Karol Młot: rzecznik prasowy musi być dostępny o każdej porze dnia i nocy
– Jest to wymagające zajęcie. Tak naprawdę jest to praca 24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu. Odbiera się telefony i pisze maile o różnych porach dnia i nocy. Do tego dochodzą oczywiście mecze, które najczęściej rozgrywane są w weekendy, więc należy powiedzieć, że ta praca wymaga dużego poświęcenia. Jest to dynamiczne zajęcie, wiąże się z rotacjami w klubie na wielu szczeblach – powiedział Karol Młot w rozmowie ze Sportmarketing.pl, rzecznik prasowy Piasta Gliwice, który niedługo zakończy pracę na tym stanowisku.
Adrian Janiuk, Sportmarketing.pl: – Po latach pracy w Piaście Gliwice odchodzisz z klubu. Co skłoniło cię do podjęcia takiej decyzji?
Karol Młot, rzecznik prasowy Piasta Gliwice: Trudno mi się o tym mówi, bo w Piaście tak naprawdę rozpocząłem moją ścieżkę zawodową, nabrałem wiele doświadczenia i wiele się też nauczyłem. Poznałem fantastycznych ludzi i przeżyłem wspaniałe momenty, takie jak mistrzostwo, brązowy medal czy grę w europejskich pucharach. Jestem w Piaście od 8,5 roku i czuję, że jest teraz dla mnie odpowiedni moment na zmianę, dlatego też podjąłem taką decyzję. Pewne jest to, że zawsze będę miał sentyment do Piasta i zawsze będzie wiele dla mnie znaczył.
– Skąd w twojej głowie wziął się pomysł na taką ścieżkę kariery? Byłeś rzecznikiem prasowym Piasta Gliwice przez dobrych kilka lat. Był to dla ciebie wymarzony zawód, czy jak to w życiu często bywa, zadecydował przypadek?
– W moim przypadku sprawa jest bardzo prosta, gdyż od dziecka interesowałem się piłką nożną i tak naprawdę od zawsze moim marzeniem była praca w klubie sportowym. Jako mały chłopiec, jak większość moich kolegów, chciałem zostać piłkarzem, ale jak wiadomo, zawodowcami zostają tak naprawdę nieliczni. Byłem jednak na tyle zdeterminowany, żeby pracować przy futbolu, w klubie piłkarskim i mi się to udało. Dalsze moje losy zawodowe były wypadkową podjętej pracy w dziale komunikacji w biurze prasowym Piasta Gliwice. Było to tak naprawdę połączeniem mojej pasji z kierunkiem studiów, które zdecydowałem się podjąć po maturze. Studiowałem dziennikarstwo i komunikację społeczną oraz zarządzanie w sporcie, więc złożyło się idealnie. Dział, do którego trafiłem był mi najbliższy, gdyż wiązał się z moimi studiami, ale przede wszystkim dotyczył mojej pasji. Najpierw były praktyki i staż w klubie, a następnie pierwsza umowa. Z kolei po dwóch latach pracy zostałem rzecznikiem prasowym Piasta Gliwice.
– Od zawsze nadawałeś się do tej roli?
– Muszę przyznać, że nie sądziłem, że będę się do niej nadawał. Jestem osobą, która nie za dużo mówi i nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem frontmanem. Jestem bardziej obserwatorem sytuacji, który mało mówi, ale staram się być konkretny w swoich działaniach. Oczywiście bardzo się cieszę, że dano mi szansę pracować przez ponad sześć lat w roli rzecznika prasowego. Uważam, że dzięki temu bardzo rozwinąłem się na wielu polach. Z przymrużeniem oka powiem, że gdy w Piaście zmienia się rzecznik, wówczas klub odnosi sukcesy… piłkarskie. Gdy przychodził mój poprzednik, Piast zdobył wicemistrzostwo. Gdy ja go zastąpiłem było jeszcze lepiej, bo zespół wywalczył pierwsze w historii mistrzostwo Polski. Ciekawe, co będzie teraz. (śmiech)
– Masz zatem wielkie doświadczenie na stanowisku rzecznika prasowego. W twojej ocenie jest to trudna praca?
– Na pewno jest to wymagające zajęcie. Tak naprawdę jest to praca 24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu. Odbiera się telefony i pisze maile o różnych porach dnia i nocy. Do tego dochodzą oczywiście mecze, które najczęściej rozgrywane są w weekendy, więc należy powiedzieć, że ta praca wymaga dużego poświęcenia. Jest to dynamiczne zajęcie, wiąże się z rotacjami w klubie na wielu szczeblach, gdyż wiadomo, że często w danym zespole pojawią się nowi piłkarze i nie tylko.
– Da się opierać na pewnych automatyzmach w tej pracy?
– Pewne schematy działań rzecz jasna da się ustawić, ale później przychodzi życie codzienne, które wywraca wypracowane automatyzmy do góry nogami. Jest wiele zmiennych, które są niezależne ode mnie i mojego zespołu. Czasami bywa i tak, że musisz zrezygnować ze wszystkiego, co masz zaplanowane i na szybkości zadziałać alternatywnie. Trzeba sobie radzić jednak z takim stanem rzeczy, ale planowanie działań jest podstawą. Bez tego nie ma możliwości, żeby dane biuro prasowe funkcjonowało jak należy.
– Po kilku latach wdziera się rutyna?
– Sądzę, że tak. To normalne, ale z pewnością nie można w nią popaść, bo zatraca się kreatywność. Trzeba stale działać i szukać nowych pomysłów na różnorodne działania. Należy stale rozmawiać z ludźmi ze swojego, jak i innych działów, żeby szukać ciekawych rozwiązań, które pomogą się rozwijać klubowi na tej płaszczyźnie.
– Jako rzecznik odpowiadasz za całą komunikację klubu związaną ze wszystkim, co wychodzi na zewnątrz. Co jeszcze należy do twoich obowiązków?
– Na szczęście nie jest tak, że w biurze prasowym pracuję sam. Mam do pomocy kilka osób, które tworzą dział komunikacji. Moi współpracownicy zajmują m.in. social mediami i telewizją klubową. Do zespołu zaliczam też fotografów i grafika. Jest to zespół bardzo zgrany i niezwykle go cenię. Strategiczne myślenie, planowanie komunikacji leży po stronie rzecznika.
– Jesteś zadowolony z ekspozycji Piasta w social mediach? Wypadacie w mediach bardzo przejrzyście i czytelnie, czyli tak jak być powinno.
– Cieszy mnie taka opinia, bo razem z ludźmi z naszego działu przykładamy się do naszej pracy w każdym jej aspekcie. Na przestrzeni lat, których pracujemy w Piaście wprowadzaliśmy szereg różnych zmian. Staramy się na bieżąco śledzić trendy i nowinki, które tak naprawdę szybko się zmieniają. Trzeba się do tego dostosować i należy tworzyć coraz to ciekawsze formaty dla kibiców, którzy są użytkownikami w social mediach. Osobiście jestem zadowolony z tego jak to funkcjonuje, ale też uważam, że zawsze jest coś do poprawy i można zrobić coś lepiej.
– Z Piastem doświadczyłeś pracy przy europejskich pucharach w fazie eliminacyjnej. Było to duże wyzwanie dla waszego pionu? Odczuwałeś presję z tym związaną?
– Przede wszystkim było to dla mnie coś nowego i czułem ekscytację z tego powodu. Po dwóch latach pracy w klubie doświadczyłem pracy przy nowym wyzwaniu. Ta możliwość była pewnego rodzaju nagrodą dla wszystkich w klubie, że możemy wyeksponować Piasta na arenie europejskiej. Staraliśmy się wyciągnąć z tego maksimum. Takie zadanie napędza i pozytywnie nakręca. Tak naprawdę niczym nie byliśmy jakoś bardzo zaskoczeni, ponieważ standardy w PKO BP Ekstraklasie są bardzo wysokie, więc byliśmy przystosowani. Oczywiście sama otoczka była czymś nowym i innym. Było to jednak wydarzenie bardziej ekscytujące niż stresujące.
– Piast rywalizował w europejskich pucharach również w sezonie covidowym. Było to całkowicie coś anormalnego.
– Zdecydowanie, granie bez kibiców było smutnym widokiem dla wszystkich. Było to trudne, bo te mecze były specyficzne. Wymagano przestrzegania wielu zasad, m.in. trzeba było poruszać się po stadionie w maseczkach. Było to uciążliwe, ale w tamtym momencie konieczne. Najgorsze było jednak to, że trzeba było cieszyć się świętem piłkarskim bez kibiców.
– Jakie masz plany zawodowe po zakończeniu pracy w Piaście wraz z końcem rundy jesiennej?
– Powiem krótko i nie wchodząc w szczegóły, przede mną nowe wyzwania, przeprowadzka do innego miasta i szansa na dalszy rozwój. Na razie odpocznę trochę od piłki nożnej, ale na pewno będziemy widywać się na piłkarskim szlaku. Na zakończenie chciałbym jeszcze raz podziękować ludziom związanym z Piastem Gliwice. To był naprawdę świetny czas.