16.02.2021 20:54

Polacy oceniają współpracę Igi Świątek z Rolexem [KOMENTARZ]

Iga Świątek na przestrzeni kilku miesięcy stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych Polek na świecie. Stało się tak nie dlatego, bo robiła słodkie fotki w windzie albo nieziemskie owsianki na śniadanie, ale dlatego, że w wieku 19 lat wygrała Rolanda Garrosa. Efektem tego i wcześniejszych osiągnięć są współprace z takimi markami jak Asics, Red Bull, Lexus, PZU, czy wisienka na torcie Rolex. Niektórzy uważają jednak, że propozycję od firmy produkującej luksusowe zegarki powinna odrzucić, ponieważ ma się skupić na graniu i nie gwiazdorzyć. A w ogóle najlepiej jakby schowała się w piwnicy, gdyż za dużo już osiągnęła, a przy tym jest wiecznie uśmiechnięta. 

Polacy oceniają współpracę Igi Świątek z Rolexem [KOMENTARZ]

Wybitne jednostki oceniają Igę Świątek

Paweł Zarzeczny mówił: – Nasz kraj, pozbawiony wynalazców, inżynierów, wybitnych lekarzy, polityków, piosenkarek, malarzy… no to ma lidera, na jakiego zasługuje – Piotra Żyłę, który zrobi „heheh” i to jest właśnie kwintesencja polskości… 

Można się z tymi słowami zgadzać mniej lub bardziej, ale co jakiś czas warto sobie o nich przypomnieć. Zwłaszcza w momentach, gdy raz na jakiś czas trafia się ktoś naprawdę wybitny, a pomimo tego wylewa się na niego fala krytyki, gdyż za swoje wielkie osiągnięcia otrzymuje odpowiednią do zasług gratyfikację.

I niestety – choć bardzo bym chciał aby było inaczej – takich komentarzy jest zdecydowanie więcej. Jest ich tyle, że trochę mi wstyd, że żyjemy w jednym kraju.

Na początku pomyślałem, że być może ludzie są już tak sfrustrowani pandemią, że szukają ukojenia bólu w Social Mediach… Po chwili przypomniałem sobie jednak, że jak Robert i Anna Lewandowscy przekazali milion euro na walkę z pandemią koronawirusa, to liczba podobnych komentarzy była zbliżona. A to przecież był początek tego wszystkiego. Czyli frustracja z powodu przeciągającej się pandemii odpada, zostaje zwykła i ohydna zazdrość.

I na koniec mój faworyt w kategorii najbardziej durny komentarz:

Pani Małgorzata naprawdę myśli, że Iga Świątek zarywała nocki przed meczami z Fioną Ferro i Simoną Halep, ponieważ głowiła się, co ubierze na sesję dla Rolexa. Ba, z całą pewnością myślała również, że takie umowy podpisuje się po jednym dniu negocjacji na turnieju Wielkiego Szlema pomiędzy śniadaniem, a porannym treningiem. Rzeczywistość jest jednak taka, że o tej współpracy mówiło się już pod koniec 2020 roku. Teraz dopiero są tego pierwsze efekty, sesja pewnie też było robiona znacznie wcześniej, no ale skoro Iga odpadła w 4. rundzie Australian Open z drugą rakietą świata, po mimo wszystko zaciętym meczu, to zapewne dlatego, że została pierwszą w historii Polski ambasadorką Rolexa. Logiczne prawda?

Sukces adekwatny do nagród

Jakiś czas temu Tomasz Smokowski na antenie Kanału Sportowego zadał Idze Świątek następujące pytanie: – Gdybyś mogła na jeden dzień wejść w czyjeś buty, to czyje byłby to buty?

Myślę, że niekoniecznie osoby, która ma świetne życie. Raczej byłaby to osoba, która ma dużo problemów, żeby zobaczyć inną perspektywę. A także uświadomić sobie, że ja mam super życie, ponieważ robię to co kocham i nie mam na co narzekać. To byłaby najlepsza nauka – odpowiedziała 19-letnia tenisistka.

Powiem szczerze, że trochę mnie zaskoczyła odpowiedź Świątek. Sam w myślach pomyślałem wówczas, że fajnie byłoby pożyć choć chwilę jak Michael Jordan albo inna gwiazda rocka lub sportu. Zaraz później, gdy odpowiedziała tenisistka, zrobiło mi się głupio, bo w sumie mam trochę więcej lat i wydawało mi się, że jestem odpowiednio dojrzały, jak na swój wiek.

Oczywiście ktoś może powiedzieć, że to był zwykły PR, ale zalecam w takim razie obejrzeć materiały ze Świątek nagrane w ostatnich latach, jak miała 12, 14, czy 17 lat. Ta dziewczyna od początku swojej drogi na szczyt jest profesjonalną i dobrze ułożoną dziewczyną. Dokonała niemożliwej rzeczy, bo owszem ma talent, ale jest również bardzo inteligentna.

Co mi jeszcze zaimponowało w Idze, to fakt, że pomimo wyjazdów na turnieje, wielogodzinnych treningów nie olała szkoły. I nie chodzi tutaj o zdanie LO na dwójkach, ponieważ „jestem sportowcem”, ale o naprawdę bardzo dobre wyniki na maturze. Takie, że spokojnie mogłaby pójść na politechnikę i pewnie dobrze, by sobie na niej radziła. Tym bardziej nie rozumiem, że ludzie wylewają własne frustracje na dziewczynie, która doszła do wszystkiego co ma katorżniczą pracą.

Oskarżenia o PR-owską nowomowę

Pojawiły się komentarze, że Iga wybrała zły moment na ogłoszenie współpracy z Rolexem, a także użyła złych słów. Zły moment, ponieważ po porażce z Simoną Halep… A kiedy byłby dobry moment w takim razie, po wygranej w 3. rundzie? Wówczas też byłoby źle, bo zamiast skupić się na kolejnym meczu, ogłasza współprace sponsoringowe. Przed turniejem? Argumenty takie same. Miesiąc po Australian Open? Powinna skupić się na kolejnym turnieju i tak w kółko. Fakty są takie, że trudno znaleźć odpowiedni moment dla wszystkich, a poza tym Rolex również wymaga, ponieważ płaci swoim ambasadorom ogromne pieniądze. Tego typu umowy często są tak skonstruowane, że dzień publikacji danych informacji jest z góry założony.

Jestem podekscytowana, że zostałam częścią rodziny Rolexa – ten fragment wywołał chyba największe oburzenie wśród krytykujących. Mało kto pomyślał jednak, że mogło chodzić o rodzinę ambasadorów. Takie sformułowanie bardzo często padają w światowym sporcie w wielu dyscyplinach. Owszem, w Polsce jest inna kultura, ale generalnie Rolex podpisując umowę z Igą raczej nie celował typowo w nasz rynek. Świątek bowiem jest rozpoznawalna na całym świecie wśród fanów tenisa. I to kibice tenisa, którzy zwykle są zamożni mają kupować zegarki, a nie Polacy, którzy dowiedzieli się o tej marce, po publikacji postu 19-latki.

Żadną tajemnicą też nie jest, że Rolex to marka ekskluzywnych zegarków. Tak pozycjonuje się od lat na rynku i tak będzie robił nadal. A fakt, że słowo rodzina w Polsce kojarzy się z mamą, tatą, to żaden argument dla marki, by pisać inne informacje prasowe dla swoich ambasadorów. Inna sprawa, że oburzeni w tym wypadku trafili kulą w płot, gdyż kogo jak kogo, ale polskiej tenisistki raczej nie trzeba uświadamiać czym jest rodzina, ponieważ niemal przy każdej publicznej wypowiedzi mówi, jak wiele zawdzięcza ojcu.

Dziennikarz Piotr Semka nie rozumie natomiast, że zostanie ambasadorem Rolexa dla tenisisty może faktycznie oznaczać podekscytowanie i uświadomić jaką ciężką drogę się pokonało. By to zrozumieć należy jednak trochę poczytać o działaniach tej ekskluzywnej marki na płaszczyźnie sponsoringu sportowego. Rolex wspiera bowiem światowy tenis od 1978 roku, gdy został oficjalnym partnerem Wimbledonu. Jego flagowym ambasadorem od wielu lat jest legendarny tenisista Roger Federer. Wszystko to sprawia, że jak myślisz Rolex, to pierwszymi skojarzenia są ekskluzywność, ale także tenis. By zostać ambasadorem tej marki trzeba mieć odpowiednie osiągnięcia i potencjał. Nikt przypadkowy nie trafia do tak elitarnego grona ambasadorów.

Pozytywne zakończenie

Na koniec jestem pocieszony faktem, że po tym jak wypłynęły powyższe komentarze, wiele osób zaczęło gratulować Idze sukcesu. Sam byłem jednym z nich, ponieważ czuję dumę, że nasza rodaczka osiąga tak wielkie rzeczy i dołączyła do takich osób jak Roger Federer Dominic Thiem, Stefanos Tsitsipas, Juan Martin del Potro, Garbine Muguruza, Andżelika Kerber czy Bianca Andreescu, którzy także są ambasadorami Rolexa. Grono to nie jest przypadkowe, ponieważ, by być w drużynie, czy jak Iga napisała rodzinie Rolexa trzeba być kimś w świecie tenisa. Generalnie, żeby zostać ambasadorem nawet Tortexu trzeba być kimś.

Udostępnij
Bartosz Burzyński

Bartosz Burzyński