27.09.2024 08:14

Nike odcina się od kontrowersyjnego piłkarza Marsylii

Firma Nike stanowczo oświadczyła, że Mason Greenwood nie jest już partnerem Anglika. Dodajmy, że pojawiły się wątpliwości w tej materii, gdy gracz Olympique Marsylia miał buty tej marki podczas meczu Ligue 1. Były zawodnik Manchesteru United kapitalnie rozpoczął grę we Francji, strzelając pięć goli w pięciu meczach, w tym dwa w debiucie. Przypomnijmy, że opuścił […]

Firma Nike stanowczo oświadczyła, że Mason Greenwood nie jest już partnerem Anglika. Dodajmy, że pojawiły się wątpliwości w tej materii, gdy gracz Olympique Marsylia miał buty tej marki podczas meczu Ligue 1.

Firma Nike stanowczo oświadczyła, że Mason Greenwood nie jest już partnerem Anglika. Dodajmy, że pojawiły się wątpliwości w tej materii, gdy gracz Olympique Marsylia miał buty tej marki podczas meczu Ligue 1.

Były zawodnik Manchesteru United kapitalnie rozpoczął grę we Francji, strzelając pięć goli w pięciu meczach, w tym dwa w debiucie. Przypomnijmy, że opuścił Anglię po wyjściu z aresztu w 2022 r. pod zarzutem usiłowania gwałtu, napaści i przymusu. Jednak zarzuty zostały wycofane przez prokuraturę po „wycofaniu kluczowych świadków i ujawnieniu nowych materiałów”. Co ciekawe, kobieta wobec której piłkarz miał dopuścić się napaści seksualnej, jest obecnie jego partnerką.

Ubolewanie kibiców MU

Mimo że Greenwood, co oczywiste, jest oceniany często bardzo negatywnie przez pryzmat etyki, wielu fanów Manchesteru United ubolewa, że swego czasu, gdy stał się banitą w futbolu i został usunięty z drużyny, stracili prawdziwą gwiazdę.

Dementi Nike

Tak czy inaczej po tamtym wybryku Nike zerwało umowę sponsorską z Anglikiem, nie wypłacając mu odszkodowania po początkowym zawieszeniu współpracy na skutek aresztowania (Nike wykorzystało stosowną klauzulę o szkodach wizerunkowych). Pojawiły się nawet spekulacje, że obie strony zawarły nową umowę po tym, jak Greenwood założył żółto-pomarańczowe buty Nike w wygranym przez jego drużynę meczu z Lyonem. Nike jednak zdementowało te pogłoski.

fot. Olympique Marsylia

Udostępnij
Bartłomiej Najtkowski

Bartłomiej Najtkowski