16.04.2024 00:17

Glinka-Mogentale: często słyszę od dzieci, że ich mamy i babcie są moimi fankami

Małgorzata Glinka-Mogentale w obszernej rozmowie opowiedziała o swoim życiu zawodowym po zakończeniu sportowej kariery. Polska mistrzyni zdradziła również, co daje jej energię do tworzenia nowych projektów w Fundacji „Glinka Academy”. – Celem jest rozpowszechnianie siatkówki, ale też ogólnie sportu. Chcemy dawać jak największe możliwości rozwoju dzieciom z mniejszych miast – podkreśliła.

Udostępnij
Glinka-Mogentale: często słyszę od dzieci, że ich mamy i babcie są moimi fankami

Adrian Janiuk, SportMarketing.pl: – Domyślam się, że po zakończeniu kariery sportowej nie było czasu na nudę, ponieważ zaangażowała się Pani w prowadzenie fundacji „Glinka Academy”. Praca przy tym projekcie skutecznie wypełniła pustkę po przejściu na sportową emeryturę?

Małgorzata Glinka-Mogentale: – To wszystko tak pięknie i przyjemnie nie wyglądało. Gdy przestałam zawodowo grać w siatkówkę pustka się oczywiście pojawiła. Później wypełniła ją praca w akademii. Od zawsze miałam taki plan, żeby rozpowszechniać siatkówkę wśród dzieci i młodzieży. Na swojej drodze spotkałam odpowiednich ludzi, którzy mi w tym pomogli. Na początku zupełnie nie wiedziałam, jak się zabrać za ten projekt i z czym się to wiąże, ale mogłam liczyć na wsparcie zaufanych osób. To było kluczowe.

– Początki nie były łatwe?

– Mieliśmy wielki zapał do pracy, ale trzeba było wdrożyć wiele działań. Wystartowaliśmy od zera, lecz udało nam się przejść przez cały proces i od kilku lat jesteśmy wspierani przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Środki finansowe, które otrzymujemy z ministerstwa sprawiają, że możemy prężnie działać. Jakiś czas temu zrealizowaliśmy wspólny projekt z Ministerstwem Zdrowia. Mamy różnych partnerów, ale głównie jesteśmy wspierani przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.

– Na czym Fundacja „Glinka Academy” głównie się skupia?

– Naszym zadaniem jest stworzenie godnych warunków miastom, z którymi współpracujemy. W tej chwili mamy podpisaną umowę z dwudziestoma miastami w Polsce i ich samorządami. Fundacja funkcjonuje od siedmiu lat i Ministerstwo Sportu i Turystyki ma do mnie pełne zaufanie. Pieniądze, które otrzymujemy są wydawane w odpowiedni sposób i z każdym kolejnym krokiem rozwijamy naszą działalność.

– Jest to dla Pani powód do dumy i satysfakcji? Byłym sportowcom często niełatwo jest wejść w nowe, inne buty.

– Jak najbardziej! Jestem bardzo dumna z działalności mojej akademii, ponieważ nasi partnerzy, czyli nauczyciele wychowania fizycznego, trenerzy, dzieci oraz ich rodzice chwalą sobie współpracę z nami. Przy okazji różnych projektów mieliśmy styczność z ponad 70 tysiącami dzieci w różnym wieku. Działamy prężnie, ale zdaję sobie sprawę, że stawianie na sport dziecięco-młodzieżowy nie jest do końca atrakcyjnym miejscem dla sponsorów, jeśli chodzi o promocję. W związku z tym trudno jest pozyskiwać nowych partnerów. Nie zrażam się tym, ponieważ uwielbiam to robić. Działalność przynosi mi wiele satysfakcji. Zdarza się tak, że niektóre dzieci dzięki dofinansowaniu z Ministerstwa Sportu i Turystyki, mogą po raz pierwszy w życiu pojechać na wakacje. Dofinansowania są całkiem duże, dlatego jest to możliwe. Jadąc na obóz sportowy, dziecko przy okazji może wybrać się na wymarzone wakacje. Fundacja w ten sposób pomaga rodzicom, ponieważ nie wszystkich stać na opłacenie wyjazdu wakacyjnego swoich dzieci. Uważam, że jest to wspaniała inicjatywa, ponieważ bardzo ważne jest, żeby dzieci przebywały w gronie swoich rówieśników trenując różne dyscypliny sportowe, bo nasze obozy to nie tylko siatkówka.

– Na przestrzeni całego roku fundacja angażuje się w różnego rodzaju aktywności. Jak Pani zaznaczyła „Glinka Academy” to nie tylko siatkówka.

– Zdecydowanie! Jesteśmy zaangażowani we wszelkie działalności, które ogłasza Ministerstwo Sportu i Turystyki. Są to przeróżne inicjatywy związane ze sportem dzięki, którym dzieci mogą wiele zyskać. Między innymi jest to gimnastyka korekcyjna, turnieje, obozy sportowe, czy festiwale sportowe, ale także doszkalanie trenerów, różne konferencje i pikniki zdrowia, w które zaangażowane są całe miasta i społeczność.

– Co jest głównym celem „Glinka Academy”?

– Celem jest rozpowszechnianie siatkówki, ale też ogólnie sportu. Chcemy dawać jak największe możliwości rozwoju dzieciom z mniejszych miast. Chodzi o uprawianie nie tylko siatkówki, ale zachęcanie do aktywności fizycznej.

– Pani nazwisko przyciąga ludzi podczas różnych spotkań z młodymi kibicami?

– Bardziej jest to na zasadzie, że podchodzi do mnie dziecko i mówi, że moja babcia lub mama jest pani fanką (śmiech). Często mi się to zdarza, ponieważ skończyłam karierę prawie dziesięć lat temu i kilkuletnie dziewczynki lub chłopcy nie widzieli mnie w akcji. Nie chodzi o samą popularność, bo zdaję sobie sprawę, że młodsze pokolenia nie znają mnie z boiska, ale o popularyzację samej aktywności fizycznej. Poza tym opowiadam dzieciom i młodzieży, co sport daje, a co zabiera. Sama rozmowa jest czymś wartościowym.

– W związku z prowadzeniem fundacji jest dużo nazwijmy to papierkowej pracy. Przyzwyczaiła się już Pani również do tego?

– Oprócz organizacji różnych imprez sportowych jest rzecz jasna mnóstwo pracy biurowej. Wszelkiego rodzaju raporty to norma. Nie każdy się do tego nadaje, ale wszystkiego można się nauczyć. Nasz team doskonale odnajduje się w przygotowywaniu raportów, czy sprawozdań. Po siedmiu latach działalności wiemy jak funkcjonować również w tym obszarze. Wierzę, że w kolejnych latach nadal będzie dane mi to kontynuować.

– Ile osób jest zaangażowanych w pracę w pani fundacji?

– Na stałe współpracuję z dwiema osobami, czyli z panią Magdą, która pomaga mi w pracy biurowej, a także z Arkadiuszem Niefiedowiczem. Jest on mózgiem całej operacji. Pomaga mi w przygotowywaniu wszystkich wniosków i pism. Są to osoby, na których mogę polegać. Z Arkadiuszem stale rozmawiamy, jak usprawnić pewne rzeczy i w rezultacie, żeby jeszcze lepiej funkcjonować. Nie stać mnie, żeby zatrudniać kilkanaście osób. Gdy dostajemy środki finansowe w większości od Ministerstwa Sportu i Turystyki, wtedy nasza działalność w bardzo dużym stopniu jest oparta na wolontariuszach. Bez nich byśmy nie istnieli. Wiele osób wspiera nas z pasji, a nie w celach zarobkowych. Osoby, które decydują się na wolontariat chcą dać coś tym dzieciom oraz całemu środowisku. Z całego serca im za to dziękuję.

– W tym roku organizuje Pani po raz pierwszy camp siatkarski we Włoszech. Jak idą przygotowania?

– Jest to nowy projekt, nie związany z fundacją. Współpracuję z włoskimi trenerami, którzy organizują campy i zależy mi na tym, żeby dzieci z Polski miały okazję zobaczyć inne otoczenie. Uważam, że dla dzieciaków będzie wielką przyjemnością „zasmakowanie” innego kraju. Wielką wartością będzie również międzynarodowa integracja. Będzie to nowe doświadczenie dla każdego. Jestem pewna, że zagranie meczu czy trening z włoską drużyną będzie dla naszych dzieci wielkim przeżyciem.

– Zakończyła Pani karierę w 2015 roku. Nie było myśli, żeby wrócić na siatkarski parkiet?

– Siatkówka jest miłością mojego życia i tęsknota za nią była, jest i będzie, ale wrócić na parkiet nie chciałam. Wynika to z tego, że przez wiele lat trwania mojej kariery grałam na najwyższym poziomie i była to wielka „orka”. Co roku grałam o najwyższe cele, co wiązało się z wielkimi oczekiwaniami. Byłam zmęczona fizycznie i nie regenerowałam się już tak szybko jak wcześniej. Zakończyłam karierę w wieku 35 lat, bo nie chciałam odcinać kuponów od wielkiego grania. Nie wyobrażałam sobie grać na słabszym poziomie, ponieważ zależało mi, żebym była zapamiętana jak najlepiej przez kibiców.

– Występowała Pani we Włoszech, Francji, Turcji i Hiszpanii. Który kraj wspomina Pani najlepiej?

– Nie wyróżnię specjalnie żadnego z tych krajów, dlatego, że wszędzie mieszkało się wspaniale. W każdym z nich spędziłam wspaniałe chwile, nie tylko sportowe. Wszędzie wiele się nauczyłam i dostałam dużą lekcję. W tych krajach praktycznie przez cały rok jest ciepło, więc miałam ten komfort, że mogłam przez dwanaście miesięcy chodzić w japonkach. Na koniec wróciłam do Polski, bo bardzo chciałam wygrać mistrzostwo kraju. Na zakończenie kariery udało się to zrealizować.

Materiał w ramach cyklu Kobiety/Sport/Biznes jest tworzony we współpracy z ORLEN.

Udostępnij
Adrian Janiuk

Adrian Janiuk