Siatkarskie podsumowanie roku. „Wizerunek tej dyscypliny w Polsce pozostał na dobrym poziomie”
Za nami niezwykle intensywny rok w siatkówce. Dwie mistrzowskie imprezy organizowane w Polsce, drugi z rzędu tytuł Ligi Mistrzów zdobyty przez Grupę Azoty ZAKSA czy powiększenie PlusLigi do szesnastu zespołów - to tylko niektóre z najistotniejszych wydarzeń. O tym jak ocenić minione dwanaście miesięcy porozmawialiśmy z Michałem Winiarczykiem, dziennikarzem newonce.sport, który doskonale orientuje się w tematyce siatkarskiej.
Bartłomiej Płonka (SportMarketing.pl) Za nami intensywny siatkarski rok. W tym czasie w Polsce zorganizowano MŚ mężczyzn oraz kobiet. Uważasz, że potencjał obu imprez został właściwie wykorzystany?
Michał Winiarczyk (newonce.sport): Choć siatkówka jest w naszym kraju jedną z najpopularniejszych dyscyplin, to trudno to stwierdzić w skali globalnej, gdy zestawimy ją na przykład z piłką nożną czy koszykówką. W Polsce często można dostrzec nastawienie, że to wyniki budują i podtrzymują popularność volleya. Chciałoby się powiedzieć, że można było zrobić więcej dla promocji imprez – szczególnie zmagań pań – lecz moglibyśmy długo poszukiwać odpowiedzi i jej nie znaleźć. Meczom Polaków zawsze towarzyszył komplet kibiców na trybunach. Dobre wyniki Polek sprawiły, że pod koniec ich zmagań hale w Łodzi czy w Gliwicach były także licznie zapełnione.
Przy okazji mistrzostw świata kobiet dało się wyczuć, że moda na reprezentację kobiet wraca. Uważasz, że ten trend zostanie utrzymany i co należy zrobić, aby nie wracać do miejsca, w którym żeński volley był całkiem niedawno?
Zacznę od drugiego pytania. W mojej opinii odpowiedź brzmi: przede wszystkim nie szkodzić. Nie jest odkrywczym stwierdzeniem, że wyniki budują popularność i modę na dany zespół. Polki spisały się bardzo dobrze, docierając do najlepszej ósemki mistrzostw świata po raz pierwszy od 1962 roku. Stefano Lavarini otrzymał zaufanie najpierw od władz PZPS, a później od zawodniczek. Przekształcił je w dobrą grę, rozpalając w fanach żeńskiej siatkówki nadzieję na lepsze jutro. Jeżeli w 2023 roku nie przydarzy się jakiś nieprzewidziany kataklizm typu wewnętrzne problemy, to raczej można spodziewać się, że popularność kadry pań będzie rosła.
Jak podobały ci się formaty mistrzostw świata? U mężczyzn tym razem potrzeba było tylko i aż siedmiu meczów aby zagrać w fazie medalowej. U kobiet system był zupełnie inny. Uważasz, że siatkówka potrzebuje stabilizacji pod tym względem?
Przede wszystkim pamiętajmy, że Polska i Słowenia stały się awaryjnymi gospodarzami mistrzostw świata mężczyzn. Pierwotnie to Rosjanie mieli gościć najlepsze zespoły świata, lecz wojna na Ukrainie sprawiła, że FIVB odebrała im prawo. Trzeba było na nowo planować przebieg turnieju. Brak czasu doprowadził do zmiany formuły, co według mnie było dobrym pomysłem. Nie byliśmy świadkami aż tak wielu meczów o pietruszkę. Ci, którzy mieli przejść dalej, przeszli dalej. U pań pozostał stary schemat, przez co czasem człowiek miał wrażenie, że ogląda wiele spotkań bez dużego znaczenia. Chętnie zobaczyłbym „siedmiomeczową” wersję mistrzostw świata na stałe u mężczyzn i kobiet. Sytuacja, w której panie i panowie grają innym schematem, nie jest zdrowa.
Odchodząc na chwilę od polskiego podwórka – również oceniasz, że siatkarski kalendarz wymaga zmian? Liga Narodów jest ogromnym obciążeniem, a wydaje się, że jej format nie zostanie zmieniony. W 2023 roku oprócz Ligi Narodów czekają nas także mistrzostwa Europy oraz kwalifikacje olimpijskie.
Rozmawiałem z wieloma czołowymi zawodnikami. Wszyscy narzekali, że kalendarz zmagań jest przeładowany. Część siatkarzy kończyła rywalizację klubową w maju, po czym musiała udać się na zgrupowania, by rywalizować w Lidze Narodów. Potem chwila przerwy i kolejny obóz przed mistrzostwami świata. Tuż po nich musieli wracać do klubów. Z pewnością dla zdrowia siatkarzy powinno się dokonać zmian w kalendarzu. Zawodnicy są przemęczeni, lecz patrząc na działania – lub raczej brak działań – FIVB, trudno wierzyć w to, że dnia na dzień postanowią zrobić coś w kierunku poprawy sytuacji.
Przejdźmy do siatkówki klubowej i wróćmy na polskie podwórko. Jak ocenisz ruch z poszerzeniem PlusLigi do aż szesnastu zespołów?
Nie poznałem jeszcze nikogo w środowisku siatkarskim – niezwiązanego z organizatorami rozgrywek – kto oceniłby ten pomysł pozytywnie. Liga ucierpiała sportowo, a mnogość spotkań spowodowała, że niejednej osobie siatkówka pomału się przejada. Ukraiński Barkom Każany Lwów nie jest outsiderem, lecz sposób, w jaki dostał się do PlusLigi, wywołał kontrowersję. Z kolei do BBTS-u Bielsko-Biała trudno mieć pretensje o sposób awansu, bo wywalczyli go sportowo. Niemniej, powiększenie PlusLigi to dla mnie nietrafiony pomysł. We włoskiej Serie A oglądamy zmagania dwunastu ekip. To jest droga, którą powinniśmy kroczyć.
Kalendarz siatkarski jest coraz bardziej ciasny, meczów jest więcej, a niektórym spotkaniom towarzyszy dość marna frekwencja. Uważasz, że to poniekąd przesyt liczbą meczów, który występuje u wielu kibiców?
Zdecydowanie tak. Wzrost liczby spotkań spowodował sytuacje, w której mecze rozgrywane są w środku tygodnia o godzinie 16:30 czy 21:00. Kibic, który pracuje, może mieć problem ze zdążeniem na popołudniowe spotkanie. Z kolei na wieczorne starcia trudno zabrać dzieci, bo mogą one skończyć się nawet w okolicach północy.
W 2022 roku ZAKSA po raz drugi wygrała Ligę Mistrzów. Pomimo to, prezes klubu w wywiadzie z nami przyznał, że pieniądze za triumf w Lidze Mistrzów nie pozwalają na finansową stabilizację. Z kolei Kryspin Baran z ALURON CMC Warty powiedział, że siatkówka nie jest sportem, na którym da się zarobić. Dlaczego raczej nie możemy spodziewać się pod tym względem zmian w europejskiej federacji CEV?
CEV nie wydaje się federacją, która patrzy nadzwyczaj mocno w kierunku zmian. Mogę nawiązać do pierwszego pytania i popularności siatkówki. Moda w Polsce zamydla nam czasem obraz volleya na świecie. Mało potężnych sponsorów angażuje się w ten sport. Zwróćmy uwagę, że od 2016 roku mistrzem Polski są kluby, w których największymi sponsorami są państwowe spółki. Wracając jednak do pytania, to europejska federacja nie zmienia nic w kontekście finansów dla klubów biorących udział w pucharach – poza równymi premiami dla pań i panów – bo… w sumie nie ma po co. Nie musi się niczego bać, tak jak to widzimy na przykład w koszykówce, gdzie konflikt na linii FIBA- Euroliga doprowadził do tego, że mamy aż cztery duże europejskie puchary.
Jak wiemy, wraz z wojną na Ukrainie z rozgrywek klubowych słusznie wykluczone zostały drużyny z Rosji. Wobec tego, w jaki sposób można poprawić poziom sportowy klubowej siatkówki, bo ten z pewnością stracił na braku wielu liczących się zespołów?
Dzisiejsza europejska siatkówka wygląda tak, że wśród pań brylują ekipy z Włoch i Turcji, a wśród panów z Polski i Włoch. Oczywiście w obu przypadkach znajdziemy wyjątki jak Berlin Recycling Volleys czy choćby Developres Bella Dolina Rzeszów. Chcąc poprawić poziom sportowy można na przykład dopuścić więcej zespołów z „lepszych” siatkarsko państw. To jest jednak miecz obosieczny, bo europejski volley stanie się bardziej ekskluzywny. Nie oczekujmy, że zespoły z Francji, Niemiec, Holandii, Słowenii czy Bułgarii nawiążą równą walkę z potentatami. W tych krajach siatkówka jest albo daleko w tyle za innymi dyscyplinami, albo jest niedoinwestowana. Zostajemy więc z wyborem – albo utrzymujemy status quo, albo tak naprawdę tworzymy europuchar z większościowym udziałem trzech lub czterech nacji.
Podsumowując siatkarski rok w Polsce – uważasz, że dyscyplina zyskała i postawiła kolejny krok naprzód pod względem swojej popularności i zainteresowania opinii publicznej?
Pomimo sukcesów panów i dobrej gry pań, trudno mi mówić o jakimś wielkim kroku naprzód. Bardziej powiedziałbym, że wizerunek siatkówki nad Wisłą pozostał taki, jaki był do tej pory, czyli dobry. Zagorzali fani tego sportu nadal przy nim zostaną. Stawiam jednak znak zapytania, jeśli chodzi o pozyskanie nowych kibiców. Marketing i wizerunek siatkówki zarówno w polskiej, jak i światowej odmianie potrzebuje odświeżenia lub dużej reorganizacji, w zależności od tego kogo zapytamy.
CZYTAJ WIĘCEJ O SIATKÓWCE:
Reprezentacje Serbii i Turcji wymieniły się trenerami
Bartosz Bednorz o krok od powrotu do polskiej ligi
Joanna Wołosz klubową mistrzynią świata