Biegiem po turystów – imprezy sportowe mogą pomóc w promocji miasta i regionu
Imprezy sportowe mogą być doskonałym sposobem na promowanie miasta i regionu. Uczestnicy mogą przy okazji zostać na kilka dni w danym miejscu, zwiedzać, zrobić zakupy, a potem opowiedzieć swoim znajomym. Można też skutecznie zrobić szum w mediach zagranicznych, nawet jeśli nie jest się potentatem. Podczas Europejskiego Forum Regionalnego Sportu rozmawiali o tym uczestnicy debaty „Europejskie odcienie promocji kraju poprzez sport”.
W Polsce jest już kilka wydarzeń, których marka wykracza daleko poza miasto, w którym się odbywają. Przyciągają uczestników z całego kraju, a nawet z zagranicy. Jednym z najbardziej znanych wydarzeń jest Nationale Nederlanden Maraton Warszawski. Nic dziwnego, skoro moda na bieganie nie słabnie, a po chwilowym zachwianiu spowodowanym pandemią wraca na nowo.
Widać to choćby po frekwencji na różnych biegach. O miejsca w maratonie w Nowym Jorku trzeba się „bić”, ale i do Warszawy przyjeżdża coraz więcej uczestników z Polski i zagranicy, o czym opowiedział Marek Tronina, organizator Nationale Nederlanden Maratonu Warszawskiego:
– W 2023 r. około 65 proc. uczestników było spoza Warszawy i województwa mazowieckiego. Ważne jest też, że rośnie ostatnio liczba cudzoziemców. W tym roku zanotowaliśmy 35 proc. przyrost w porównaniu do roku ubiegłego. Na liście startowej samego maratonu mieliśmy ponad tysiąc osób z zagranicy.
Czym może przyciągać Warszawa, która nie jest tak znanym i popularnym turystycznie miastem jak choćby Nowy Jork, Londyn czy Berlin, gdzie odbywają się największe imprezy biegowe.
Co zrobić, aby polscy i zagraniczni tak się bili jak w Nowym Jorku?
– Nowym Jorkiem nie będziemy, ale ostatnio jak tam byłem, to w ogóle mi się tam nie podobało. Na mapie Europy wyróżnia nas to, że jesteśmy miejscem, w którym jest czysto i bezpiecznie. Niedawno znajoma Amerykanka, która teraz mieszka w Neapolu przyjechała do Polski. Przeprowadziła się z Filadelfii do Włoch, bo w USA strzelanina była codziennie, a tam była średnio raz w tygodniu. Opowiadała, że była w Polsce od dwóch tygodni i jeszcze nic się nie działo. Można się z tego śmiać, ale to są drobne rzeczy, które mają znaczenie. To, co mamy do zaoferowania, to utracona normalność połączona z innymi atutami, czyli np. plażą w centrum Warszawy. Ostatnio spot nagrany przez Warszawę pokazał świetnie te miejsca, o których ludzie nie mają pojęcia. Czasem jeżdżąc na targi maratonowe do innych miast, słyszymy pytanie, czy u was jest lotnisko? W świadomości wielu osób jesteśmy w takim punkcie.
Samo miasto stara się promować poprzez sport i różne imprezy, związane z aktywnością fizyczną. Opowiadała o tym Katarzyna Łęgiewicz, Dyrektorka SCS Aktywna Warszawa.
– Zawody Ninja Series, organizowane w Warszawie, odbiły się szerokim echem. Chcemy aktywizować młode pokolenie. Organizujemy np. Bieg z Mikołajem w okolicach 6 grudnia. Przy okazji dzieci mogą wystartować na dystansie 500 i 1000 metrów. Do tego przygotowujemy animacje, żeby zająć czymś dzieci i, żeby rodzice mieli je gdzie zostawić.
Aktywizacja obejmuje nie tylko młodsze pokolenie, ale też starszych, którzy nie chcą siedzieć w domu, ale szukają ruchu, który pomoże im podtrzymać dobrą formę. Dla nich odbyła się Warszawska Olimpiada Seniorów.
– Wiele emocji wzbudzały zawody wśród uczestników 60+. Najwięcej startujących było w zawodach łuczniczych i strzelaniu z karabinka pneumatycznego. Tenis stołowy też cieszy się dużym powodzeniem. Seniorom bardzo zależało, żeby zająć jak najlepsze miejsce.
Promocja dotyczy nie tylko miasta, ale też regionu. Mazowsze nie jest może tak popularne jak niektóre inne regiony Polski, np. Mazury czy Podhale, jednak ma wiele atutów, które mogą przyciągnąć aktywnych turystów, szukających spędzenia wolnego czasu na świeżym powietrzu.
Mazowsze chce się włączyć w promocję Maratonu Warszawskiego.
– Chciałabym, żeby to był produkt turystyczny. To wydarzenie powinno być ładnie opakowane, połączone noclegiem, zwiedzaniem, dostępem do kultury. Za rok chcemy mieć specjalną aplikację – deklaruje Dorota Zbińkowska, z Mazowieckiej Regionalnej Organizacji Turystycznej.
Dobrym przykładem promocji regionu jest Maraton gravelowy, bo przecież rower umożliwia zwiedzanie sporego obszaru w krótkim czasie.
– Maraton dostał nagrodę za najlepszy produkt turystyczny. Około 800 uczestników wystartowało na różnych dystansach. Chcemy planować trasy tak, żeby były dostępne także poza rajdem, żeby każdy mógł ściągnąć plik i pojechać wyznaczoną trasą. Staramy się na bieżąco publikować nasze trasy w przewodnikach. Podstawowa trasa ma 550 km, ale są też trasy na 200 km, a pewnie w przyszłym roku będzie też i na dystansie o połowę krótszym. Mazowsze jest do odkrywania i każdy znajdzie coś dla siebie – zachwala Dorota Zbińkowska.
Miasta i regiony mogą się też promować przy imprezach dla ludzi szukających mocniejszych wrażeń. Na tym rynku Polska ma już też mocne marki, o które walczą ze sobą miasta. Jedną z nich jest Runmageddon, który stał się dla biegów terenowych wręcz synonimem, jak „adidasy” dla wszystkich butów sportowych. Kopalnią wiedzy o tym, jak Runmageddon pomaga w promocji, jest Grzegorz Kita, który zarządzał tym biegiem do 2018 roku.
– Robiliśmy kiedyś imprezę w Szczyrku i tam synergia miejsca i imprezy aż kipiała. Lokalne władze potrzebowały wydarzenia na „martwy” sezon, np. na miesiące październik – listopad. Pogoda w górach nie sprzyja wtedy wycieczkom, a uczestnikom takiego biegu z kolei deszcz nie przeszkadza, oni wręcz tego chcą – opowiadał Grzegorz Kita.
Co ciekawe, swoje korzyści z imprezy w Polsce mogli też wyciągnąć sąsiedzi ze Słowacji, którzy zaczęli budować Novy Szczyrk. Przy okazji organizatorzy robili spotkania z lokalnym biznesem. Chodziło o to, żeby nikt nie był zaskoczony nagłym napływem turystów i na ten czas nie zaplanował np. remontu.
– Było im na rękę, że bardzo aktywna grupa przyjeżdża. Uczestnicy biegu widzieli, że stacje już stoją, kanapy na wyciągach wiszą i czekają na sezon. Rozegranie tam Runmageddonu było dla wszystkich korzystne. Wiele imprez oddziałuje mikroekonomicznie. W martwym sezonie obłożenie może wynosić 10-15 proc. i nagle przyjeżdża około 5 tys. uczestników. Wiele osób przyjeżdża z rodzinami i summa summarum jakieś 3-4 tysiące zostanie na kilka dni – wyjaśniał Grzegorz Kita.
– Dedykowana oferta dla kibiców rywali. Zadbać, żeby mecz w Stargardzie był wydarzeniem regionalnym. Nie tylko, żeby ludzie z regionu się dowiedzieli, to też zagranicznych. I z Den Bosch i z Chemnitz kibice. Współpraca trwa nadal. Żegnając się, wykupili strony w największych gazetach.
Świetnym przykładem tego, jak impreza wpływa na promocję i przychody regionu jest impreza Iron Man. To marka znana na całym świecie, gdzie startują zawodnicy z wielu różnych krajów. Od wielu lat jest też obecna w Polsce.
W 2009 roku zorganizowane zostały pierwsze zawody, w których wystąpiło 300 zawodników. Potem do promocji zostali zaproszeni celebryci tacy jak Tomasz Karolak i Bartłomiej Topa, którzy pojawiali się w telewizjach śniadaniowych. Dzięki temu Polacy zobaczyli, czym jest triathlon. To działo się w 2010 roku i od tego czasu wzrosło zainteresowanie. W 2013 roku imprezę trzeba było przenieść do Gdyni, opowiadał Jan Szczepłek, Dyrektor ds. sprzedaży i komercjalizacji w Sport Evolution Group.
W 2014 r. 2000 pakietów startowych zostało sprzedanych w 78 godzin. Z jednej strony na wyobraźnię działała marka, a z drugiej był to nowy kierunek i triathloniści chcieli spróbować czegoś nowego. Polska edycja Iron Mana oferowała im pływanie w morzu, jazdę rowerem po Kaszubach i bieganie po centrum miasta. Po dwóch, trzech latach do Gdyni dołączyła Warszawa, a od trzech lat jest jeszcze Poznań. W stolicy Polski około 65 proc. uczestników przyjeżdża z zagranicy.
Promować miasto i region można też przy okazji gry w europejskich pucharach. Jeśli ktoś ma dobry pomysł i nie boi się nieszablonowych rozwiązań, to może wyciągnąć z tego spore korzyści.
– PGE Spójnia po 25 latach wróciła na arenę międzynarodową. Stargard to małe miasto, ale chcieliśmy zaistnieć w świadomości kibiców w Europie Zachodniej. Nie jesteśmy w Polsce i na świecie bardzo znanym klubem, więc przygotowaliśmy angażującą kampanię. W listopadzie 2023 wykorzystaliśmy AI i to był chyba pierwszy taki przykład w Europie. Przed meczem z Den Bosch przetłumaczyliśmy wywiad z Karolem Gruszeckim na niderlandzki, w którym nasz zawodnik opowiadał, że „właśnie do nich jedziemy, opowiedział, kim jesteśmy i skąd pochodzimy”. Przekierowując zasięgi, zaprosił na Pomorze Zachodnie – opowiadał Jakub Konieczka, Dyrektor marketingu i komunikacji w klubie koszykarskim PGE Spójnia Stargard.
Klub nawiązał też współpracę z lokalnymi mediami, ale nie strzelał w próżnię, wysyłając maile na przypadkowe adresy, ale przeprowadził ataki z chirurgiczną precyzją. Jak? Po prostu poprosił o kontakty do dziennikarzy swoich rywali, którzy mają dobrze rozpoznany rynek lokalny.
Na koniec swojej przygody w pucharach klub wykupił reklamy w lokalnych mediach, dziękując za rywalizację i zapraszając do siebie. W Kosowie czyta się albańskie gazety, więc kiedy polski klub wysłał zapytanie ofertowe, wzbudziło to takie zainteresowanie, że wokół tej historii lokalni dziennikarze napisali artykuł, a redakcja za wykupienie reklamy nie chciała w ogóle pieniędzy.