Jarosław Królewski: nie obniżamy standardów, a do tego działamy zdroworozsądkowo
– Zależało nam, żeby pozostać na ekstraklasowym poziomie, jeśli chodzi o promocje i działania. Nadal chcemy utrzymywać ten trend, choć oczywiście awans do PKO BP Ekstraklasy traktujemy priorytetowo – powiedział Jarosław Królewski, prezes Wisły Kraków w rozmowie ze Sportmarketing.pl.
Adrian Janiuk, Sportmerketing.pl: – Mimo że Wisła kolejny sezon gra na zapleczu PKO BP Ekstraklasy, klub nie obniżył standardów, jeśli chodzi o funkcjonowanie. Świadczy o tym chociażby ostatni raport finansowy klubów Betclic 1 Ligi.
Jarosław Królewski, prezes Wisły Kraków: – Zależało nam, żeby pozostać na ekstraklasowym poziomie, jeśli chodzi o promocje i działania. Nadal chcemy utrzymywać ten trend, choć oczywiście awans do PKO BP Ekstraklasy traktujemy priorytetowo. Warto podkreślić, że po zaprezentowaniu raportu finansowego w Betclic 1 Ligi, jesteśmy na bardzo wysokim poziomie. Biorąc pod uwagę przychody klubu, utrzymanie wszystkich sekcji – począwszy od drużyn, akademię klubową i sekcje specjalne, wypadamy bardzo dobrze.
– Wisła wypada jak pełnoprawny ekstraklasowicz biorąc pod uwagę frekwencję, przychody oraz jakość prowadzenia klubu. Kiedy sportowo nawiąże do tego poziomu?
– Oczywiście mam nadzieję, że nastąpi to już po tym sezonie. Wierzę w to z całego serca, bo mamy dobry zespół, który powinien rywalizować na najwyższym szczeblu. Ostatnie tygodnie są dla nas dobre i należy utrzymać tę tendencję. Co do naszych działań poza boiskowych, Wisła grająca na zapleczu elity wykazała wyższe przychody niż chociażby Cracovia, która ma budżet w dużym stopniu generowany przez prawa telewizyjne. Ponadto wykazaliśmy bardzo zdrowy współczynnik wynagrodzeń do przychodów. Jest on na poziomie około 40 procent. Z kolei dla porównania w Cracovii jest to 80 procent. Świadczy to o tym, że jesteśmy od tej strony potężniejszym klubem, jeśli chodzi o krakowski rynek, ale nie tylko. Nie obniżamy standardów, a do tego działamy zdroworozsądkowo.
– Jest to z pewnością wielki powód do satysfakcji, lecz dla kibiców na końcu najważniejszy jest awans…
– Bez dwóch zdań. Każdy w Wiśle ma tego świadomość, ale nasi kibice wiedzą jaka była sytuacja jeszcze kilka lat temu. Odpowiednie zarządzanie jest tak samo istotne, jak postawa naszych piłkarzy na boisku. Nie obniżamy standardów i nadal chcemy pchnąć klub do przodu. Natomiast brak pieniędzy z tytułu praw telewizyjnych jest luką, która jest rzecz jasna znacząca. Te fundusze mogłyby pracować na przyszłość Wisły. Wierzę, że od przyszłego sezonu to się jednak zmieni.
– W przypadku braku awansu Wisła będzie nadal w stanie funkcjonować na tym poziomie, na którym teraz się znajduje?
– Z pewnością będzie to wyzwanie, jak co roku, ale w każdym sezonie udowadniam, że jesteśmy w stanie skutecznie działać na wielu polach. Skuteczna promocja, jeśli chodzi o m.in. dzień meczowy, praca ze sponsorami. Ogólnie jako klub mocno się rozwijamy. W zeszłym roku wykazaliśmy 35 milionów złotych przychodu. Z kolei w tym roku zaliczyliśmy wzrost, bo nasz przychód to prawie 46 mln zł. Metody są różne – m.in. świetna postawa w Pucharze Polski, który ostatecznie wygraliśmy. Dzięki temu mogliśmy pokazać się w Europie. Od tej strony jesteśmy zadowoleni, ale plany w życiu się zmieniają i trzeba się do nich dostosowywać. Mamy pomysły na to jak optymalizować pewne kwestie, jeśli chodzi o wydatki. Natomiast bardzo nam zależało na tym, żeby spadek Wisły nie oznaczał ogromnych redukcji w akademiach i strukturach innych drużyn jak np. w zespole kobiecym czy AMP futbolu, czyli tych wszystkich projektów ideowych i społecznych, które są dla nas bardzo istotne. To się nam udało i jesteśmy z tego bardzo dumni.
– Gra w europejskich pucharach dla trenera Kazimierza Moskala okazała się poniekąd pocałunkiem śmierci. Zgodzi się pan z tym?
– Nie chodziło tylko o wyniki. Spectrum było zdecydowanie szersze. Obserwowaliśmy, jak wyglądały treningi i komunikacja z zespołem. Oczywiście rezultaty były istotne, ale nie one przeważyły. Zadecydował całokształt.