13.09.2024 07:18

Studenci warci krocie, czyli pasja Ameryki do akademickiego futbolu

Jest podstawą sukcesu amerykańskiego sportu, kołem zamachowym lokalnej ekonomii, bodźcem do wydania kilkuset dolarów na konsole czy nawet… przekładania wesel. Akademicki sport w USA to fenomen, którego trudno szukać gdzie indziej. A teraz wchodzi w nowy sezon.

Zaczyna się nowy akademicki sezon w USA

Gamepady odkurzone po latach

Branża gier konsolowych, będąca w kryzysie i oferująca coraz mniej atutów względem komputerów osobistych, tego lata zaliczyła w USA wzrost niewidziany od kilkudziesięciu miesięcy. Impulsem do wzmożonych zakupów nie była jednak jedna ze znanych produkcji (premiera GTA VI to wciąż odległy horyzont czasowy), lecz gra sportowa, do tego bardzo mało znana poza Ameryką Północną – EA Sports College Football 2025. Nie chodziło jednak o zwykłą produkcję z tego gatunku, który niestety w ostatnim czasie zaczął słynąć z wtórności, ale o nową odsłonę serii niewidzianej na rynku od 11 lat.

Tak długa przerwa, której wytłumaczenie można znaleźć w późniejszych akapitach, doprowadziła do kuriozalnej sytuacji. Przez ostatnie lata EA Sports nie śmiało nawet przebąkiwać o powrocie do gier poświęconych akademickim rozgrywkom futbolu amerykańskiego, a ostatnia wydana wersja, NCAA Football 2014, osiągała zawrotne ceny na portalach aukcyjnych. Prawdziwy szał miał miejsce w latach pandemii, gdy używane kopie szło otrzymać za nie mniej niż 150 dolarów. Ich wartość była podbijana jeszcze dzięki dodatkowi Revamped, tworzonemu przez masę pasjonatów i dodającemu wiele aktualnej zawartości. Mniej wprawni technicznie gracze kupowali już zmodyfikowane konsole, płacąc za kilkunastoletni sprzęt więcej niż za najnowsze i najmocniejsze opcje. Ci z mniejszymi oporami pod względem konfiguracji oraz moralności wybierali piracką ścieżkę, korzystając z nielegalnych obrazów płyt i emulatorów na PC.

Nie ma się co dziwić, że Electronic Arts widziało w serii żyłę złota. Po prawnym obejściu problemów licencyjnych i zaangażowaniu do współpracy twórców dodatków do poprzednich odsłon, prace nad projektem rozpoczęto w końcówce 2019 roku. Plany wypuszczenia gry ujawniono w lutym 2021. Do wywołania medialnej burzy wystarczył prosty komunikat.

Trwającej ekstazie nie przeszkodziło zarówno to, że przez długi czas odkładano premierę, jak i fakt, że zdecydowano się na wydanie gry wyłącznie na konsolach obecnej generacji, pomijając nie tylko komputery osobiste, ale również Playstation 4 oraz Xbox One, co jest niespotykane w przypadku gier sportowych. Przełożyła się ona za to na wyniki finansowe. EA Sports College Football 2025 oferuje 134 wiernie odwzorowane drużyny grające w najbardziej prestiżowej poddywizji FBS. Wersja deluxe w cenie 100 dolarów, która pozwalała na zagranie trzy dni przed oficjalną premierą, sprzedała się w liczbie 2,2 milionów kopii. Licząc jeszcze bardziej cierpliwych graczy (3 dni wydawały się dla nich niczym wobec ponad dekady czekania) i tych, którzy wybrali opcje abonamentowe, wpływy EA w pierwszym tygodniu, według informacji Sports Business Journal, wyniosły ponad pół miliarda dolarów. Żadna gra w USA w tym roku nie sprzedawała się lepiej. Zyskały też firmy produkujące konsole, czyli Sony i Microsoft. Xbox Series S, najtańszy sprzęt mogący uruchomić tę grę, znikał z półek sklepowych w najszybszym tempie od pojawienia się na rynku 4 lata temu.

Gorączka futbolowej soboty

Sezon futbolowy zaczyna się wraz z początkiem września i trwa przez trzy-cztery miesiące. Może się wydawać, że krótko w porównaniu z europejskimi rozgrywkami, tym bardziej że uczelnie grają zaledwie 12 spotkań w sezonie zasadniczym (ewentualnie pięć kolejnych w dalszych fazach), z czego tylko połowę na rodzimym stadionie. Siedem uczelni w zeszłym sezonu mogło się pochwalić średnią frekwencją powyżej 100 tysięcy widzów – drugiej takiej ligi na świecie próżno szukać.

Sam futbol amerykański wywodzi się ze środowiska akademickiego. Pierwszy mecz między uczelniami został przeprowadzony na 50 lat przed powstaniem NFL , choć przebieg spotkania z 1871 roku przypominał bardziej piłkę nożną. Zasady ustabilizowały się dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Nieustrukturyzowana oraz brutalna natura gry prowadziła do ostrej krytyki ze strony opinii publicznej. Śmierć kilkunastu studentów, w tym 16-letniego ucznia, w 1905 roku sprawiła, że głośno zaczęto mówić o wprowadzeniu zakazu uprawiania tego sportu. Zespół złożony z najlepszych akademickich trenerów wybranych przez ówczesnego prezydenta USA, Theodore’a Roosevelta (który sam oglądał mecze podczas swoich akademickich lat), wprowadził wiele zasad poprawiających bezpieczeństwo futbolu. Znakiem rozpoznawczym dyscypliny stała się możliwość efektownego podania do przodu na początku akcji. A pobocznym efektem długich rozmów było powstanie organizacji zajmującej się właśnie uporządkowaniem sportu akademickiego. Tak narodziła się NCAA.

Mimo, że futbol amerykański stanowi perłę w koronie NCAA, jest to jedyny sport, gdzie organizacja nie przyznaje mistrzostwa na najbardziej prestiżowym poziomie FBS. Pierwsza dywizja jest podzielona na dwie poddywizje. Ta w teorii gorsza, FCS, gromadzi 129 szkół i przyznaje mistrzostwo zwycięzcy play-offów z udziałem dwudziestu czterech zespołów. Najlepsi garną się jednak do szkół zrzeszonych w FBS, których jest 133. Gdy dochodzi do bezpośrednich starć, wygrywają one ponad 90% spotkań z ekipami z FCS.

A która uczelnia może się poszczycić prymatem w FBS? Przez długi czas nie było jasnej odpowiedzi na to pytanie. Tytuły przyznawały redakcje, agencje prasowe, trenerzy, a raz nawet prezydent USA, na co zdecydował się Richard Nixon w 1969 roku. Za najbardziej rzetelne źródła uznawano ankietę przeprowadzaną przez Associated Press oraz trenerów, choć zdarzało się, że obie różniły się między sobą w ustaleniach.

Sytuację próbowali zmienić zarządzający meczami bowl odbywającymi się po sezonie zasadniczym, na przełomie roku i zapraszającymi najlepsze zespoły do meczów między sobą, w zależności od tego, jakie konferencje wygrały. Konferencje mają dużą władzę w sporcie akademickim, zajmując się organizacją większości spotkań sezonu zasadniczego w wielu dyscyplinach, w tym między innymi futbolu amerykańskim i koszykówce. Ich pozycja jest tak duża, że prowadzą nawet swoje stacje telewizyjne pokazujące prowadzone przez nie zmagania.

Stwarza też zagrożenie dla branży weselnej. 12 października jest piątym najczęściej wybieranym dniem na wesela wśród Amerykanów w tym roku. Problem w tym, że na tę sobotę wyznaczono cztery niezwykle ważne mecze futbolowe. Tematem zajęły się media, nie mówiąc już o fali żartów, które krążą po całych Stanach Zjednoczonych. Nowożeńcy obawiają się, że goście nie pojawią się na imprezach lub będą pochłonięci w śledzeniu spotkań na telefonach. Może się to wydawać kuriozalne, ale na pewno choć jedna para podjęła decyzję o zmianie terminu zawarcia związku małżeńskiego z tego faktu

Rozkład sił ulega zmianie

W futbolu najwięcej znaczą cztery konferencje zwane Power Four: Atlantic Coast Conference (ACC), Southeastern Conference (SEC), Big Ten Conference oraz Big 12 Conference (nazwy mogą okazać się mylące, w tej pierwszej gra już 18 ekip, a drugiej 10). Jeszcze kilka miesięcy temu mówiono o Power Five, bo do tego grona dołączano Pac-12. Wtedy zrzeszała ona tak zasłużone szkoły jak chociażby Stanford i UCLA, ale problemy z kontraktami transmisyjnymi, w tym złe zarządzanie dostępem do relacji dla kibiców oraz ulokowanie szkół, które grają na zachodnim wybrzeżu w niekorzystnych porach dla widzów ze Wschodu, przeważyło i pociągnęło za sobą falę przenosin uczelni do innych konferencji. W Pac-12 zostały tylko Oregon State University i Washington State University.

Mecze z drużynami z uczelni Power Four są intratnym biznesem dla innych szkół. Potentaci płacą miliony dolarów, by pokazać swoją siłę na tle gorszych przeciwników. W tym sezonie na razie najbardziej do kieszeni sięgnęło Ohio State, które dało Western Michigan 1,8 miliona dolarów za przyjazd na mecz. Skończyło się spodziewanym zwycięstwem 56-0.  Dla największych to są grosiki, dla reszty może to być nawet połowa budżetu. W sezonie 2022/23, kiedy mieliśmy jeszcze do czynienia z Power Five, pięć konferencji uzyskało 3,5 miliarda dolarów przychodu. Każda z dziewięciu szkół z konferencji SEC dostała po 51 milionów dolarów.  W ACC i Big 12 były to odrobinę mniejsze kwoty. Najbardziej szczodre dla swych uczelni jest Big Ten, przekazując im rocznie około po 60 milionów dolarów.

Od 1998 do 2013 roku mistrza FBS wyłaniano w formie bezpośredniego meczu dwóch najlepszych ekip wybieranych według wielu czynników, w tym wyżej wymienionych ankiet oraz komputerowych rankingów liczących między innymi siłę przeciwników danych ekip. Nie było roku bez kontrowersji. Wielokrotnie zdarzało się, że więcej niż dwa zespoły kończyły sezon bez porażki, zatem jakkolwiek dobór uczestników do ostatecznego spotkania by się nie potoczył, to zawsze byłby podważany.

Swoje pięć groszy wtrącił nawet sam prezydent USA. Barack Obama w najważniejszym wywiadzie swojej kampanii wyborczej w 2008 roku, w „60 Minutes”, napomknął o tym, że finałowy etap powinien składać się z ośmiu najlepszych drużyn grających w play-offach, co zajęłoby dwa tygodnie. Wielu tradycjonalistów się temu sprzeciwiało, wskazując na obniżenie znaczenia sezonu zasadniczego. Ostatecznie zdecydowano się na salomonowe rozwiązanie, czyli play-offy z 4 szkołami.

Dobór czterech ekip zamiast dwóch nie naprawił problemów. Drużyny ze słabszych konferencji mimo znakomitych wyników i wygranych we wszystkich swoich meczach nie mogły liczyć na grę o końcowe trofeum, ustępując miejsca słabszym zespołom z Power5. Tylko raz szkoła z tego grona mogła liczyć na taki zaszczyt. Nowo wprowadzony format z udziałem 12 uczelni, czyli pięciu mistrzów konferencji i siedmiu wybieranych zespołów, zapobiegnie takim problemom. Ten sezon pokaże, jak się sprawdzi.

Sezon, który zaczął się w… Dublinie. I to po raz trzeci z rzędu. Związki Ameryki z Irlandią, tak wzmożone poprzez sporą irlandzką diasporę za oceanem, kwitną również w sporcie. Podobnie jak w USA, tak i na irlandzkim Aviva Stadium nie sposób dostrzec puste krzesełko podczas meczów futbolowych. W tym roku do Dublina przybyło 27 tysięcy widzów z Ameryki. Szacuje się, że jeden mecz przynosi irlandzkiej gospodarce 180 milionów dolarów. Nie mówiąc już o pozaboiskowych wydarzeniach, jak chociażby specjalnie zorganizowanym spotkaniu 400 dyrektorów irlandzkich i amerykańskich firm. Sportowców z jednej z najbardziej znanych pod względem sportowym uczelni w USA zwie się Walecznymi Irlandczykami, co wywodzi się z ich woli walki i katolickiego charakteru uczelni.

Studenci na dorobku

W sporcie, w którym krążą miliardy dolarów, a trenerzy mogą liczyć na wielomilionowe kontrakty, studenci przez wiele lat musieli liczyć wyłącznie na stypendia. Ta niesprawiedliwość ciążyła mocno i trafiła przed sądowe wokandy. W grach pojawiały się sylwetki zawodników i ich numery, ale bez nazwisk. Uwagę na to zwrócił koszykarz Ed O’Bannon, który zauważył swoją postać w jednej z koszykarskich produkcji. Wygrał sprawę z NCAA dotyczącą braku rekompensat finansowych, co doprowadziło do zaprzestania wydawania wszelkich gier o sporcie akademickim.

Kolejne sprawy doprowadziły do tego, że NCAA musiało zmienić swoje restrykcyjne podejście do statusu amatorskiego. Od lipca 2021 w ramach dyrektywy NIL sportowcy mogą zarabiać na swoim wizerunku, nawiązując kontrakty z firmami. Przykładem jest właśnie College Football 25, gdzie 11 tysięcy futbolistów zgodziło się na zamieszczenie swojej postaci w grze. Każdy dostał za to 600 dolarów i własny egzemplarz gry.

Za niedługo studentom-sportowcom zaczną płacić… same uczelnie. Czasami robiły to pod stołem, ale teraz będą mogły jawnie finansować swoich podopiecznych. Niby wydaje się, że stało się to, co powinno stać się dekady temu, ale rosną obawy o to, czy najwięksi nie zdominują finansowo całej reszty. Zarówno najwięksi pod względem uczelni, konferencji, dyscyplin, jak i zaburzenia równości rozgrywek pod względem płci. Wygląda na to, że stukilkudziesięcioletnią strukturę czekają zmiany, które mogą ją wstrząsnąć albo umocnić jeszcze bardziej. Nie ma odwrotu.

fot. NCAA

Udostępnij
Sebastian Muraszewski

Sebastian Muraszewski

Reklama