarze nie są rozchwytywani w polityce.

Mówi się dużo o tym, że w Chorzowie języczkiem u wagi w wyborach na prezydenta miasta byli… kibice Ruchu, czy gdzie indziej było podobnie?

– Myślę, że warto zauważyć, że obecny prezydent Radomia, pan Witkowski, jest oceniany na podstawie tego, jak wygląda stadion Radomiaka. Kibice mają do niego na ogół pozytywny stosunek, ponieważ to za jego kadencji otwarto nowe trybuny na obiekcie tego klubu. Powstała też hala sportowa. Ostatnio byłem na meczu Chełmianki z Wieczystą i tam, w Chełmie, władzę sprawuję najmłodszy prezydent Jakub Banaszek, który uzyskał reelekcję po pierwszej turze. Postawił na rozwój piłki nożnej, ale pamiętał też o koszykówce czy siatkówce.

A co do Chorzowa, tam prezydent Kotala wiele razy składał mgliste obietnice. Zapewniał kibiców Ruchu, że wybuduje nowy stadion, a nic takiego się nie działo. Ciekawie było też w Nowym Sączu, gdzie ruch kibicowski namawiał do niegłosowania na obecnie urzędującą władzę, ponieważ klub jest słabo zarządzany i może spaść do III ligi.

A co z Wrocławiem i Zabrzem, gdzie kluby piłkarskie: Śląsk i Górnik są finansowane przez władze miejskie?

– We Wrocławiu rozstrzygnie się, co ludzie myślą o Jacku Sutryku. On uzyskał poparcie od Lewicy i Donalda Tuska, ale nie jest lubiany w swoim mieście. Widzimy, że choć wielu kandydatów związanych z liberalnym środowiskiem wygrywało w dużych miastach, to Sutryk zdobył około 40 % głosów. Tutaj pojawiają się różne afery, to, jak Śląsk jest zarządzany.

Tak, chociażby próba przekupywania dziennikarza Marcina Torza, Collegium Humanum itd.

– Rzeczywiście było o tym głośno. W drugiej turze Sutryk może przegrać. Zastanawia mnie, co by było, gdyby Izabela Bodnar wygrała. Nie słyszałem bowiem dużo o Śląsku w narracji kontrkandydatów Sutryka. Ciekawe, jakie decyzje wobec Śląska w przypadku wygranej w drugiej turze podejmie właśnie Izabela Bodnar. Czy też okaże podobne wsparcie dla piłkarskiej drużyny WKS?

Kandydaci związani ze sportem startowali z różnych partii. To o tyle ciekawe, że wcześniej stawiali na nich ci najwięksi: PiS i PO. Teraz np. Jacek Kiełb startował w porozumieniu z Konfederacją. Mniejsze partie też idą w tym kierunku?

– Zaskoczyło mnie, że ludzie ze świata sportu znaleźli się na listach Lewicy, mimo że tej formacji nie kojarzymy ze sportem czy z szeroko pojętym ruchem kibicowskim. Tymczasem wspominany wcześniej przeze mnie Szewczyk czy pięściarz Albert Sosnowski to przedstawiciele Lewicy w tych wyborach. Trochę się zmienia, chociaż głównie kandydowali z PiS-u, KO czy Trzeciej Drogi, a czasami też z komitetów lokalnych.

Proszę o jakieś przykłady.

– Mistrzyni Europy w pływaniu Alicja Tchórz startowała z list Sutryka do rady miasta Wrocławia. Było bardzo dużo list, więc te kandydatury bardzo się rozłożyły. Widać, że poglądy wśród sportowców są dość różne.

Dotąd jeśli już słyszeliśmy o poglądach sportowców, zazwyczaj przedstawiano je jako aberrację i skandal – homofobia Marka Citki czy Zofii Klepackiej…

– Wydaje mi się, że jest powszechne przeświadczenie, aby sportowcy pozostali przy sporcie, a zrezygnowali z aktywności politycznej. Tymczasem widzimy, że sportowcy chcą być częścią społeczeństwa obywatelskiego. A niektórzy chcą o sobie przypomnieć po prostu. Jacek Chańko, były piłkarz, uzyskał ponownie mandat do rady miasta Białystok. Co ciekawe, początkowo był w PO, ale później dołączył do PiS-u. Jest byłym reprezentantem Polski. To fajna ciekawostka, bo niewiele osób pewnie ma tego świadomość.

Nie zapominajmy o Rafale Grzybie.

– Tak, on również od wielu lat jest utożsamiany nie bez racji z Jagiellonią, natomiast akurat tak się składa, że nigdzie się nie dostał.

zdjęcie: gov.pl

Udostępnij
Bartłomiej Najtkowski

Bartłomiej Najtkowski