31.10.2023 00:25

Prezes PZPN przyjął bohatera. „Jestem dumny, że należy pan do piłkarskiej rodziny”

W poniedziałek na zaproszenie prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezarego Kuleszy siedzibę związku odwiedził gość specjalny. To piłkarz Burzy Chwalibożyce, Mateusz Kuś, który podczas meczu klasy B uratował życie zawodnikowi drużyny przeciwnej.

Prezes Cezary Kulesza z Mateuszem Kusiem

W 85. minucie meczu Burzy z Lotosem Gaj Oławski bramkarz gospodarzy zderzył się z zawodnikiem gości Oliwierem Chmurą. Skutki zdarzenia były fatalne. Młody piłkarz stracił przytomność, zakrwawiony upadł na murawę i wpadł w stan padaczki pourazowej. Widząc, co się dzieje, błyskawicznie do akcji ratunkowej przystąpił kapitan Burzy, na co dzień policjant, Mateusz Kuś, który wcześniej zdążył strzelić w tym meczu pięć goli. Kusia w działaniach wspierali obecni na trybunach jego brat (również policjant) oraz kolega strażak. Akcja ratunkowa zakończyła się szczęśliwie i po 25 minutach już przytomnego Chmurę przejęła załoga karetki pogotowia.

Dowiedziawszy się o bohaterskiej postawie piłkarza, prezes PZPN Cezary Kulesza zaprosił Kusia na spotkanie, chcąc osobiście podziękować za odwagę, zaangażowanie i profesjonalizm.

„Takie czyny przynoszą zaszczyt nie tylko panu, ale również pana rodzinie, polskiej Policji, w której pełni pan służbę, klubowi Burza Chwalibożyce oraz całej polskiej piłce nożnej. Jestem dumny, że należy pan do naszej piłkarskiej rodziny. Pana postawa jest wzorem i inspiracją dla innych” – napisał prezes w liście gratulacyjnym, który wręczył Kusiowi wraz z koszulką reprezentacji Polski i zaproszeniem na mecz Polska – Czechy, który 17 listopada odbędzie się na PGE Narodowym. W rewanżu prezes otrzymał koszulkę meczową Burzy.

Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony zaproszeniem. Na początku myślałem, że to żart, bo nie raz i nie dwa ktoś kogoś w drużynie w podobnym stylu wypuszczał. Ale zaproszenie było prawdziwe. Jeszcze do teraz są we mnie emocje, że mogłem tutaj przyjechać, poznać prezesa osobiście, uścisnąć dłoń, porozmawiać – mówił Kuś.

Gościowi specjalnemu podczas poniedziałkowej wizyty towarzyszyli żona i syn oraz członek zarządu, kierownik klubu i zawodnik Burzy w jednej osobie, czyli Piotr Kwiatkowski.Człowiek orkiestra. Bez niego nasz klub by upadł. Zajmuje się wszystkim od a do z. Nawet kapitana do prezesa przywiózł – śmiał się Kuś.

Bardzo się cieszę, że prezes Kulesza docenił Mateusza. Znam naszego kapitana wiele lat, nie dziwi mnie, że tak postąpił na boisku. Najważniejsze jest zdrowie Oliwiera, a wiemy, że na szczęście szybko wrócił do domu. Piłka piłką, mecz meczem, ale przede wszystkim jesteśmy ludźmi i chcemy po spotkaniu zdrowi wrócić do domów. Dobrze, że to się tak skończyło. W piłce jestem 30 lat w różnych rolach, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem – powiedział Kwiatkowski.

Jestem policjantem, więc pomaganie innym to dla mnie codzienność. Gdy coś się dzieje, instynktownie idę i pomagam, jak tylko potrafię – dodał skromnie Kuś.

Podczas spotkania z prezesem Kuleszą był czas na podniosłe słowa, ale i na nieco luźniejszą rozmowę o polskiej piłce, czy to w wydaniu reprezentacyjnym, czy B-klasowym. Delegacja z Chwalibożyc wybrała się do Warszawy dzień po porażce Burzy z Czarnymi Sobocisko. Mecz ówczesnego lidera z wiceliderem zakończył się wynikiem 3:4, a wobec takiego rezultatu niedzielni rywale zamienili się miejscami. Była to pierwsza przegrana Burzy po serii 28 zwycięstw lub remisów.

Wypadek przy pracy. My graliśmy w piłkę, przeciwnicy strzelali. Po zeszłym sezonie, w którym przegraliśmy awans o punkt, założenie mieliśmy proste – właśnie awans. Życie trochę nas zweryfikowało, bo przed sezonem wielu piłkarzy odeszło. Gramy z meczu na mecz, co ma być, to będzie. Mimo porażki, cel się nie zmienia – stwierdził Kwiatkowski.

Udostępnij
Redakcja Sport Marketing

Redakcja Sport Marketing