„Każda następna CAVALIADA musi być jeszcze większa i lepsza” [WYWIAD]
Poznańska CAVALIADA przeszła już do historii. O przebiegu prestiżowych zmagań porozmawialiśmy z Maciejem Stroińskim, wicedyrektorem i rzecznikiem prasowym wydarzenia. – Warto tu przyjść, spotkać się z ludźmi, zobaczyć, jak rozwija się polskie jeździectwo – powiedział w rozmowie ze "SportMarketing.pl".
Jakub Kłyszejko, redaktor naczelny SportMarketing.pl: – Zawodnicy i kibice zgodnie mówią, że poznańska CAVALIADA ma w sobie coś wyjątkowego. Jak pan, jako jeden z organizatorów na to patrzy?
Maciej Stroiński, wicedyrektor CAVALIADY: – Poznańska CAVALIADA jest największa, najbardziej dynamiczna i spektakularna z całego touru. Trudno nie zgodzić się z taką opinią wygłaszaną przez zawodników, bo to właśnie w Poznaniu uruchamiamy specjalne hale po to, żeby wszyscy mogli spróbować swoich sił. Mam na myśli widzów, którzy przychodzą, bo to właśnie dla nich jest CAVALIADA. Oni mogą siąść na konia, sprawdzić, jak to jest, kiedy ma się pod sobą to majestatyczne zwierzę. To jedna z wielu atrakcji, które przygotowujemy. Mamy specjalną halę EXPO wydzieloną po to, żeby miłośnicy jeździectwa mogli kupić osprzęt, czy smakołyki dla konia. Jest specjalna scena, na której odbywają się spotkania z zawodnikami, a przede wszystkim świetne warunki dla koni i jeźdźców. W halach stają boksy, ponieważ wszystkie konie znajdują tam swoje miejsce. Do tego dwie areny: główna, gdzie odbywają się najważniejsze konkursy i boczna, nazwana przez nas 7A, gdzie rozgrywane są konkursy dla jeźdźców mniej doświadczonych albo koni, które dopiero zaczynają swoją przygodę ze skakaniem przez przeszkody. Poznań pod tym względem jest wyjątkowy.
Ludzie przyznają, że cały rok czekają na poznańską CAVALIADĘ…
– Tutaj zaczęła się CAVALIADA i tu urodził się taki pomysł. Pierwsze zawody było kompletnie inne niż dziś. Również ranga sportowa i organizacyjna, choć staraliśmy się, żeby zawody już wtedy były na odpowiednim poziomie. Wtedy nie były tak duże i ważne, jak dziś. Kibic poznański nauczył się już CAVALIADY. Wie, że jesienią, czy na przełomie roku, warto przyjść na Międzynarodowe Targi Poznańskie, bo tu będzie wydarzenie o randze międzynarodowej. To szczególne wydarzenie, nie tylko sportowe, lecz również towarzyskie. Warto tu przyjść, spotkać się z ludźmi, zobaczyć, jak rozwija się polskie jeździectwo.
Ranga CAVALIADY i prestiż są budowane z roku na rok. Świadczy o tym między innymi liczba partnerów: Orlen, Totalizator Sportowy, PKO BP… O lepszych partnerów byłoby chyba trudno?
– Wydarzenie tej rangi, jak CAVALIADA Tour i CAVALIADA Poznań ciężko zrobić, nie mając dużych partnerów. Jesteśmy bardzo dumni i szczęśliwi, że tak duże spółki postanowiły nam zaufać i zauważyły potencjał, jaki drzemie w CAVALIADZIE. Nie tylko sportowy, lecz również biznesowy. To dla nas mobilizujące. Każda następna CAVALIADA z takimi partnerami musi być jeszcze większa, jeszcze lepsza.
👉 To był magiczny dzień pełny sportowych emocji! 🔥 W czasie poznańskiej edycji #Cavaliada, w konkursie skoków przez przeszkody o nagrodę marki #LOTTO wygrał Jarosław Skrzyczyński 🇵🇱🥇 na koniu Komboy 🐴 Drugie miejsca 🥈zajęła Erica Swartz Ryan 🇸🇪 razem z Madonną 🐴 Na trzecim… pic.twitter.com/KGzKxx2URj
— Totalizator Sportowy (@totalizator_sp) December 9, 2023
Widzicie, że z roku na rok zainteresowanie imprezą jest coraz większe?
– To duże szczęście, bo za chwilę mamy rok olimpijski. Jesteśmy tuż przed Paryżem, gdzie wracamy z przytupem, jeśli chodzi o polskiej jeździectwo. Właśnie tam będą nasi reprezentanci. Ostatnio w Moskwie byliśmy w komplecie, teraz znów tak będzie. To dla nas bardzo istotne i jesteśmy szczęśliwi.
Za moment zaczynamy 2024 rok. Może być on jeszcze lepszy dla polskiego jeździectwa?
– Jeżeli patrzymy przez pryzmat CAVALIADY, to na pewno liczymy na to, że na kolejnym CAVALIADA Tour, który rozpoczniemy w listopadzie 2024 roku, zapewne od Warszawy, będziemy mogli oklaskiwać mistrzów olimpijskich. Liczymy na dobrą postawę polskich jeźdźców. Mamy nadzieję, że potem będą mogli pochwalić się medalami podczas CAVALIADY. Będzie to wielki splendor dla nich, ale także dla nas. Kibice mieliby świetną okazję, aby spotkać się, miejmy nadzieję z mistrzami olimpijskimi.