Do jednej bramki z… pingwinem? Kibice Polonii Warszawa mają nowego pupila!
Kamyk ma trzy lata, 65 centymetrów wzrostu, pokazuje się publicznie wyłącznie w dumnej czerni skrzyżowanej z bielą i… właśnie został nowym kibicem warszawskiej Polonii. Fani pierwszoligowego klubu, kontynuując wieloletnią tradycję, zaadoptowali pingwina ze stołecznego ogrodu zoologicznego.
– Na naszych trybunach jest dla niego trochę zbyt gorąca atmosfera, więc pewnie nie będzie częstym gościem przy Konwiktorskiej, ale na pewno będzie trzymał kciuki za Czarne Koszule, pingwiny nie mają kciuków? W takim razie skrzydła! – śmieją się inicjatorzy akcji.
Wcześniej była czarna jaguarzyca
Opieka nad mieszkańcami warszawskiego ZOO to dla fanów Polonii nie pierwszyzna. Tradycję zapoczątkowała grupa kibicowska „Emeriten Gang”, zrzeszająca bardziej doświadczonych sympatyków dwukrotnego mistrza Polski. To oni aż przez piętnaście lat sponsorowali czarną jaguarzycę, Beatę VI Konwiktorską, jedną z największych atrakcji ogrodu:
– Kiedy Beata pożegnała się ze światem w 2020r., Polonia była w jednym z najgorszych momentów w swojej historii, balansując na granicy kolejnego bankructwa. Jej śmierć była symbolem tych ponurych czasów dla klubu. Dzisiaj, rywalizując na poziomie pierwszej ligi i mierząc w awans do Ekstraklasy, wszyscy dużo bardziej optymistycznie spoglądamy w przyszłość. Stąd decyzja o wzięciu pod nasze skrzydła Kamyka, z którym razem chcemy znowu wlecieć na szczyt polskiego futbolu – mówią pomysłodawcy całej akcji, zrzeszeni w grupie o nazwie „PoloniXci”, którą połączyły… media społecznościowe.
Od grupy dyskusyjnej do wsparcia zwierzaka
Kilkudziesięcioosobową społeczność łączy nie tylko wspólne oglądanie meczów z trybun nieco antycznego stadionu przy ul. Konwiktorskiej 6. Na założonej na platformie X (dawniej Twitter) grupie dyskusyjnej potrafią godzinami dyskutować o wszystkim: od formy defensywy i ceny karnetów, po ideę Międzymorza, historię Rzeczpospolitej Obojga Narodów czy przepis na najlepszego łososia. Ten ostatni z pewnością najbardziej zaciekawiłby Kamyka, pingwina z warszawskiego ZOO zaadoptowanego przez fanów Czarnych Koszul.
– W czasie jednej z nocnych sesji dyskusyjnych zaczęliśmy wspominać Beatę i padł pomysł powrotu do wspierania zwierzaka w naszym ZOO. Następnego dnia jeden z kolegów wybadał temat, mieliśmy listę „dostępnych” zwierząt wraz z cennikiem. Szybka ankieta, wybór pupila, deklaracje dotyczące finansowania, bo każdy daje na ile go stać, i domknęliśmy temat – opowiada Janek, kibic Polonii z 20-letnim stażem, na co dzień prawnik w jednej z międzynarodowych korporacji.
Kamyk, witamy na Konwiktorskiej!⚫⚪🔴⚫
Jako grupa kibiców Polonii Warszawa postanowiliśmy wznowić piękną tradycję, którą zapoczątkowała adopcja jaguarzycy Beaty. Tym razem pod nasze skrzydła trafił pingwinek Kamyk z Warszawskiego ZOO!
Kamyk jest pingwinem przylądkowym. Ma 3… pic.twitter.com/2OAVppI1v3
— Kaszkiet (@Kaszkyet) June 27, 2024
Co przemawiało za pingwinem?
Dlaczego akurat pingwin, a nie bardziej kojarzące się z kulturą kibicowską agresywne zwierzęta w rodzaju lwa, tygrysa, goryla czy rekina? Zdecydował charakter i symbolika pingwinów:
– Zaczęliśmy analizować symbolikę poszczególnych gatunków zwierząt oraz ich cechy społeczne. Okazało się, że pingwin to symbol społeczności troszczącej się o siebie nawzajem, która razem rozwiązuje problemy. Poczuliśmy się trochę tak, jakbyśmy czytali o społeczności fanów Czarnych Koszul. Na dodatek pingwiny są wierne i lojalne, jak my w stosunku do Polonii. Pingwiny mogą polegać na sobie. Chronią się wzajemnie podczas mrozów oraz w trakcie niebezpieczeństwa. W symbolice zwierzęcia możemy również odnaleźć systematyczność, dobre maniery i właściwe postępowanie. Jedno jest pewne: lepiej być pingwinem niż pelikanem, który wszystko bezmyślnie łyka i kibicuje bez namysłu większemu klubowi. Małe może być piękne – puszcza oko Aleksander, informatyk, którego na trybuny stadionu przy K6 przyciągnął unikalny warszawski klimat. Poszedł na kilka meczów wówczas jeszcze czwartej ligi, został na dobre i złe.
Imię na cześć trybuny?
Trybuna „Kamienna” jest dla fanów Polonii Warszawa tym, czym dla kibiców Lecha Poznań „Kocioł”, a dla legionistów – „Żyleta”. To na „Kamyku”, jak zdrobniale nazywają swoją trybunę sympatycy Czarnych Koszul, powstają najpiękniejsze oprawy, to tam najgoręcej się dopinguje i tam bije serce klubu z Konwiktorskiej:
– Ale to nie wszystko! Pingwiny, chcąc tak jakby oświadczyć się swojej ukochanej, szukają najpiękniejszego kamyka, wręczając jej go tak, jak my dajemy pierścionek. Okazuje się, że paradoksalnie historia pingwina może być opowieścią o miłości, wierności i lojalności, pomimo przeciwności losu. Tym bardziej dumni jesteśmy, że od dziś możemy wspierać Kamyka i zadbać o to, żeby nigdy niczego mu nie brakowało. Na „Kamiennej” raczej się nie pojawi, za gorąca atmosfera dla zimnolubnego pingwina. Ale może po awansie do Ekstraklasy razem z nami wykąpie się w fontannie pod stadionem? – zastanawia się Janek.
Tradycja Polonii
Tradycją fanów Czarnych Koszul jest wspólna kąpiel z piłkarzami w fontannie po kluczowych awansach na kolejne piłkarskie szczeble. Został jeszcze jeden do pokonania, ten na sam szczyt, do Ekstraklasy. Prezes i właściciel klubu Gregoire Nitot zapowiada, że w tym sezonie będą próbowali go przeskoczyć, a za tą deklarację idą solidne wzmocnienia:
– Nas nie stać na zakup bramkostrzelnego napastnika, więc dorzucamy chociaż pingwina – uśmiecha się Aleksander.
fot. mat. prasowe