Kamil Składowski: “PlusLiga ma potencjał, by stać się produktem wychodzącym poza Polskę”
Powoli dobiega końca sezon w ligowej siatkówce. Zarówno rozgrywki męskiej PlusLigi, jak i żeńskiej Tauron Ligi są już na finiszu, dlatego można zabierać się za ocenę kampanii 2021/22. O organizacyjne podsumowanie rozgrywek, plany na przyszłość oraz wiele innych kwestii zapytaliśmy Kamila Składowskiego, Dyrektora Działu Komunikacji Polskiej Ligi Siatkówki. Zapraszamy!
Bartłomiej Płonka, SportMarketing.pl: Na rozgrzewkę – powoli dobiegamy do mety jeśli chodzi o rozgrywki PlusLigi oraz Tauron Ligi. Coś zaskoczyło Pana w obecnej kampanii?
Kamil Składowski, Dyrektor Działu Komunikacji Polskiej Ligi Siatkówki SA: Nie wiem czy słowo “zaskoczyło” jest tutaj właściwe, ale na pewno ucieszyło mnie to, że ten sezon od jakiegoś czasu przestał być sezonem typowo “covidowym”. Do hal powrócili kibice, w wielu obiektach zdjęte zostały ograniczenia, a dzięki temu widowiska są ciekawsze. A co jeszcze? Na pewno historyczne i warte podkreślenia jest coś, czym żadna inna liga siatkówki na świecie nie może się pochwalić, przynajmniej według mojej wiedzy – mam na myśli to, że pierwszy raz w historii PlusLiga w całości była transmitowana na sportowych antenach Polsatu. Wcześniej to się jeszcze nie udało, żeby cała liga od A do Z była pokazana w telewizji, więc to jest rzecz warta podkreślania. Byliśmy tego blisko przed rokiem, ale jednak kilka meczów uciekło z ramówki telewizyjnej. To dla nas bardzo ważne chociażby z punktu widzenia sponsorów, ale i też dostępności do ligi.
To prawda, w Polsce tylko PKO Ekstraklasa i PlusLiga mogą pochwalić się tym, że 100 procent ich meczów zostało pokazane w telewizji. Polska Liga Siatkówki jest w zupełności zadowolona z tego, jak Polsat opakowuje rozgrywki PlusLigi oraz Tauron Ligi?
Z Telewizją Polsat współpracujemy od wielu lat i razem dbamy o rozwój polskiej siatkówki. Zdajemy sobie sprawę, że nie ma takiego produktu sportowego na świecie, którego nie można byłoby ulepszyć czy ubarwić. Ten sezon naszej współpracy zakładał wdrożenie wielu technicznych możliwości i inwestycji, aby wszystkie spotkania mogły być przekazywane przez telewizję w odpowiedniej jakości. Teraz, głównie dzięki współpracy z naszym kolejnym partnerem, firmą Polkomtel, we wszystkich klubach mamy specjalny światłowód. Poprzez to każda z transmisji ma odpowiednią jakość i nie ma kłopotów z przekazem. Oczywiście rozmawiamy z naszymi partnerami i myślimy o tym, żeby w kolejnych rozgrywkach dostarczyć kibicom kilku nowych rozwiązań nie tylko w telewizji, ale także w internecie dla potencjalnie młodszych fanów siatkówki. Telewizja jest dla nas niezwykle ważna, ale są nowe formy i kanały, w których chcielibyśmy być mocniej obecni. Poza tym naszym celem jest też między innymi rozwinąć ofertę transmisji w postaci zintegrowanego pakietu statystycznego przy współpracy z Volley Station. Mam nadzieję, że uda nam się przekazywać meczowe liczby w trakcie transmisji, bardziej interaktywnie i na żywo.
Zostańmy w temacie telewizji i transmisji meczów siatkówki w telewizji Polsat. Jak władze PlusLigi i Tauron Ligi podchodzą do tego, że wiele spotkań jest komentowanych ze studia w Warszawie, a nie bezpośrednio z hali? Od siebie dodam, że da się to od razu wyczuć i nie pomaga to w odbiorze meczu.
Przede wszystkim trzeba byłoby zapytać o to kogoś z Telewizji Polsat, jak dokładnie wygląda ta kwestia. Myślę, że przez całe lata było tak, że zdecydowanie większa część spotkań była komentowana bezpośrednio z hali. Zresztą sami komentatorzy Polsatu podkreślają, że praca na miejscu daje im odpowiedni komfort – więcej widać, można porozmawiać przed meczem, zapytać trenerów lub siatkarzy o kilka kwestii. Nie wiem jednak, jakie Polsat ma możliwości techniczne przy tej zwiększonej liczbie transmisji, o których mówiłem. Sam sezon zasadniczy to ponad 180 meczów, a mówimy tylko o PlusLidze. Proszę pamiętać, że do tego dochodzi jeszcze TAURON Liga oraz TAURON 1. Liga mężczyzn w czwartki. Nasza współpraca z tą stacją jest długa i bardzo dobra, ale skoro pojawiają się pytania to przy omawianiu sezonu poruszymy także na ten temat.
A magazyn ligowy? Nie uważa Pan, że PlusLidze brakuje programu po całej kolejce? Wprawdzie Polsat proponuje kibicom magazyn “7Strefa”, ale odbywa się on w piątek o godzinie 16:00, a to chyba nie do końca jest najlepsza pora dla większości kibiców.
Co do magazynu “7Strefa”, to osobiście uważam, że piątkowa pora nie jest złym pomysłem. Trudno mi powiedzieć, jakie telewizja Polsat ma plany na nowy sezon. Z pewnością bardzo cieszylibyśmy się, gdyby wokół siatkówki było więcej publicystyki i to nie tylko w Polsacie. Programy z ekspertami, omawianie meczów, ciekawostki – to na pewno pomogłby siatkówce. Nie chcę wchodzić w kompetencje Telewizji Polsat, jednak zgodzę się, że świetnie byłoby, gdyby faktycznie powstał program świeżo po kolejce ligowej. Nie wiem tylko na ile dostępne byłyby anteny, bo jak wcześniej wspomniałem, transmitowana jest praktycznie cała polska siatkówka i w poniedziałek o 17:30 i 20:30 mamy okienka na mecze. Mogę dodać, że mamy też własne pomysły na przyszły sezon. Jest jeszcze zbyt wcześnie, bym mógł je zdradzać, ale chcemy, by interesujących treści dla kibica siatkówki było coraz więcej.
Przejdźmy do kwestii frekwencji na trybunach. W telewizji transmitowane są wszystkie mecze PlusLigi, a średnia obecnych widzów na halach nie zachwyca. Zdaję sobie sprawę, że część sezonu została rozegrana z ograniczeniami związanymi z koronawirusem, ale przykładowo – średnia frekwencja 1101 osób na meczach w Kędzierzynie-Koźlu czy 1242 osób w Jastrzębiu-Zdroju to bardzo słabe wyniki. Dodajmy, że podałem przykłady dotyczące odpowiednio zdobywców Ligi Mistrzów oraz tytułu mistrza Polski.
Szczerze mówiąc jestem przeciwny braniu pod uwagę średniej frekwencji z ostatnich dwóch sezonów. Obecny, w znacznej części, był rozgrywany ze sporymi obostrzeniami i dotyczy to wszystkich sportów halowych. Siatkówka jest sportem rodzinnym, wiele osób chodzi na mecze właśnie w gronie najbliższych. Myślę, że wielu kibiców nie chciało ryzykować potencjalnego zagrożenia w postaci zakażenia koronawirusem i to jest powód takich liczb.
Podał Pan przykład Jastrzębskiego Węgla, więc w tym przypadku muszę odpowiedzieć – tam przez prawie cały sezon było odgórne zarządzenie o dostępności tylko 30 procent miejsc. Trudno tutaj więc miarodajnie porównać frekwencje z poprzednimi sezonami, kiedy nie było pandemii. W Kędzierzynie-Koźlu mieliśmy całkiem niedawny przykład, z półfinału Ligi Mistrzów, kiedy hala wypełniła się do ostatniego miejsca, również na miejsca stojące. Jednocześnie ćwierćfinał play-off PlusLigi przeciwko GKS-owi Katowice nie przyciągnął tam wielu obserwatorów. Proszę pamiętać, że każde miejsce to inna specyfika i inne środowisko. I być może w niektórych miejscach potrzebne są specjalne bodźce, by wypełnić obiekt.
Pozostając przy tym temacie warto pochwalić Trefla Gdańsk (1. miejsce w średniej frekwencji za sezon zasadniczy – przyp. red.). W Trójmieście dysponują przepięknym obiektem, ale wykonują też świetną pracę jeśli chodzi o zachęcanie ludzi, by przyszli na siatkówkę. Podsumowując: jestem optymistą na przyszłość, mam nadzieję, że ograniczenia związane z pandemią są już za nami i będziemy robić wszystko, by zachęcić kibiców do przyjścia na hale. Warto też dodać, że z kolei wyniki oglądalności w Polsacie mamy znakomite. Wiele meczów zdecydowanie powyżej 150 tysięcy widzów, jest się czym pochwalić.
Wspomniał Pan o Kędzierzynie-Koźlu i ich spotkaniu z GKS-em Katowice. Od następnego sezonu liga zostanie powiększona do 16 drużyn. Tym samym nie obawiacie się, że takich spotkań będzie więcej? Do tego w rozgrywkach weźmie udział zespół z Ukrainy, Barkom Każny Lwów. Jest to w ogóle potrzebne naszej siatkówce?
Uważamy, że mamy potencjał, by spróbować naszą ligę poszerzyć. Zarówno sportowy, jak i organizacyjny. Jeśli chodzi o poziom sportowy to w mojej ocenie w tym sezonie mieliśmy najmocniejszą ligę w historii. Proszę zwrócić uwagę, że w półfinale play-off znalazł się Aluron CMC Warta Zawiercie, drużyna z małego miasteczka, która zbudowała niezwykle mocny skład. Możemy patrzeć dalej, bardzo ciekawe zespoły mamy w Gdańsku, Olsztynie, Rzeszowie, a jeszcze do tego ścisłą, eksportową czołówkę.
Obejrzałem niemalże wszystkie mecze w tym sezonie i wiele spotkań drużyn niekoniecznie z górnej części tabeli były bardzo atrakcyjne i przyjemnie się je oglądało. Naszym zdaniem dołożenie dwóch drużyn nie powinno w znaczący sposób obniżać poziomu sportowego, a nie mamy wątpliwości, że obecnie ten jest bardzo wysoki. Natomiast odnosząc się do kwestii drużyny z Lwowa, to mieliśmy i mamy nadzieję, że ten projekt nam się powiedzie. Także z uwagi tego, co obecnie dzieje się na świecie.
Najbardziej prawdopodobna wersja jest taka, że Barkom Każany Lwów będzie trenował i rozgrywał swoje domowe mecze w jednym z polskich miast. Liczymy na to, że ten zespół przyciągnie do hali także kibiców z Ukrainy. W przyszłości chcielibyśmy, aby udało się wprowadzić nasze podstawowe założenia, o których myśleliśmy przy tym ruchu. Mam na myśli to, by PlusLiga zaczęła stawać się projektem wychodzącym trochę poza granice naszego kraju, budując pewne trendy w Europie środkowo-wschodniej. Przypomnę tylko, że w sezonie “covidowym” przyszło do nas zapytanie od drużyny z Niemiec, Berlin Recycling Volleys, czy nie mogłaby występować w naszej lidze, wobec niepewnego startu Bundesligi. To pokazuje, że w innych krajach dostrzegają siłę PlusLigi. Zobaczymy jak rozwinie się nasz pomysł, bo przyznam, że początkowo zakładał on to, że polskie drużyny będą mogły grać we Lwowie, ale jak wiemy, obecnie nie jest to możliwe. Pewne rzeczy pozostają więc “zamrożone”, ale traktujemy ten projekt bardzo przyszłościowo.
Dlaczego PlusLiga w ostatnich latach skróciła fazę play-off i do trzech wygranych meczów zespoły rywalizują dopiero w bezpośrednich potyczkach o medale? Wydaje się, że to korekta, na której straciła atrakcyjność samych play-off i te pędzą jak szalone. Przypomnijmy, że w tym sezonie wystartowały one raptem dzień po zakończeniu rundy zasadniczej.
Jeżeli zapytałby Pan nas czy chcielibyśmy, aby play-offy rozgrywać od ćwierćfinałów do trzech zwycięstw, to odpowiem, że tak, zdecydowanie. Proszę pamiętać jednak o tym, że układanie sezonu ligowego nie zależy w dużej mierze od nas. To problem, z którym od dawna boryka się siatkówka i to nie tylko na poziomie polskim, ale europejskim. My musimy się w sezonie ligowym wyrobić w okienku wyznaczonym przez CEV i FIVB, a ma to związek z późniejszym sezonem reprezentacyjnym. Tłumacząc prosto: sezon zaczynamy po ostatniej imprezie mistrzowskiej i krótkim urlopie, a kończymy przed pierwszym turniejem międzynarodowym w następnym roku. Dostajemy pewien czas, w którym musimy się wyrobić i nie ma niestety możliwości grania bardziej rozbudowanego play-offu. Tak, jak Pan zauważył, i tak te play-offy wydłużyliśmy do trzech zwycięstw w bezpośrednich starciach o medale.
Nie ma żadnych szans, aby CEV i FIVB wprowadziły zmiany w kalendarzu?
Kiedyś od naszej ligi, ligi włoskiej oraz jeszcze wtedy ligi rosyjskiej, wypływała do europejskich i światowych władz propozycja przekonstruowania kalendarza siatkarskiego. Chcieliśmy zacząć tworzyć i wykorzystywać “okienka” na reprezentacje w trakcie sezonu klubowego, co ma miejsce w innych sportach. Uważamy, że ten sposób jest dobry i byłby korzystny dla lig. Dzięki temu rozgrywki ligowe byłyby nieco bardziej rozciągnięte w czasie, a zgrupowania reprezentacji nie trwałyby po dwa albo trzy miesiące. Na razie jednak trudno powiedzieć, czy i kiedy do takich zmian dojdzie.
Zatem ramowy kalendarz zakłada, że kiedy obecny sezon ligowy musi zakończyć?
Ostatni mecz możemy zagrać 15 maja, więc wtedy zaplanowaliśmy ewentualne piąte mecze play-off o złoty i brązowy medal. Już na początku czerwca rusza reprezentacyjna Liga Narodów. W tym sezonie doszło do reformy Pucharu Polski. Czy zostanie ona utrzymana? Ze środowiska płynęły właśnie takie prośby i o ile nie wydarzy się nic niespodziewanego, to ta formuła zostanie utrzymana. Jest ona zgodna z ideą rozgrywek pucharowych i chcielibyśmy jej nie zmieniać.
W tym sezonie doszło do reformy Pucharu Polski. Czy zostanie ona utrzymana?
Ze środowiska płynęły właśnie takie prośby i o ile nie wydarzy się nic niespodziewanego, to ta formuła zostanie utrzymana. Jest ona zgodna z ideą rozgrywek pucharowych i chcielibyśmy jej nie zmieniać.
Dlaczego zwycięzca Pucharu Polski nie ma zagwarantowanego miejsca w europejskich pucharach? To decyzja Polskiego Związku Piłki Siatkowej czy federacji CEV?
Też bardzo nad tym ubolewam. Przez lata było tak, że triumfator Pucharu Polski otrzymywał przepustkę do Ligi Mistrzów lub jej kwalifikacji. Jest to decyzja CEV, która została podjęta pomimo tego, że na przykład my mamy na ten temat inne zdanie. Uważam, że zwycięzcy Pucharu Polski powinni otrzymać dodatkową nagrodę w postaci awansu chociażby do Pucharu Konfederacji, a najlepiej kwalifikacji Ligi Mistrzów.
Jak wygląda dzisiaj współpraca pomiędzy Polskim Związkiem Piłki Siatkowej a federacją CEV?
Współpraca pomiędzy federacjami oczywiście istnieje. Zawsze to może trochę przypominać przyciąganie liny, bo przy wielu sprawach każdy kieruje się własnym dobrem, celami czy umowami sponsorskimi. Jeżeli chodzi o naszą współpracę z CEV to często rozmawiamy, analizujemy, wymieniamy poglądy. Jest założenie, że od nowego sezonu w Lidze Mistrzów będzie występować więcej drużyn i ma być więcej spotkań w grupach. Chociażby ten pomysł nam się nie podoba, zgłaszaliśmy tu swój sprzeciw. Dodam, że powstały także organizacje, które zrzeszają przedstawicieli poszczególnych lig i mają być głosem do dyskusji oraz debaty z CEV.
Jeśli chodzi o CEV i rozgrywki klubowe, to czego dzisiaj brakuje siatkarskiej Lidze Mistrzów, by stać się bardziej atrakcyjną i wskoczyć na poziom chociażby Champions League w piłce ręcznej?
Trudno mi porównać siatkówkę do piłki ręcznej. Liga Mistrzów w siatkówce na pewno się zmienia, są nowe pomysły. Uważam, że jako europejska siatkówka potrzebujemy nowych ośrodków, bo obecnie cały czas patrzymy przez pryzmat PlusLigi oraz włoskiej Serie A, czyli absolutnych liderów na Starym Kontynencie. Byłoby dobrze, gdyby poziomem do tej dwójki dołączyli Niemcy, Francuzi i kilka jeszcze innych federacji. To pomógłby budować silniejszą stawkę w Lidze Mistrzów.
Wykluczenie Rosjan ze sportu jest oczywiście słuszne, ale trudno nie oprzeć się wrażeniu, że w siatkówce brakuje teraz trzeciej ligowej siły w Europie. Czy ktoś może wkrótce do tego poziomu dobić?
Myślę, że wszyscy zgadzamy się, że wykluczenie Rosjan jest słuszne. Ich nie ma i dopóki nie zakończy się koszmar, który ma miejsce w Ukrainie, to nie mamy nawet o czym rozmawiać. Wracając do sportu, to myślę, że CEV znajdzie tutaj rozwiązanie. Najbardziej rozsądne wydaje się wpuszczenie do gry większej liczby drużyn właśnie z ligi polskiej oraz włoskiej. Ja jestem siatkarskim maniakiem i chciałoby się widzieć więcej wpływów w siatkówce, rozgrywania meczów w Lidze Mistrzów, jak w piłce nożnej. Jednak zdajemy sobie sprawę, że trzeba iść krok po kroku, zwłaszcza w innych miejscach, niż Polska i Włochy, bo wspólnie jesteśmy liderami w wielu dziedzinach tej dyscypliny. Przypomnę tylko, że dzisiaj nikt nie wyobraża sobie meczów siatkówki bez systemu wideoweryfikacji, a przecież to my go stworzyliśmy w PlusLidze.