Finansowe Fair Play
Coraz głośniej w futbolowym świecie mówi się o finansowym fair play. Co to jest i czemu tak groźnie brzmi?
Wrzesień 2009 roku. Jesień miała być taka piękna dla piłkarskiej rodziny. Zaczęły się wszakże puchary. Spokój i prognozowanie przychodów z dni meczowych został zmącony. Komitet Wykonawczy UEFA jednogłośnie zatwierdził koncepcję finansowego fair play dla dobra futbolu.
Z lakonicznego komunikatu dowiedzieć się można było, iż koncepcja uzyskała wsparcie całej piłkarskiej społeczności. Ale czy ktoś mógł coś zrobić? A przede wszystkim stawiano jedno pytanie i ironicznie się przy tym uśmiechano – co to ma niby zmienić?
Zmniejszenie presji na wynagrodzenia i kwoty transferowe? Pewnie, fajnie. Zapobiegnie to efektowi psucia rynku, ale zaraz. Carlos Tevez zarabia 250 tysięcy funtów tygodniowo. I co? Anży Machaczkała wychodzi z ofertą, która dla portfela zawodnika wydaje się atrakcyjna. To gdzie te przepisy? Przypomnijmy sobie słowa z polskiego podwórka. Andrzej Czyżniewski, jako dyrektor Arki Gdynia, lamentował o tym, iż jeden klub może dać więcej, więc i Arka musi się dostosować, wyrównywać wynagrodzenia. Ale czy tak nie działa rynek? Czy wybierając pracodawcę nie kierujemy się większym wynagrodzeniem?
UEFA poprzez finansowe fair play chce zachęcać kluby do uzyskiwania coraz większych dochodów. Doprawdy, one same mają na to ochotę. Ale niestety nie zawsze jest to takie proste. Z drugiej strony każda racjonalnie zarządzana firma nastawiona jest na dochodowe funkcjonowanie. I kluby są tego świadome. Właściciele nie żyją w utopii. Chyba, że pochodzą ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, tudzież Kataru.
Racjonalniej brzmi zachęcanie do długoterminowych inwestycji w sektor młodzieżowy i infrastrukturę. Natomiast należy pamiętać, że jeżeli za takowe działania wezmą się najbogatsi tego świata to maluczcy nie będą mieli z czego żyć. Nie będzie bowiem popytu na ich talenty. Idąc tym tropem można powiedzieć, że jest to jakaś forma psucia rynku. Gdyby Polonia Warszawa miała świetną szkółkę nie musiałaby wykładać miliona euro na Artura Sobiecha. Ale gdyby nie dała takich pieniędzy to być może w Ruchu Chorzów nie pojawiłyby się kolejne talenty, a Grunwald Ruda Śląska miałby problem z przetrwaniem (ekwiwalent).
Najważniejszym aspektem wprowadzenia finansowego fair play, z perspektywy pracownika, jakim bez dwóch zdań jest piłkarz, jest realizacja zobowiązań finansowych na czas. W tym momencie nawet nie warto przytaczać przykładów z Polski, bo je każdy zna. Zaległości finansowe są nawet w Śląsku Wrocław. Tam nie wypłacono premii za wicemistrzostwo z ubiegłego sezonu. Ale takie rzeczy dzieją się wszędzie. Przykład? Hiszpania. Dlaczego menadżer Ireneusza Jelenia odradzał mu przejście do Racingu Santander? Zapewne z tego względu, że w klubie od dawna nie płacą, a sprawą zajmuje się AFE (Asociacion de Futbolistas Espanoles).
No tak, zatem główne założenia są znane. Ale kto to ma kontrolować? Utworzony został Panel Kontroli Finansowej Klubów. Jego zadaniem jest monitorowanie i zapewnianie, że kluby stosują się do wymagań. W maju 2010 roku zatwierdzono także Regulamin Licencji Klubowych i Fair Play UEFA. Działania związane z finansowym fair play będą wprowadzane przez okres trzech lat. W sezonie 2013/14 zostanie dokonana ocena za lata finansowe 2012 i 2013. Ocena Panelu Kontroli Finansowej Klubów będzie dotyczyć wszystkich sum należnych za transfery i wobec pracowników od lata 2011.
Tu nie chodzi o oszczędzanie. Nie da się cofnąć wzrostu budżetów do kwot, o których nikt nawet nie marzył jeszcze kilkanaście lat temu. UEFA chce tylko doprowadzić do racjonalizacji wydatków. Innymi słowy – nie masz, nie wydawaj. Proste. Należy balansować wydatki, aby nie były większe od tego co udało się zarobić.
Bardzo ciekawym przykładem zastosowania w praktyce tejże zasady jest Bułgaria. Po tym jak w 2009 roku CSKA Sofia ocierało się o upadek wprowadzono zasadę, iż fundusz płac klubu ograniczony jest do 60 proc. obrotów. Innymi słowy BPFL – zarządca rozgrywek – nie zamierzał czekać, aż w końcu któryś z klubów całkowicie padnie.
Dotyczy on roku finansowego 2010. Informacje pochodzą z oświadczeń finansowych klubów, które wysyłane są w ramach wymagań licencyjnych.
Pozytywem jest na pewno fakt, iż mimo kryzysu ekonomicznego w 2010 roku przychody klubów wzrosły o 6,6 proc. Tym samym osiągnąć udało się rekordowy przychód w wysokości 12,8 miliarda euro.
Niestety w tym miejscu zaczynają się schody. Trend ten nie dotyczy w ogóle najsilniejszych lig. Dobrze wiedzieć, że wzrost przychodów jest wyższy niż wzrost produkt krajowego brutto na przestrzeni ostatnich pięciu lat w 49 z 53 federacji UEFA. Jednak wraz ze wzrostem dochodów odnotowano stratę netto w wysokości 1 miliarda 641 milionów euro! To stanowi wzrost aż o 36 proc. względem roku finansowego 2009.
Oczywiście, niby wzrost strat spowodowany jest mniejszymi zyskami z transferów, ale mimo wszystko wartość ta jest bardzo znacząca.
Dodajmy, że 29 proc. klubów zanotowało znaczne straty rzędu 12 euro wydanych na każde 10 euro przychodu. Proporcja klubów zaliczających straty wzrosła do 75 proc. A mówimy tu tylko o klubach największych, takich, których dochód roczny wynosi ponad 50 milionów euro rocznie.
Mimo to, warto zauważyć taką oznakę poprawy jaką jest 64 proc. zysku wydawanego na koszty personelu, co oznacza w praktyce zmniejszenie w stosunku do poprzedniego roku, po czterech latach wzrostu.
Tym razem jest jednomyślność. Ostatni komunikat Komisji Europejskiej daje wsparcie między innymi regulaminowi Finansowego Fair Play UEFA. Zalecana jest także centralizacja sprzedaży praw medialnych, co również ma swoją rolę dla stabilności finansowej futbolu.
– Jestem bardzo zadowolony widząc, że Komisja Europejska jest po naszej stronie w tak wielu ważnych sprawach dla przyszłości europejskiego futbolu. Komisja dostrzega potrzebę uporządkowania spraw finansowych w futbolu, w czym pomagają Przepisy Finansowego Fair Play UEFA. Pozytywne nastawienie komisji do europejskiego modelu sportowego również jest wspaniałą informacją dla futbolu – przyznaje Michel Platini, prezydent UEFA.
Jeszcze lepsze wrażenie sprawa raport na temat sportu Parlamentu Europejskiego. Potwierdza on wsparcie dla głównych zasad i kluczowych wartości władz piłkarskich.
– Ta rezolucja pokazuje zrozumienie Parlamentu Europejskiego dla wyzwań stojących przed europejską piłką nożną. Jestem pod wrażeniem treści i włożonego wysiłku. UEFA potwierdza zaangażowanie w kontynuację współpracy z parlamentem i innymi organami UE, aby wprowadzić rozwiązania rożnych problemów – i tym razem pieje z zachwytu Platini.
Dlaczego raport Sanitago Fisasa wywołał takie zadowolenie? Otóż popiera on w całej rozciągłości zasady finansowego fair play. To jasne poparcie systemów licencyjnych, co sprawia, że kluby muszą jeszcze racjonalniej spojrzeć na rywalizację o rzeczywiste środki finansowe.
– Przepisy finansowego fair play nie są po to, aby kogoś zniszczyć. Są po to, aby pomóc klubom stworzyć dobre i pozytywne środowisko. Fakt, że wszystkie kluby wspierają jednogłośnie te przepisy naprawdę pokazuje, że kluby również są dojrzałe i odpowiedzialne – dodaje.
Pozytywnie wypowiadają się również włodarze wielkich zagranicznych klubów. Czy wiedzą, że tak naprawdę będą to martwe założenia, które ich nie dotkną? Być może. Jakoś ciężko sobie wyobrazić, aby UEFA wykluczyła z rozgrywek Ligi Mistrzów na przykład potężnie zadłużony hiszpański klub Valencia CF. Co innego maluczcy. Wystarczy spojrzeć na wykres poniżej i zobaczyć kogo do tej pory UEFA wykluczała z rozgrywek europejskich ze względu za niespełnienie warunków licencyjnych.