Swoboda: o Paryżu pomyślę dopiero latem [WYWIAD]
Ewa Swoboda wygrała bieg na 60 metrów podczas mityngu Orlen Cup w Łodzi z czasem 7.04. – Czuję się dobrze. Nic mnie nie boli i jest ok. Patrzę na starty z wielką podjarką. Nie mogę się ich doczekać – mówiła w rozmowie ze SportMarketing.pl.
Jakub Kłyszejko, redaktor naczelny SportMarketing.pl: – Mityng w Łodzi był pierwszym w tym sezonie. Stęskniłaś się za bieżnią i startami?
Ewa Swoboda: – Wolne będzie dopiero po robocie, ale bardzo się stęskniłam. Cieszę się, że mogę wrócić i cieszę się, że zaczynamy od tego mityngu, jednego z moich ulubionych.
Dlaczego łódzka impreza jest ulubiona?
– Bardzo lubię atmosferę tutejszej hali. Bardzo dobrze się tutaj biega i… jest fajnie!
Atlas Arena ma w sobie coś wyjątkowego, magicznego?
– Tak. Kibice są super. W każdym roku jest tu świetna atmosfera. Mam blisko do domu, przyjeżdżają rodzice i jest to dla mnie najważniejsze. Pomimo tego, że jest to rozkładany tartan, dobrze się tutaj biega.
Starty w Polsce przed własną publicznością traktuje się jakoś inaczej?
– Niekoniecznie się bardziej nastawia, ale sama atmosfera i publika niosą. To, jak ludzie krzyczą „Ewa” i jest głośno, to najbardziej niesie.
Wolisz bieganie w hali, czy na otwartym stadionie?
– Halę jest łatwiej zapełnić. Na stadionach wiadomo, jak to u nas bywa w Polsce. Jedynym mityngiem, gdzie jest tak naprawdę dużo ludzi, jest Memoriał Kamili Skolimowskiej. Tam jest ok. Ciężko powiedzieć, chyba bardziej lubię halę.
Widzisz, że w Polsce jest coraz większe zainteresowanie lekkoatletyką? Możesz spokojnie wyjść na miasto?
– Na ulicę spokojnie wychodzę, ale teraz jeżdżę opisanym samochodem. Moją ukochaną Cuprą. Niestety ludzie są bez wyobraźni. Już trzy razy by mi się zdarzyły wypadki przez to, że ktoś chce się ze mną zrównać. Chciałabym powiedzieć, użyjcie swojej głowy, jeżeli jeździcie samochodem!
W jaki sposób przygotowywałaś się do tego olimpijskiego sezonu?
– W każdym sezonie idziemy jedną, tą samą ścieżką. Zawsze jednak jakieś małe dodatki się pojawiają. Wszystko przebiegało dobrze. Tylko na tydzień byłam wyłączona, bo na obozie w Szczyrku złapała nas jelitówka. Pół obozu było super, pół… klapa. Tak to nie odpuściłam żadnego treningu, starałam się i mam nadzieję, że będzie dobrze.
Zdrowotnie cały czas było ok?
– Czuję się dobrze. Nic mnie nie boli i jest ok. Patrzę na starty z wielką podjarką. Nie mogę się ich doczekać!
W roku olimpijskim lepiej jest częściej startować, czy więcej trenować i wybierać najważniejsze zawody?
– Na pewno będziemy startować mniej, niż normalnie. Sezon jest bardzo długi. Zaczynamy halę, potem mamy mistrzostwa świata sztafet, mistrzostwa Europy i igrzyska. Nie ma chwili wytchnienia. Będziemy startować mniej, ale intensywnie.
O Paryżu kiedy pomyślisz?
– Latem. Na razie hala, bo mamy mistrzostwa świata.