„Koszykówka musi być dobrze opakowanym show”
W obecnym sezonie Energa Basket Ligi nie brakuje emocji. Podczas finiszującej fazy play-off oglądamy bardzo zacięte i nieprzewidywalne boje, ale można powoli zabierać się za podsumowanie całego sezonu, nie tylko na polu sportowym. O ocenę wielu aspektów związanych z polską koszykówką zapytaliśmy Mateusza Ligęzę, dziennikarza Radiowej Jedynki, który doskonale orientuje się w realiach naszego basketu.
Bartłomiej Płonka, SportMarketing.pl: Jeżeli istnieje w Polsce jakaś umowna hierarchia sportów, to na którym miejscu umieściłbyś w niej koszykówkę?
Mateusz Ligęza, dziennikarz sportowy Programu 1 Polskiego Radia: Niestety nisko. W Polsce niekwestionowaną przewagę nad koszykówką mają np. skoki narciarskie, które właściwie na świecie uprawia kilka lub kilkanaście krajów. Natomiast tu rozgraniczyłbym zainteresowanie koszykówką w wydaniu ligowym, a w wydaniu spod szyldu NBA. Siły rozkładają się podobnie, ale odnoszę wrażenie, że większość osób, które śledzą NBA, niekoniecznie są zainteresowani wynikami drużyn w Energa Basket Lidze. Koszykówka przegrywa oczywiście z piłką nożną, siatkówką, sądzę, że na pewno również z piłką ręczną. Biorąc pod uwagę tylko sporty drużynowe, ale bez zimowych, to koszykówkę umieściłbym tuż za piłką ręczną.
Dlaczego Twoim zdaniem wiele koszykarskich meczów ligowych w Polsce notuje słabe wyniki oglądalności w telewizji? Dużo mówiło się o tym chociażby w lutym, kiedy bardzo słabe wyniki oglądalności miał finałowy turniej Pucharu Polski
Rozmawiałem o tym wielokrotnie z ludźmi z Legii Warszawa. Wyniki oglądalności meczów pucharowych FIBA Europe Cup, które były transmitowane w telewizji publicznej miały kilkakrotnie większą oglądalność, niż ligowe spotkania w prywatnej stacji. Przepis moim zdaniem jest jedyny – koszykówka musiałaby zagościć na antenach telewizji publicznej, to od razu generuje dużo wyższą oglądalność, łatwiej dotrzeć do kibiców, którzy dopiero odkrywaliby naszą ekstraklasę i poznawaliby drużyny, które uczestniczą w zmaganiach. Należy docenić to, że w porównaniu do lat poprzednich obecny nadawca i tak znacznie zwiększył liczbę transmisji, ale kibice nie są przyzwyczajeni do jednego, dwóch kanałów. Transmisje „skaczą” po antenach, do tego część spotkań jest transmitowana tylko w internecie w gorszej jakości – mam na myśli obraz/realizację z mniejszej liczby kamer – za nieadekwatnie wysoką moim zdaniem opłatę. Nie można wykupić jednej konkretnej transmisji np. ulubionego zespołu, tylko od razu uiścić płatność z góry za cały miesiąc.
Czym dokładnie dzisiaj Energa Basket Liga może zachęcić kibica, by w weekend włączył właśnie mecz koszykówki a nie na przykład piłkarską Ekstraklasę czy siatkarską Plus Ligę?
Koszykówka to musi być show. Dobrze opakowany produkt. Hale, które nie przypominają hangarów lotniczych czy sal gimnastycznych w liceum. Niektóre ośrodki koszykarskie mogą się tym na szczęście poszczycić i wówczas nieco łatwiej zbudować odpowiednią społeczność. Przede wszystkim wytypowałbym kilka gwiazd z różnych zespołów, którymi „grzałbym” w mediach, reklamach. Jest u nas sporo zawodników z przeszłością w NBA w każdym sezonie. Do tego należy wytypować frontmanów spośród polskich zawodników, z którymi mogą utożsamiać się kibice swoich drużyn.
Koszykówkę można bardziej porównać do siatkówki ze względu na podobnie opakowany produkt – niekiedy te same hale, podobnie reagujący kibice, czyli tzw. klaskacze. Jednak emocji i widowiskowych akcji jest zdecydowanie więcej, niż w spotkaniach siatkarzy czy piłkarzy, gdzie bywają długie przestoje między interesującymi akcjami lub ich zalążkami. Legia wraz z marką Lotto organizuje na swych meczach w przerwie pomiędzy połowami konkurs rzutu z połowy boiska dla kibiców. Do wygrania tysiąc złotych, a jeśli nikt z uczestników nie trafi to na następnym meczu kwota ta jest powiększana o kolejne tysiąc złotych itd. W naszej lidze jest wiele jakości, mecze są emocjonujące, dobrze, by jeszcze dopracować ten produkt do możliwie jak najlepszego show – kibice mają się czuć jak w teatrze, gdzie mają aktorów, chcą się świetnie bawić, w dodatku za każdym razem przedstawiana sztuka ma inne, nieprzewidywalne zakończenie.
Jak duży wpływ Twoim zdaniem na zainteresowanie koszykówką mają wyniki reprezentacji Polski?
Olbrzymi. W siatkówce są sukcesy zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet we wszystkich kategoriach wiekowych i to w najważniejszych imprezach – mistrzostwach Europy, mistrzostwach świata, Lidze Narodów. W ostatnich kilkunastu latach ta dyscyplina dała nam kilkadziesiąt medali. To przepaść. Myślę też, że wielu młodych zawodników o podobnym potencjale warunków fizycznych wybiera siatkówkę zamiast koszykówki właśnie kosztem możliwości realizacji się także w drużynie narodowej. Nie ma dla sportowca cenniejszej rzeczy od grania z orzełkiem na piersi. Każdy chce zapisać się w historii swojego kraju. Myślę, że medal np. na Eurobaskecie i odpowiedni PR mógłby bardzo poprawić popularność koszykówki w Polsce, jak i rozpoznawalność najlepszych naszych zawodników.
Jak oceniasz poziom sportowy tego sezonu Energa Basket Ligi? Fakt, że w play-offach doszło do niespodzianek, w finale znalazła się Legia, która startowała z 6 miejsca po fazie zasadniczej – twoim zdaniem ubawiło to całe rozgrywki?
Bardzo nieprzewidywalne są te play-offy. Poziom sportowy jest wyrównany w czubie tabeli, jak i podobnie przeciętny wśród drużyn z dołu, które walczyły o uniknięcie spadku. Problemem jest też kwestia finansów niektórych drużyn, które mają kilkumiesięczne zaległości w stosunku do swych graczy. Zdrowe finanse, a więc zdrowa i dobrze funkcjonująca „organizacja” ma też duże znaczenie jeśli chodzi o późniejsze wyniki. Do tego dochodzi rzecz najważniejsza – drużyny, które rywalizują w europejskich pucharach mogą sobie pozwolić na zakontraktowanie dużo lepszych graczy zagranicznych, którzy mają wpływ na jakość i grę swoich drużyn.
Do tego właśnie chciałem przejść. Jak wygląda sytuacja polskich drużyn we wspomnianych przez ciebie europejskich pucharach? Gdybyś miał powiedzieć kibicom interesującym się koszykówką „od święta”, w którym miejscu względem Europy jest polski Basket klubowy?
W średnim, ale zdecydowanie lepszym niż polskie kluby piłkarskiej. Średnim, bo nie mamy zespołu, który gra w najsilniejszych europejskich rozgrywkach, a więc Eurolidze, co jeszcze niedawno było codziennością. Przez to nie widzimy w Polsce najlepszych europejskich klubów. Z drugiej strony nasze zespoły grają w pucharach następnych kategorii. Śląsk Wrocław grał w Eurocupie (odpowiednik piłkarskiej Ligi Europy), Stal Ostrów Wielkopolski w Lidze Mistrzów (taka Conference League), a Legia i Trefl Sopot grały w FIBA Europe Cup – taki 4. poziom rozgrywek europejskich w koszykówce. Do tego dochodzi Zastal Zielona Góra, który rywalizował do czasu inwazji na Ukrainę w Zjednoczonej Lidze VTB (rywalizacja o mistrzostwo Rosji, a więc rosyjskie zespoły plus kilka innych zaproszonych drużyn z Europy), poziom bardzo wysoki, oceniłbym na takie rozgrywki Eurocup bis. Zatem nasze polskie zespoły są widoczne na arenach międzynarodowych i to na wielu frontach.
Na koniec muszę zapytać o głośna sprawę Mateusza Ponitki, który ostatecznie odszedł z ligi rosyjskiej, a potem zorganizował konferencję prasową. Jak spoglądasz na całą sprawę związana z tym zawodnikiem i tego co powiedział dziennikarzom na przykład na temat Marcina Gortata?
Negatywnie. Po pierwsze Mateusz Ponitka był jedynym polskim koszykarzem, który grał w Eurolidze. Nie podpisał kontraktu z jakimkolwiek nowym klubem, a zatem kapitan reprezentacji Polski nie gra przez kilka miesięcy i jak nie będąc w rytmie ma pomóc drużynie narodowej w czerwcowych meczach w kwalifikacjach do mistrzostw świata? Szanuję na pewno sam fakt zorganizowania tej konferencji, byłem na niej i należy przyznać, że PZKosz miał nielimitowaną ilość czasu dla dziennikarzy – dopiero, gdy wyczerpana została pula pytań, zakończono konferencję, co było fair w stosunku do mediów. Jednak zamiast maksymalnie wyjść z twarzą postanowiono w tej sytuacji prowadzić prywatną wojnę na linii obecny zarząd PZKosz – Marcin Gortat. Źle, że największa koszykarska postać ostatnich lat w naszym kraju nie jest wykorzystywana w maksymalny możliwy sposób do promocji dyscypliny, rozwijania zainteresowania koszykówką, ale też finansowym i sportowym, bo zarówno z biznesowego, jak i edukacyjnego względu (spotkania z klubami, młodymi koszykarzami, indywidualne treningi z polskimi najlepszymi graczami – w to wszystko można byłoby zaangażować Gortata) złe relacje między tymi „frakcjami” działają na szkodę polskiej koszykówce.