Drużyna z Ukrainy będzie grać na stadionie w Płocku
Polissia Żytomierz ma za sobą udany sezon w lidze ukraińskiej. Zapewniła sobie grę w eliminacjach Ligi Konferencji. Z uwagi na wojnę za naszą wschodnią granicą ten zespół będzie rozgrywał mecze na arenie międzynarodowej na stadionie Wisły Płock. Debiut Usyka Polissia w lidze ukraińskiej finiszowała na piątym miejscu – czyli na ostatniej pozycji premiowanej grą w […]
Polissia Żytomierz ma za sobą udany sezon w lidze ukraińskiej. Zapewniła sobie grę w eliminacjach Ligi Konferencji. Z uwagi na wojnę za naszą wschodnią granicą ten zespół będzie rozgrywał mecze na arenie międzynarodowej na stadionie Wisły Płock.
Debiut Usyka
Polissia w lidze ukraińskiej finiszowała na piątym miejscu – czyli na ostatniej pozycji premiowanej grą w eliminacjach europejskich pucharów. Początek poprzedniego sezonu przyniósł nie lada niespodziankę, bo wówczas kontraktem z klubem z Żytomierza związał się… Oleksandr Usyk. Rozpoznawalny ukraiński pięściarz, który niedawno pokonał Tysona Fury’ego, zaliczył debiut w tej drużynie, ale miał zbyt wiele obowiązków, by móc grać regularnie w piłkarskim zespole.
Żytomierz to miasto partnerskie Płocka
Drużyna z Ukrainy rozpocznie rywalizację w Europie od II rundy. Nie będzie rozstawiona. Co ciekawe, Żytomierz jest miastem partnerskim Płocka. Swego czasu Polissia rozegrała sparing z Wisłą Płock. W tamtym meczu nie udało się wyłonić zwycięzcy. Było za to sporo goli. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2.
Komentarz rzecznika klubu
Rzecznik prasowy Wisły Mateusz Lenkiewicz poinformował nas, że w środę ruszają dopiero kwestie proceduralne. Na ten moment wiadomo, że ponieważ Płock jest miastem partnerskim Żytomierza, Ukraińcom łatwiej było dotrzeć do jego władz, a prezydent Płocka wyraził zainteresowanie organizacją meczów Polissii na stadionie, na którym na co dzień gra Wisła. Stadion jest własnością miasta, więc to nie klub udostępnia obiekt, natomiast jeśli będzie taka potrzeba, Wisła deklaruje wsparcie przy organizacji meczów ukraińskiej drużyny w Polsce.
fot. YouTube