Szanse i zagrożenia wynikające z e-sportu? „Należy stale edukować społeczeństwo”
E-sport stanowi ogromną branżę na skalę światową, generującą miliardy dolarów rocznych obrotów. Prężny rozwój tego sektora przyciąga zainteresowanie ze strony firm chcących wesprzeć wirtualną rywalizację. Eksperci od e-sportu podczas II Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki w Zakopanem, którego Partnerem Głównym był ORLEN, opowiedzieli o szansach oraz o zagrożeniach, jakie niesie za sobą sport elektroniczny.
Aleksandra Szutenberg była prowadzącą panelu pt. „Szanse i zagrożenia finansowego rozwoju E-sportu”. Jaka jest obecnie sytuacja w Polsce w tej kwestii? Na te i inne pytania szczegółowo odpowiedzieli Adrian Kostrzębski – rzecznik prasowy ESL Polska, Magdalena Talma z Polskiej Ligi E-sportowej, Agata Pniewska – dyrektor wykonawczy ds. sponsoringu w ORLEN S.A. i Urszula Klimczak – dyrektor ds. rozwoju zawodników w ENCE.
– E-sport nie jest sportem i nigdy nim nie będzie. Tak samo, jak sport tradycyjny nigdy nie będzie e-sportem i należy to rozgraniczyć. Mają one jednak dużo wspólnych czynników. Włożę kij w mrowisko i powiem, że rodzice boją się e-sportu i traktują go jako zagrożenie, ponieważ go nie znają. Rzadko zdarza się, że rodzic zagłębi się, w co jego dziecko gra. Bardziej jest to na zasadzie, że to jest złe. Cechy, które łączy e-sport i sport są to cechy miękkie, czyli współzawodnictwo, chęć wygrywania, jest to radzenie sobie ze stresem i emocjami. Ponadto przez e-sport dzieci uczą się pracy zespołowej, budowania zaufania, to także nauka komunikacji – powiedziała Urszula Klimczak i dodała:
– Gdy zaczynałam pracę w branży e-sportowej dekadę temu, wówczas nie było w nim wzorców, a one musiały powstać. Osoby takie jak ja nadają temu wszystkiemu kierunek. Dzisiaj standardy są takie, jakie powinny być, a prawdziwy e-sport to ciężka praca – nad głową, emocjami, umiejętnościami. Rzadko kiedy zawodnicy spędzają przy komputerach więcej niż 6-8 godzin. Wielu naszych zawodników ma ukończone studia, mają rodziny, dzieci. Są to osoby, które musiały poświęcić się pracy zawodowej, żeby osiągnąć sukces, tak jak to robią m.in. sportowcy. Kosztowało ich to wiele treningów i wiele wyrzeczeń. E-sport nie jest przechowalnią dla dzieci. To profesjonalna dyscyplina, w której praca nad samym sobą jest bardzo ważna – podkreśliła.
Magdalena Talma z Polskiej Ligi E-sportowej podzieliła zdanie swojej przedmówczyni.
– We wszystkim trzeba znaleźć zdrowy balans, a z dziećmi przede wszystkim należy rozmawiać. Dialog jest podstawą wszystkiego. Musimy edukować. Stworzyliśmy nowy projekt o nazwie „Nowy poziom” i wychodzimy do dzieci, młodzieży i rodziców, a także seniorów. Rodzice, babcie, czy dziadkowie dostrzegają, jak duże perspektywy daje e-sport w kontekście zawodowstwa. Jest to też projekt dla amatorów, którzy chcą się sprawdzić w tych rozgrywkach. Jednak zdrowy balans, edukacja to jest to, co chcemy dawać naszym odbiorcom. W Polsce 17 milionów ludzi gra. Dzieci grają, grały i grać będą. Należy brać to pod uwagę. Trzeba to moderować i nadawać temu kształt. E-sport to pasja i hobby, a w życiu chodzi o to, żeby robić to, co sprawia nam przyjemność. Pięknie jest połączyć to z pracą zarobkową. My jesteśmy od tego, żeby nadawać temu rytm, jeśli chodzi o zawodowstwo. Chcemy, żeby młodzi ludzie, którzy zdecydują się pójść tą drogą, mogli z tego żyć – zaznaczyła przedstawicielka Polskiej Ligi E-sportowej.
Swoje spostrzeżenia na temat e-sportu przedstawiła także Agata Pniewska z ORLEN S.A.
– Jesteśmy skupieni na sporcie tradycyjnym. Nasza obecność w e-sporcie jest w tych dyscyplinach, które są komplementarne do projektów ze sportu tradycyjnego. Jeśli chodzi o perspektywy rozwoju, są one olbrzymie. Trudno jest zestawiać je ze sportem tradycyjnym. Są to nieograniczone zasięgi, miliony wyświetleń i możliwości technologiczne, które pozwalają markom budować rozpoznawalność – uważa dyrektor wykonawczy ds. sponsoringu w ORLEN S.A.
Pniewska przedstawiła również swój punkt widzenia, jeśli chodzi o zagrożenia wynikające ze świata e-sportu.
– Zagrożeń jest jednak bardzo dużo. Pytanie, czy e-sport powinien w ogóle nosić taką nazwę. Należy edukować rynek i społeczeństwo. Żeby odnosić sukcesy na tym polu także należy utrzymywać kondycję fizyczną na wysokim poziomie. Bardzo ważna jest dieta, bo e-sport to przecież koncentracja. Wiemy, że wyniki dzieci, które dobrze się odżywają, są zdecydowanie lepsze. Strategia jest niezwykle istotna, żeby utrzymywać należyte wzorce. W sporcie tradycyjnym są to sportowcy, którzy błyszczą na arenach – stadionach, czy kortach. Oni swoją postawą zachęcają młode osoby do uprawiania sportu. Ambasadorzy e-sportowi powinni jeszcze bardziej edukować społeczeństwo. Jestem też zdania, że pieniądze nie powinny być głównym czynnikiem motywacji. Sport sam w sobie gwarantuje ruch, spędzania czasu na świeżym powietrzu i budowanie relacji. W świecie wirtualnym odbywa się to na innych zasadach, bo relacje są budowane w sieci – podkreśliła.
– Dużym plusem e-sportu jest rozwój językowy młodzieży. Dzięki temu, że środowisko jest międzynarodowe. Jak wspominały moje przedmówczynie, kluczowy jest balans. W czasie pandemii e-sport był dla nas natchnieniem. Ten okres pokazał, że nasza kreatywność i pomysły nie mają granic. Wówczas także musieliśmy przenieść się do świata wirtualnego – zapewniła Pniewska.
Badania pokazują, że w Polsce e-sport przyciąga w większości młodych ludzi o wyższym wykształceniu i z relatywnie wysokimi dochodami. Co istotne dla marketerów, są to osoby, które poświęcają znaczną ilość czasu swojej pasji.
Materiał powstał dzięki współpracy z ORLEN.