Komunikacja medialna polskich związków sportowych
Wydaje się, że w ostatnich latach wiele, nawet tych najbardziej opornych na postęp, polskich organizacji stało się świadome tego jak istotna dla wizerunku jest komunikacja medialna. Całą tę transformację doskonale widać na przykładzie klubów piłkarskich, lig czy całych związków sportowych. W przypadku tych ostatnich organizacji, wydaje się to kwestia szczególnie ważna, bowiem wizerunek związków sportowych silnie rzutuje również na wizerunek całej dyscypliny. Sprawdźmy więc na jakim poziomie stoi komunikacja medialna związków sportowych nad Wisłą.
Polski Związek Piłki Nożnej
O działaniach marketingowych PZPN i zmianach, które zaszły w tym obszarze pisaliśmy już pod koniec stycznia. Biorąc pod uwagę środki finansowe jakimi dysponuje Polski Związek Piłki Nożnej, powinniśmy oczekiwać, że w kwestiach marketingowych oraz związanych z szeroko pojętym Public Relations, wszystko będzie stało na najwyższym poziomie. I rzeczywiście polska federacja piłkarska poczyniła w ostatnich latach spore zmiany w kierunku usprawnienia komunikacji z mediami oraz kibicami. Włożono sporo wysiłku, by PZPN nie kojarzył się już z korupcją i aferami. Postawiono na przejrzystość. Warto jednak pochylić się nad tym czy ta rzekoma przejrzystość nie staje się powoli mieczem obusiecznym.
W erze, gdy prezesem PZPN był Zbigniew Boniek transparentność w wielu kwestiach stała się istotnym atutem związku. Przypomnijmy, że to właśnie za kadencji Bońka do szatni reprezentacji Polski po raz pierwszy na szerszą skalę wpuszczono kamery. Zadziałało to na korzyść kadry, piłkarzy, trenerów, jak i samego związku. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że nowe władze zdają się powoli gubić w regułach gry narzuconych przez poprzedników. Cezary Kulesza, w przeciwieństwie do Zbigniewa Bońka nie przywykł do wdawania się w dyskusje z dziennikarzami. Jego komunikaty są raczej rzeczowe i stonowane, a sam prezes jest dość powściągliwy w głośnym wyrażaniu swoich przekonań.
Czesław Michniewicz również chyba nie najlepiej odnajduje się w tej sytuacji. Nowy selekcjoner reprezentacji Polski nie zamierza wdawać się w dyskusje z dziennikarzami, z którymi po prostu nie ma ochoty dyskutować, a i same okoliczności jego zatrudnienia i pierwsza konferencja prasowa były papierkiem lakmusowym tego, jak może wyglądać komunikacja Czesława Michniewicza z mediami i kibicami. W PZPN nadal przykłada się dużą rolę do marketingu i PR-u i nadal stoją one na wysokim poziomie, jednak z pewnością zmiana warty we władzach związku wpłynęła również na zmianę sposobu komunikacji medialnej.
Polski Związek Koszykówki
Polski Związek Koszykówki dokłada wszelkich starań, by, podobnie jak PZPN, dostarczać kibicom sporo materiału przy pomocy mediów społecznościowych. PZKosz nie stara się jednak skracać dystansu pomiędzy związkiem, a kibicem. Posty i komunikaty mają raczej charakter rzeczowy i informacyjny. Warto jednak zwrócić uwagę, że porównywanie innych polskich federacji z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, zawsze stawiać będzie mniejsze federacje na przegranej pozycji. PZKosz jest kilkanaście kroków za PZPN, zarówno jeśli chodzi o marketing i komunikację z mediami, ale również jeśli chodzi o finanse.
Za Polskim Związkiem Koszykówki od kilku lat ciągną się również sprawy, które nigdy nie zostały do końca wyjaśnione, a które wizerunkowo ciążą PZKosz, reprezentacji, koszykarzom oraz całej dyscyplinie. Nikt nie wkłada zbyt dużego wysiłku w to, by w jakikolwiek sposób kontrolować wypowiedzi prezesa czy samych zawodników. Mieliśmy Marcina Gortata, który wielokrotnie odmawiał przyjazdu na zgrupowanie reprezentacji Polski, mieliśmy również Mateusza Ponitkę, który ostatnio wypomniał to „Polskiemu Młotowi” i otwarcie go zaatakował, a to wszystko na konferencji prasowej sygnowanej logo PZKosz.
Atmosfera panująca wokół koszykarskiego związku nie należy do najlepszych i nikt chyba nie kwapi się, żeby coś z tym zrobić. Z mediami rozmawia i mediom tłumaczy się głównie sam prezes Radosław Piesiewicz, któremu, co tu dużo mówić, sztuka ta nie wychodzi najlepiej. Wystarczy przypomnieć chociażby ostatnie wydarzenia i deklaracje szefa PZKosz o włączeniu do polskich rozgrywek zespołów z Ukrainy. Inicjatywa wyglądała na bardzo szlachetną, problem jednak w tym, że gdy słowa prezesa Piesiewicza zweryfikowano u strony Ukraińskiej, okazało się, że za naszą wschodnią granicą nikt o takim pomyśle nie wie.
Polski Związek Piłki Siatkowej
W 2017 roku Polski Związek Piłki Siatkowej przeszedł mały rebranding i od tej pory w mediach społecznościowych PZPS funkcjonuje pod nazwą „Polska Siatkówka”. Trudno jednak uniknąć wrażenia, że Polski Związek Siatkówki nie wykorzystuje pełni potencjału jaka wypływa z popularności siatkówki w Polsce. W mediach społecznościowych próżno szukać specjalnie wyróżniających się i angażujących treści. Nawet pomimo tego, że siatkówka jest sportem, który cieszy się raczej niezłą popularnością wśród młodych osób, to osoby odpowiedzialne za media społecznościowe PZPS raczej nie starają się dostosowywać publikowanych przez siebie treści pod tym kątem. Dominują raczej posty typowo informacyjne.
Czy ten krajobraz zmieni się w wyniku roszady na stanowisku prezesa związku? Przypomnijmy, że we wrześniu ubiegłego roku nowym szefem PZPS został Sebastian Świderski, czyli człowiek, którego ogromna część kibiców miała okazję oglądać na parkiecie. Świderski to postać bardzo medialna, która tchnęła już nowe życie w tradycyjne kanały komunikacji. Nowego prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej jest w mediach sporo. Na bieżąco komentuje sprawy związane polską kadrą, jak i całą federacją. Daje pewien ułamek przejrzystości znanej z działań PZPN. Panuje powszechne przekonanie, że to właśnie dzięki jego staraniom odebrano tegoroczny mundial Rosji i przeniesiono go do Polski. Świderski często o tym wspomina i na bieżąco informuje media o postępach całego przedsięwzięcia. W ostatnich miesiącach PZPS sporo zyskał pod względem wizerunkowym. Prawdziwy sprawdzian dla Sebastiana Świderskiego i całej federacji nadejdzie jednak, gdy na horyzoncie pojawi się pierwszy poważniejszy kryzys.
Polski Związek Narciarski
Z komunikacją medialną PZN bywało i nadal bywa bardzo różnie. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda pięknie. Mamy Apoloniusza Tajnera, który kojarzy się z sukcesami polskich skoków i niezwykle często bywał gościem studia telewizyjnego, mamy Adama Małysza – człowieka instytucję, jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich sportowców, którego uwielbia niemal cała Polska, a jednak nie należy się zbyt mocno wgłębiać w funkcjonowanie związku, by dostrzec spore rysy i pęknięcia na wizerunku całej federacji.
Zdecydowanie najbardziej widoczne i medialne działania PZPN dotyczą skoków narciarskich, czyli sportu, który cieszył się na początku XXI wieku ogromną popularnością, ale również teraz nie możemy narzekać na brak zaangażowanych kibiców. Skoki to w Polsce nadal sport dość modny wśród młodych osób. Niestety, jeśli chodzi o media społecznościowe, wydaje się, że PZN nie robi wszystkiego, co mógłby robić, by tę modę wykorzystać. Zamiast tego mamy liczne spory, które co jakiś czas wychodzą na światło dzienne. Adama Małysza, który swoimi wypowiedziami stracił w oczach wielu osób, Joannę Szwab, która otwarcie krytykuje Łukasza Kruczka, rozwiązanie kadry skoczkiń bez jakichkolwiek dłuższych wyjaśnień, zawirowania związane z zatrudnieniem nowego szkoleniowca kadry A. Do tego wszystkiego dochodzą liczne komentarze ze strony byłych skoczków, którzy opowiadają mediom o braku wsparcia ze strony związku. Wydaje się, że PZN nigdy jakoś specjalnie nad tym nie panował i, że w choćby najmniejszym stopniu nie panuje nad tym teraz.
Związek Piłki Ręcznej w Polsce
Na koniec przyjrzyjmy się jednak jak wygląda to w przypadku federacji piłki ręcznej. A, wyłączając PZPN, w porównaniu z innymi związkami wygląda to naprawdę dobrze. Profile „Handball Polska” w mediach społecznościowych działają bardzo prężnie i notują spore liczby. Profil na Facebooku ma na ten moment ponad 75 tysięcy polubień, na Instagramie naszym oczom ukazuje się liczba prawie 17 tysięcy obserwujących. Wrażenie robi również liczba 11 tysięcy osób śledzących Twittera „Handball Polska”. Wszystko prowadzone jest z pomysłem, treści nie są monotonne i często wzbogacane są specjalnie przygotowanymi grafikami i filmami. Znajduje to swoje odzwierciedlenie w liczbach.
Tutaj również, podobnie jak w przypadku PZPN i PZPS, w minionym roku byliśmy świadkami zmiany warty na stanowisku prezesa. Nowym szefem związku został Henryk Szczepański, który jednak, w przeciwieństwie do, na przykład Sebastiana Świderskiego, woli pozostawać w cieniu. Próżno szukać w mediach wypowiedzi nowego prezesa, a tym bardziej wypowiedzi, które działałyby na korzyść związku. W tej konkurencji ZPRP nie może więc liczyć na dodatkowe punkty. Patrząc jednak na to z drugiej strony, nie znajdziemy również żadnych wypowiedzi Henryka Szczepańskiego, które działałyby na niekorzyść wizerunku związku, a chociażby Radosław Piesiewicz udowodnił już, że to również ważna zaleta.
***
W powyższym zestawieniu braliśmy pod uwagę przede wszystkim media społecznościowe związków, sposób radzenia sobie z kryzysami oraz wizerunek osób stojących na ich czele. Bezkonkurencyjny we wszystkich tych kwestiach nadal pozostaje PZPN, który z reguły nie ucieka przed skutkami kryzysów, prowadzi swoje media społecznościowe w sposób, który wyróżnia się na tle innych polskich federacji i żywo dba o jak najlepszy wizerunek Cezarego Kuleszy. Na nieco mniejszą skalę podobne działania podejmuje również Polski Związek Piłki Ręcznej, który jednak ograniczony jest sufitem popularności dyscypliny. Na praktycznie wszystkich polach zawodzi za to PZN. Polska federacja narciarska raczej nieumiejętnie radzi sobie z pojawiającymi się kontrowersjami, starając się je zignorować. Profile w mediach społecznościowych są mocno zaniedbywane, a na pojawieniu się w szeregach PZN stracił nawet Adam Małysz.