NBA: Kolorowe parkiety spełniły swoje zadanie?
Jedni uważają, że są atrakcyjne, innym przeszkadzają w oglądaniu meczów. Niektóre mecze tego sezonu ligi NBA rozgrywane są na kolorowych parkietach: w Chicago na czerwonym, w Los Angeles na żółtym, w Phoenix na fioletowym, w Indianie na jaskrawo niebieskim.
Jakby mało było kolorów, to przez całą długość boiska, od kosza do kosza, biegnie kolorowy pas, a na środku jest wielki puchar. Dla kibiców NBA przyzwyczajonych do stonowanych barw i pęknych, błyszczących parkietów, na których reklamy to rzadkość, a jeśli już się pojawiają to na przezroczystym tle, taki widok oznaczał drastyczną zmianę. Nic dziwnego, że kiedy kibice zobaczyli takie parkiety, zaczęli o nich żywo dyskutować. Jednym się podobały, inni je krytykowali pisząc, że bolą ich oczy od samego patrzenia. Wśród kolorowych parkietów jedne były oceniane lepiej, inne gorzej.
Kolorowe parkiety – cel był jasny
– Nowe parkiety specjalnie na mecze dodatkowego turnieju, to bardzo ciekawy pomysł. Wiem, że wywołały kontrowersje wśród kibiców, ale nie aż takie, aby mówić, że to zły pomysł. Zawsze radykalna zmiana wiąże się z emocjami. Oczywiście zdarzyły się też wpadki, bo na jednym boisku linie były źle namalowane, a drugi był zbyt śliski. To są na pewno kwestie do natychmiastowej reakcji i naprawy – mówi Michał Pacuda, prowadzący największy portal koszykarski w Polsce – PROBASKET.
Podobnie podzielone zdania mieli graficy Jason Jones, Jay King i Eric Koreen, których zapytał portal „The Athletic”. Podobały im się np. parkiety Minnesoty Timberwolves, Los Angeles Lakers, Orlando Magic czy Utah Jazz, ale już parkiety Miami Heat, Milwaukee Bucks, Chicago Bulls czy Houston Rockets budziły więcej zastrzeżeń.
Po co w takim razie NBA zdecydowała się na taki ruch? Specjalne parkiety były używane tylko podczas meczów tzw. In-Season Tournament, nowych rozgrywek, będących częścią sezonu NBA. Liga wprowadziła dodatkowe trofeum, żeby zainteresować kibiców i zaznaczyć, że mecze toczą się „o coś”, a nie tylko po to, by wypełnić ramówkę.
– Najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, po co jest ten turniej? NBA za rok będzie negocjować nową, wielką umowę telewizyjną (obecna kończy się po sezonie 2024/25 – przyp. red.), którą liczyć będzie w miliardach dolarów. Dlatego chce zbudować dodatkowe wydarzenie, które może podnieść wartość pakietów. Mecze NBA poza lokalnymi telewizjami oraz NBA TV są obecnie transmitowane w stacjach ESPN, ABC i TNT. NBA stara się podnieść wartość swojej oferty, ale nie jest też wykluczone, że spróbuje sprzedać ofertę na turniej w trakcie sezonu jednej z platform streamingowych. Pojawiają się takie plotki. Nie wiemy jednak, czy to nie jest tylko próba podniesienia wartości z dotychczasowym partnerem – dodaje Pacuda, który odpowiada w Polsce też za Biuro Prasowego i kwestie marketingu Jeremiego Sochana.
Liga NBA mierzy się ze spadającym zainteresowaniem fanów, co widać zwłaszcza na początku sezonu regularnego. Każda drużyna ma do rozegrania 82 mecze i te na początku rozgrywek, w listopadzie czy grudniu wydają się kibicom mało istotne. NBA chce przykuć uwagę kibiców i z tego powodu każda dyskusja jest dla władz ligi na rękę.
– Rozumiem ideę i chęć organizacji, żeby podążać za trendami i tym, co się dzieje w koszykówce 3×3, gdzie boiska są kolorowe. To pomaga odmłodzić wizerunek ligi. Jeśli chodzi o moje odczucia, to jestem gdzieś pomiędzy. Boisko Minnesoty Timberwolves mi pasuje, bo kolory są stonowane i mieści się to w moim kanonie designu, ale już parkiety Chicago Bulls czy New Orlean Pelicans biją mocno po oczach – mówi www.sportmarketing.pl Piotr Jakubowski, grafik i udziałowiec w agencji Just For Sport.
Na pewno, jeśli niektóre parkiety mają zbyt mocne i dominujące kolory, to nie stało się to przez przypadek. W NBA nad takimi projektami pracują sztaby ludzi i jeśli coś jest jaskrawe, to właśnie takie miało być. Parkiety miały się wyróżniać na pierwszy rzut oka i wciągać kibiców w dyskusję na ich temat, nawet jeśli opinie nie zawsze byłyby pochlebne.
Wyskakują z ekranu, oglądalności NBA rosną
„Chcieliśmy, aby mecze turnieju wyskakiwały z ekranu” i natychmiast przykuwały uwagę fanów, i wydawało nam się, że odważne kolory w tym pomogą” – napisał Christopher Arena, wiceprezes NBA odpowiedzialny m.in. za wygląd parkietów, cytowany przez Yahoo Sports.
Pod tym względem liga na pewno zanotowała sukces. Obie telewizje, pokazujące mecze na antenach ogólnokrajowych zanotowały znaczące wzrosty w stosunku do poprzedniego sezonu: widownia piątkowych meczów na ESPN wzrosła o 20 proc., a wtorkowe spotkania na TNT cieszyły się o 16 proc. większym zainteresowaniem (np. starcie Sacramento Kings z Golden State Warriors śledziło w ogólnokrajowym kanale prawie 2 mln widzów, co oznaczało wzrost aż o 93 proc. w stosunku do porównywalnego okresu). Wzrosły też oglądalności meczów w stacjach lokalnych.
Parkiety oceniane są różnie. Jedni podeszli do tematu bardziej odważnie, inni bardziej zachowawczo. Wiele zależało też od barw, w jakich na co dzień występują drużyny. Trudno sobie wyobrazić, by Los Angeles Lakers zrezygnowali z purpury i złota, Bulls z czerwieni, a Celtics z zielonego. Można było co najwyżej bawić się odcieniami. Mecze w niektórych halach mogły być trudne do oglądania.
– Kolory wpływają na nasz nastrój. Kwarty trochę trwają, widzimy parkiet cały czas, a do tego kolorowe są stroje, więc ilość koloru może być przytłaczająca – dodaje Piotr Jakubowski.
Parkiet w Las Vegas, gdzie rozgrywane są mecze półfinałowe i finał jest w większości ciemnoniebieski, z czerwonym środkowym pasem przez całą długość. Liga zabroniła Lakersom gry w czarnych strojach (tzw. city edition), bo obawiano się, że będzie to źle wyglądało na ekranie (zbyt duży kontrast).
W PLK można uporządkować parkiety
W Polsce z kolei, męczy co innego. W meczach Polskiej Ligi Koszykówki parkiety są pokryte reklamami, z których każda jest innej wielkości, innego koloru. Próby ujednolicenia idą bardzo opornie. Kilka razy udało się takie rzeczy przeprowadzić na turnieju finałowym Pucharu Polski, z czego nawet raz reklamy były na przezroczystym tle. – Dla klubu z Krosna udało nam się zaprojektować stroje, gdzie wszystkie logotypy były w jednym kolorze, żeby to nie było zbyt nasycone. Niestety, wielu sponsorów się na to nie godzi – mówi Piotr Jakubowski.
– W Polsce stworzenie takiego dedykowanego parkietu jest niemożliwe, bo to są ogromne koszty. Były próby specjalnego brandingu z wykorzystaniem specjalnych naklejek i kiedy było to spójne i estetyczne, to to dobrze wyglądało. Specjalny cały parkiet być może udałoby się stworzyć przy okazji specjalnego wydarzenia jak turniej o Puchar Polski. Mam jednak poczucie, że taki parkiet powinien być częścią strategii, jednym z wielu elementów dużego planu, a nie jednorazowym strzałem. W polskiej koszykówce nie ma takiego planu, który moglibyśmy nazwać strategią, gdzie są cele oraz założenia i są one realizowane. Dopóki to się nie zmieni, to rozmowa o fajerwerkach nie ma sensu, bo najpierw trzeba zadbać o podstawy – uważa Pacuda, który w Polskim Związku Koszykówki wdrożył projekt Kosz Kadra, ale w 2019 roku po sześciu latach pracy odszedł z PZKosz i PLK.
Raz mieszanka kolorystyczna dobrze się sprzedaje, innym razem wygląda słabo. Wiele zależy od tego, czy takie działanie jest przemyślane, spójne i ma służyć jasno określonemu celowi.