11.05.2021 16:32

„Sportowe marzenie? Złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio”

W marcu rozpoczęliśmy nowy cykl wywiadów "LOT do TOkio", który współtworzymy wraz z właścicielem marki LOTTO, Totalizatorem Sportowym. Jak sugeruje tytuł w ramach tej serii przeprowadzamy wywiady ze sportowcami, którzy będą lub walczą o to, by reprezentować nas latem na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. W trzecim odcinku porozmawialiśmy z wicemistrzynią Europy i trzykrotną mistrzynią Polski, Anetą Rygielską, która opowiedziała nam o tym, jak przygotowuje się do turnieju w Paryżu, na którym powalczy o bilet do Tokio. Poza tym skupiliśmy się także na wielu innych tematach, m.in. początki w boksie, przygotowanie mentalne, dieta, czy treningi w domu w czasie lockdownu.

„Sportowe marzenie? Złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio”

***

Bartosz Burzyński (Sport Marketing): Cofnijmy się o 15 lat, co wówczas 10-letnia Aneta chciała robić w życiu, jakim zawodem się zająć?

Aneta Rygielska (Pięściarska): Szczerze mówiąc nie miałam sprecyzowanych marzeń. Nie chciałam zostać jak większość dziewczynek aktorką, czy lekarką. Od zawsze jednak uwielbiałam sport. Na lekcjach wychowania fizycznego byłam dobra w lekkoatletyce i gimnastyce. Same naprawdę dobre wyniki oczywiście mnie cieszyły, ale poza tym wysiłek fizyczny od zawsze sprawiał mi wielką radość. Być może więc podświadomie wiedziałam, że chcę zostać sportowcem, ale nigdy tego nie mówiłam.

Dlaczego akurat boks, bo mimo wszystko nie jest to sport, do którego dziewczyny lgną?

Same sporty walki zaczęły się właściwie od lekcji judo, które były prowadzone w szkole po zajęciach. Wówczas miałam 13 lat i pamiętam, że początkowo bardzo mi się podobały treningi.

Czyli nie było tak, że poznałaś swój potencjał, ponieważ trzeba było naprostować kolegę, który dokuczał?

Właśnie było wręcz przeciwnie, ponieważ koledzy z klasy pokazali mi rękawice bokserskie i kilka ciosów. Zabrali mnie do piwnicy na trening, a następnie zaprowadzili na prawdziwe profesjonalne zajęcia w Toruniu.

A co na twoi rodzice, nie byli zdziwieni, że chcesz akurat trenować boks?

Na początku mama myślała, że to kolejny z pomysłów, który zaraz porzucę, ponieważ wcześniej jak mówiłam trenowałam judo oraz taekwondo. Prawdą jest, że miałam słomiany zapał do tego wszystkiego, ale jak trafiłam do boksu od razu poczułam, że to jest właśnie ten sport.

Zaczęłam od kadetki, czyli od 15 roku życia, a to oznaczało, że właściwie z miejsca mogłem toczyć walki. Wydaje mi się, że to rywalizacja sprawiła, że pokochałam boks, ponieważ w judo, czy taekwondo tego nie było.

I chyba atmosfera, ponieważ często wspominasz, że wielu twoich znajomych trenowało boks?

Zdecydowanie. Bardzo fajnie wspominam tamten okres, ponieważ na treningi, czy zawody jeździliśmy większą grupą dzieciaków z osiedla, ponieważ byliśmy z obrzeży Torunia. Taka wyprawa zawsze trwała około 30 minut i było w trakcie trasy sporo śmiechu.

Prawdą jest również, że w tamtych czasach nie mieliśmy specjalnie wielu rozrywek na osiedlu, a ten boks sprawił, że żyliśmy tymi samymi marzeniami. Takie rzeczy bardzo łączy i dodawały energii do treningów.

Kiedy mama uwierzyła, że to jednak nie jest hobby na chwilę?

Trochę czasu musiało upłynąć, ale chyba ten moment nastąpił, gdy pojechałam na pierwsze mistrzostwa Polski.

Twoim zdaniem kluczem do sukcesu w boksie jest silna głowa, czy umiejętności?

Tak naprawdę potrzeba wszystkiego po trochu. Przede wszystkim trzeba ciężko pracować, wiedzieć kiedy odpuścić i mieć silną głową. Moim zdaniem mentalność jest najważniejsza, ponieważ jak sami sobie nie zaufamy, nie wygramy niczego.

Pracujesz z psychologiem?

Na samym początku kariery nie pracowałam z psychologiem, ponieważ myślałam, że nie jest mi potrzebny. Uznawałam, że jeśli nie spalam się w walce, to radzę sobie ze wszystkim doskonale. Dopiero gdy spróbowałam współpracy z terapeutą uświadomiłam sobie, że do końca nie miałam racji. Psycholog otworzył mi oczy na rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałam.

Uważam, że psycholog jest potrzebny każdemu sportowcowi, ponieważ osoba z boku, a zwłaszcza profesjonalista, dostrzega więcej. Dzięki temu można zyskać pewność siebie, a to sprawi, że wejdzie się na wyższy poziom.

W ostatnich latach zwiększyła się świadomość wśród sportowców, jeśli chodzi o pracę z psychologiem.

Bez wątpienia, nawet trenerzy bardzo często doradzają młodym zawodnikom, by od razu zaczęli pracować z psychologiem. Kiedyś praktycznie wcale się o tym nie mówiło, a teraz trudno znaleźć zawodnika, który nie pracuje z psychologiem. Po prostu boks również poszedł do przodu i wszyscy już mają świadomość, jak praca nad głową jest ważna. Czasami ważniejsza od samego treningu w ringu.

Lubisz dzień zawodów?

Uwielbiam, ponieważ perspektywa walki strasznie mnie nakręca. Nawet sparingi sprawiają mi wiele radości. Co więcej jak wracam z turnieju, ręce same mi się palą do pracy, gdyż przywożę ze sobą ogrom materiałów, nad którym później pracujemy z trenerem.

Brzmisz jak pasjonatka, dlatego zapytam, czy oglądasz boks dla przyjemności, czy tylko analizujesz swoje walki? Często bowiem sportowcy dzielą się na dwie grupy. Pierwsza, totalnie zakręcona na punkcie swojej dyscypliny, która żyje tym nieustannie, nawet w wolnym czasie. A druga grupa, to taka, która po treningu woli zając się zupełnie innymi rzeczami, niż sport, który uprawia zawodowo. 

Właściwie to zależy od dnia, ponieważ boks olimpijski bardzo lubię oglądać, ale to nie jest też tak, że każdą wolną chwilę poświęcam na oglądanie walk. Co prawda na zawodach lubię przejść się na inne walki, ale nie spędzam tam połowy swojego dnia. Wolę sobie odpocząć, a tak poza tym lubię robić w życiu wiele innych rzeczy. Ogromną frajdę sprawia mi m.in. gotowanie, czy spacerowanie albo spotkania ze znajomymi.

Sama dbasz o swoją dietę?

Sama gotuję, ale od pewnego czasu pracuję również z dietetykiem i jestem jak na razie bardzo zadowolona z tej współpracy.

Co czułaś, gdy rok temu turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich został przerwany z powodu pandemii koronawirusa?

Tak naprawdę nic wielkiego nie czułam, ponieważ nie miałam na to żadnego wpływu. Bardzo szybko ułożyłam to sobie w głowie i wiedziałam, że kiedyś ten turniej będzie kontynuowany, a ja muszę być na niego przygotowana.

Wygrałaś wówczas pierwszą walkę, czułaś się w dobrej formie, czy może to przerwanie turnieju właśnie ci pomogło?

Z perspektywy czasu uważam, że stało się w sumie dobrze, że tamten turniej odwołano, ponieważ teraz jestem w dużo lepszej formie mentalnej i fizycznej. Uważam, że czas u mnie działa na korzyść, ponieważ po każdym turnieju czuję się lepsza. Na szczęście trochę ich było w ostatnim roku.

Jak radziłaś sobie z treningami w okresie pandemii, gdy światowy sport został zamrożony?

Miałam z tym właśnie trochę problemów, ponieważ nie mogłam trenować tak jak chciałam. Uwielbiam sparingi, czy rywalizację, a tutaj nie było o tym mowy. Pozostawał trening siłowy, czy walka z cieniem, a to jednak nie jest to samo, co normalne zajęcia na sali.

Poza tym skoczyła mi waga, ponieważ miałam więcej czasu, a to sprawiło, że więcej jadłam. Po czasie oczywiście wszystko się uregulowało, ale mimo wszystko tamten okres, gdy byłam na kwarantannie, nie wspominam zbyt dobrze.

Jesteś po zgrupowaniu w Asyżu, gdzie trenowałyście z kadrą Włoch. Jak oceniasz to zgrupowanie?

Było idealnie. Wszystkie zajęcia prowadzili trenerzy z Włoch, którzy są dużymi profesjonalistami. Co najbardziej mi się podobało, to dużo pracy w parach z Włoszkami. Poza tym pracowałam nad siłą i dynamiką, czyli to nad czym skupialiśmy się na treningach w klubie. Mogłam więc kontynuować pracę nad tym aspektem, co nie zawsze się udaje, gdyż treningi na kadrze i w klubie się różnią, a tutaj fajnie się wszystko zgrało.

Mówisz, że trenowałaś w parach z Włoszkami, a nie masz z nimi najlepszych wspomnień, ponieważ podczas pierwszych Igrzysk Europejskich w Baku przegrałaś w półfinale z Valentiną Alberti. Z kolei na Mistrzostwach Europy w Alcobendas uległaś w finale Francesce Amato 2:3. Nie obawiasz się, że teraz także cię podpatrywały i będą to mogły wykorzystać w walce, jak na siebie traficie?

Wspomniana walka z Alberti była naprawdę widowiskowa, ale na tamte zawody pojechałam w zastępstwie za inną zawodniczkę. Nie byłam więc doskonale do nich przygotowana, dlatego cieszyłam się z brązowego medalu, który tam zdobyłam.

Jeśli chodzi o finał mistrzostw Europy, to uważam, że przegrałam niesłusznie. Zresztą to nie tylko moje zdanie, a wielu osób. Było mi smutno, ale trudno, taki jest ten sport, że czasami sędziowie wydają niesłuszne werdykty.

Na obozie w Asyżu nie było jednak żadnej z tych zawodniczek, a poza tym sparowałam z lżejszymi dziewczynami. Swoją drogą było to dla mnie super, ponieważ z uwagi na wagę były ode mnie bardziej dynamiczne.

Przed tobą Międzynarodowy Turniej w Czechach, jakie cele sobie stawiasz przed tymi zawodami?

Obecnie wszystkie zawody traktuję jako etapy i naukę przed turniejem kwalifikacyjnym w Paryżu. W Czechach chcę jednak przetestować wszystkie warianty taktyczne, które przygotowywaliśmy w ostatnim czasie z trenerem. Jadę tam jednak po wygraną, ponieważ czuję, że jestem w wysokie formie.

Rozmowa została przeprowadzona 27 kwietnia. Na turnieju w Czechach Aneta Rygielska zdobyła srebrny medal.

Wspomniałaś turniej kwalifikacyjny do IO w Paryżu, który odbędzie się w dniach 4-8 czerwca w Paryżu. Z uwagi na fakt, że losowanie i wyniki zostaną zachowane, znasz już swoją rywalkę. Czy to coś zmienia w przygotowaniach?

W ostatnim roku stoczyłam z nią dwie walki i obie przegrałam. Pierwszą minimalnie, a drugą już bardziej. W obu tych walkach ona walczyła inaczej, dlatego teraz przygotowujemy się na oba warianty. Przygotowaliśmy  jednak również plan awaryjny, ponieważ mamy świadomość, że może zdecydować się na jeszcze inną taktykę. Na pewno odrobiłam lekcję przed tym starciem i mam nadzieję, że tym razem wyjdę z niego zwycięsko.

Przypomina to trochę boks zawodowy, ponieważ przygotowujesz się pod konkretną rywalkę. Tym samym chciałbym zapytać, czy chciałabyś kiedyś przejść na zawodowstwo?

Obecnie moim największym sportowym marzeniem jest złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich i na tym się teraz skupiam. Gdyby udało mi się go zdobyć, to w sumie nie wiem, co zrobię.

Z całą pewnością chcę jeszcze długo walczyć, dlatego nie wykluczam, że kiedyś przejdę na zawodowstwo. Oczywiście jednak najpierw będę musiała dostać ciekawą ofertę, a obecnie takiej nie ma, więc nie ma co o tym za dużo myśleć.

Mówi się, że jesteś jedną z najbardziej utalentowanych polskich bokserek młodego pokolenia. Jak podchodzisz do takich określeń?

Słyszałam, że jestem jedną z lepiej wyszkolonych technicznie zawodniczek, ale to głównie zasługa mojego trenera, który był znakomity pod względem techniki. Od zawsze zwracał mi na to uwagę, co teraz procentuje. Sama bym do tego nie doszła, ponieważ prawda jest taka, że robię to co mi trener mówi. Poza tym uważam, że mogę w tym aspekcie być jeszcze dużo lepsza, ponieważ nadal popełniam sporo błędów.

Udostępnij
Bartosz Burzyński

Bartosz Burzyński